Dzisiaj Barabasz napisał o nowościach w filmografii. A ja o filmie z 2015.
Netflix: The Walk (Sięgając chmur).
Jest rok 1974, francuski linoskoczek marzy o odpowiednim miejscu by przejść po linie. Lina rozpięta od drzewa do drzewa nie jest dla niego wyzwaniem. Przez przypadek dowiaduje się, że w Nowym Yorku kończą budowę pewnych wieżowców.
Polecam. Przy okazji można sprawdzić, czy ma się lęk wysokości
Wiek: 42 Dołączył: 25 Sie 2015 Posty: 3094 Skąd: Ciechocinek
Wysłany: 2021-01-06, 18:15
TomaszL napisał/a:
A ja o filmie z 2015.
TomaszuL jeżeli spodobał Ci się ten film, to obejrzyj koniecznie dokument Człowiek na linie z 2008 roku.
Zobaczysz to samo tylko, że tym razem będą to prawdziwe nagrania z tego przedsięwzięcia z całą otoczką wokół niego.
Robi jeszcze lepsze wrażenie!
TomaszuL jeżeli spodobał Ci się ten film, to obejrzyj koniecznie dokument Człowiek na linie z 2008 roku.
Zobaczysz to samo tylko, że tym razem będą to prawdziwe nagrania z tego przedsięwzięcia z całą otoczką wokół niego.
Robi jeszcze lepsze wrażenie!
Nie wiem czy dam radę, bo już samo stanie na krawędzi nad przepaścią kilkaset metrów w dół (owszem barierki były) lekko mnie "irytuje" a małe dzieciaki wchodziły na barierkę, jakby to były barierki oddzielające chodnik od ulicy.
A tutaj mamy Gościa na linie i ja mam się wczuwać w jego położenie
Ostatni raz w kinie byłam na "Panu T.". Polecam, nie tylko dla fanów Tyrmanda. Jest to przeniesiony na ekran "Dziennik 1954", książka, z którą się kiedyś nie rozstawałam. Choć twórcy twierdzą, że to tylko luźne nawiązanie.
Jeżeli chodzi o "Body/Ciało", to wszyscy się tym zachwycali, a ja wprost odwrotnie.
Zobaczyłam dwa filmY Body/Ciało i 53 Wojny. No tak.... resztę sobie daruje już. Cieszę się, ze chociaz dwa zobaczyłam.
Obejrzę jeszcze, chociaz czarna noc, jakiś relaksujący amerykański film 😀😀
Zobaczyłam dwa filmY Body/Ciało i 53 Wojny. No tak.... resztę sobie daruje już. Cieszę się, ze chociaz dwa zobaczyłam.
Obejrzę jeszcze, chociaz czarna noc, jakiś relaksujący amerykański film 😀😀
Ostatni raz w kinie byłam na "Panu T.". Polecam, nie tylko dla fanów Tyrmanda. Jest to przeniesiony na ekran "Dziennik 1954", książka, z którą się kiedyś nie rozstawałam.
"Pana T" nie widziałam, ale koniecznie muszę kiedyś obejrzeć.
A "Dziennik 1954" dostałam w prezencie na Gwiazdkę. Nowe, duże, ilustrowane wydanie.
panna Monika napisał/a:
Jeżeli chodzi o "Body/Ciało", to wszyscy się tym zachwycali, a ja wprost odwrotnie.
To ja należę do Twojego obozu.
Mnie również ten film nie zachwycił.
Z polskich filmów ostatnich lat na pewno warto obejrzeć "Ostatnią rodzinę". Wielkim fanem polskiego kina nie jestem. Może ktoś inny podpowie więcej tytułów.
Bruniu dla mnie problem z polskimi filmami jest szerszy. Kino post PRL to o nim się wypowiadam
1) Fatalny dźwięk. Mówię biegle w języku polskim, ale nie rozumiem większości aktorów i aktorek. Nie wiem czy to sprawa nagłośnienia, czy po prostu kiepskiej dykcji polskich aktorów i aktorek. Jeśli chodzi o zagranicznych aktorów to mogę podać przykład Richarda Gere on rzeczywiście mówi niechlujnie. Reszta jest raczej bez zarzutu.
2) Kino polskie uczepiło się kilku gatunków i bezlitośnie je wałkuje. Brakuje mi takiego świeżego spojrzenia.
3) Filmy albo proste jak włos Mongoła, albo sztucznie przeintelektualizowane, z takim przysłowiowym dzieleniem włosa na czworo.
4) Naśladownictwo. Pisałem już o tym. Kac Vegas zmieniamy w Kac Wawę, Purpurową Różę z Kairu w Ucieczkę z Kina Wolność i tak dalej.
Nie rozumiem jak mając tak ciekawych pisarzy jak Wollny, Sapkowski, Cherezińska, czy też starszych nie możemy stworzyć ciekawej epopei. Czegoś nowego, czego w ostatnich 30 latach nie było. Za to słyszę, że znowu w planach serial o Jagiellonach. Jakby w PRL-u było o nich za mało
poza tym ile czasu można jechać winda albo iść korytarzem?
