Już jestem i chętnie napiszę kilka słów o mojej “definicji” przyjaźni, chociaż ciężko coś tak pięknego i rzadkiego definiować.
Myślę, że prawdziwa przyjaźń jest chyba rzadsza niż miłość.
Moje słowa będą bliskie słowom
Pawła, który ładnie ujął najważniejszą w tej kwestii rzecz
Otóż dla mnie przyjaźń to bezgraniczne zaufanie, pomocna dłoń i wzajemne zrozumienie niezależne od aktualnego czasu, warunków czy sytuacji.
Znamienne w przyjaźni jest to, że można się nie widywać regularnie (z powodu braku czasu i nawału życiowych obowiązków), ale jak już przyjaciele się spotkają, to siadają obok siebie i wciąż mają o czym rozmawiać. Wciąż łączą ich wspólne tematy, zainteresowania, podobne poglądy na życie i świat, podobne wartości – bo to jest przecież coś, co kiedyś ich do siebie zbliżyło i sprawiło, że narodziła się przyjaźń, pogłębiana potem przez upływający czas i przeżyte wspólnie chwile.
Przyjaźń to wiara w to, że w każdej chwili swojego życia możesz na tego człowieka liczyć, na to, że zrozumie i wesprze. I pomoże. I to jest oczywiście obopólne.
Ja mam szczęście mieć dwoje takich przyjaciół. Kobietę i mężczyznę. I dodam tylko (specjalnie dla niedowiarków
), że z mężczyzną przyjaźnię się zdecydowanie dłużej, bo od 6 klasy szkoły podstawowej. Czyli jakoś od 13 roku życia. 3 lata podstawówki, całe liceum, całe studia i potem dorosłe życie – ile wspólnych spotkań, przegadanych wieczorów i nocy, imprez, wypadów, burzliwych dyskusji na tematy nas interesujące … I nigdy nie pojawił się pierwiastek damsko-męski, nigdy. I chociaż teraz widujemy się rzadko, to wiem, że mogę na niego liczyć, a on wie, że może liczyć na mnie. I po tylu latach wciąż mamy o czym rozmawiać … Dlatego wierzę w przyjaźń damsko-męską.
Chyba się za bardzo rozpisałam – wybaczcie, ale ja, podobnie jak Ania z Zielonego Wzgórza, nie potrafię krócej