No dobra, to skończyłem, chociaż dawkowałem sobie żeby na dłużej starczyło, ale to tylko osiem odcinków.
Jest dużo lepiej niż się spodziewałem, i o niebo lepiej niż się obawiałem. Można się czepiac wielu rzeczy, ale trzeba pamietac, że to
ekranizacja. No i dobrze miec na uwadze, że jest to film dla szerokiej publiki, w dodatku zachodniej, a nie dla polskich miłośników sagi. Film dla polskich miłośników zresztą mieliśmy
i ja zdecydowanie wolę produkcję Netflixa.
Z faktu, że to zachodni film dla zachodniej publiki, wynika parę rzeczy związanych z tzw. polityczną poprawnością. Mnie to bardzo nie przeszkadza, choc w paru miejscach autorzy popłynęli. Np. z tego co pamiętam, Fringilla przypominała Geraltowi Yennefer, ciekawe jak skoro w filmie jest czarna? Inna rzecz, że zagrana jest dobrze, taka wredna sucz.
Razie też trochę "holiłudczyzna". W ostatnim odcinku bardzo dużo jest jej w scenie bitwy pod Sodden. OK, w książce jest ona opisana bardzo skrótowo, można sobie całą resztę dorobic, szkkoda że trochę sensu przy tym brakło. Najpierw prawie wszystkich trafia malowniczy szlag, potem wychodzi Jeneferka, cała na biało (no dobrze, na fioletowo) i robi totalną rozpierduchę, a widzowi nasuwa się pytanie, dlaczego nie mogłą tego zrobic od razu?
Fajne jest natomiast zakończenie pierwszego sezonu - spotkanie Geralta z Ciri, które dzieje się - nie wiadomo - we śnie czy na jawie? Jeśli ktoś nie zna książek, to jest to bardzo fajny cliffhanger.
Haters gonna hate, a karawana jedzie dalej. Jestem bardzo ciekaw kolejnych części.