Bardzo trafna diagnoza polskiego kina i pewnych jego bolączek. Super to ujęłaś, Bruniu. Na pewno część twórców i filmów poszła tą drogą i bywa to męczące.
Dla mnie filmem w zupełnie innym duchu (pomimo że w pierwszej scenie główny bohater idzie korytarzem ) są "Bogowie" o Relidze. Coś by się pewnie jeszcze znalazło, choć oczywiście mogłoby być tego więcej.
A teraz tak myślę. Kto by niby miał zagrać w tych ambitnych produkcjach polskiego kina Pamiętacie jaki był problem z "Ogniem i Mieczem" i rolami Zagłoby oraz Wołodyjowskiego? Wybrańcy znacznie odbiegali od kunsztu poprzedników. Czy dziś w ogóle udało by się skompletować obsadę do "Czarnych Chmur"? albo do "Polskich Dróg" albo do "Vabank" lub "C.K. Dezerterzy"? takie pierwsze z brzegu przykłady.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Fantomas Dzisiaj 13:36, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 42 Dołączył: 25 Sie 2015 Posty: 3094 Skąd: Ciechocinek
Wysłany: Dzisiaj 13:08
Fantomas napisał/a:
Fatalny dźwięk.
Bo teraz wybierają nie aktorów z dobrą dykcją tylko z ładna buzią. Kompletny brak naturalizmu.
Fantomas napisał/a:
Kino polskie uczepiło się kilku gatunków i bezlitośnie je wałkuje. Brakuje mi takiego świeżego spojrzenia.
Jakich gatunków oczekujesz? Na porządne SF to nas nie stać. Wg mnie i tak jest ostatnio dużo debiutów, jeszcze do niedawna to tylko Wajda, Kawalerowicz, Hoffman itd..
Ogólnie uważam, że reżyserzy powinni tworzyć tak do 55 roku życia, bo później to już jest tylko gorzej.
Barabaszu a kino przygodowe? A epopeja, kino historyczne, horror, thriller albo nawet coś na kształt polskiego westernu. Takie próby przecież były podejmowane. Ja mam wrażenie, że w Polsce robimy w pierwszej kolejności komedie romantyczne, dalej filmy kryminalne i sensacyjne, filmy obyczjowe i biografie. Być może nie mam racji, bo jak zaznaczyłem nie jestem znawcą polskiego kina.
Barabaszu a kino przygodowe? A epopeja, kino historyczne, horror, thriller albo nawet coś na kształt polskiego westernu.
Pewnie chodzi o to, że aby nakręcić dobre filmy z tych gatunków, trzeba mieć więcej sprzętu i kasy, a zeby nakręcić Idącego długim korytarzem, wystarczy byle jaki blok.
"Potop", "Faraon", "Popiół i Diament", "Baza Ludzi Umarłych", "Rękopis Znaleziony w Saragossie" to arcydzieła polskiego kina. Ale wtedy byli aktorzy i miał kto zagrać Kobiela, Holoubek,Cybulski to byli Panowie Aktorzy. A dziś Gajos i długo nic, potem kilku dobrych aktorów i dalej mizeria Kto dziś może zagrać wielkie role? Z litości nie posypie nazwisk tych "aktorów".
"Potop", "Faraon", "Popiół i Diament", "Baza Ludzi Umarłych", "Rękopis Znaleziony w Saragossie" to arcydzieła polskiego kina. Ale wtedy byli aktorzy i miał kto zagrać Kobiela, Holoubek,Cybulski to byli Panowie Aktorzy. A dziś Gajos i długo nic, potem kilku dobrych aktorów i dalej mizeria Kto dziś może zagrać wielkie role? Z litości nie posypie nazwisk tych "aktorów".
Obawiam się, że film to dzisiaj produkt jak każdy inny. Nie ma popytu na produkt to nie ma zysku i biznesowo taka produkcja nie przejdzie. No chyba że ktoś ma za dużo pieniędzy albo sponsorów, którzy mają za dużo pieniędzy.
Dzisiaj _przeciętny widz_ chce rozrywki, chce zapomnieć o codziennym życiu, chce "wyłączyć myślenie". Nie ma za bardzo miejsca na arcydzieła. "Bogowie" jest takim wyjątkiem - ale moim zdaniem dlatego że problematyka, Prof. Religa i główny aktor stworzyli ciekawą całość.
Obawiam się, że nasze forum nie jest reprezentatywną próbką: czytelnicy, pasjonaci dobrego kina, podróżnicy śladem historii, odkrywcy tajemnic itp. w tych czasach ... odstają od średniej.
TomaszL chyba masz rację. To musi być gorzka prawda Masz talent, pasję i kończysz szkołę kierunkową. A po wszystkim okazuje się, że masz grać Księdza, Mikołaja albo Zająca Wielkanocnego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum