XIII Forowy Zlot Frombork 2017
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
To co, lecimy dalej ze wspomnieniami z Fromborka?
Chyba powoli trzeba się sprężać bo czas goni. Kolejne zloty zaplanowane a my jeszcze poprzednich nie opisaliśmy.
A zatem kolejny fragment przed nami.
Chyba powoli trzeba się sprężać bo czas goni. Kolejne zloty zaplanowane a my jeszcze poprzednich nie opisaliśmy.
A zatem kolejny fragment przed nami.
Ostatnio zmieniony 02 lip 2018, 18:21 przez Czesio1, łącznie zmieniany 1 raz.
- Anna
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 311
- Rejestracja: 15 lip 2013, 22:56
- Miejscowość: z Krainy Deszczowców
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
12. Anna
Muzeum w Braniewie
Zlot we Fromborku pełen był niespodzianek. Nie przypuszczałam, że tak wiele można zobaczyć; mając do dyspozycji tylko kilka dni; ale organizatorzy – którym niniejszym jeszcze raz dziękuję, zadbali abyśmy każdą chwilę mieli wypełnioną po brzegi.
Przemiła pani kustosz, którą poznaliśmy w poprzedniej relacji – przekazała nas „konkurencji” tj. Towarzystwu Miłośników Braniewa – będącemu i właścicielem, i organizatorem ekspozycji muzealnej. Widać było wielką pasję, która pomogła niewielkiej grupie zapaleńców, zgromadzić potrzebne pozwolenia i fundusze konieczne do przystosowania gmachu (byłej biblioteki) do pełnienia funkcji ekspozycji muzealnej.
Muzeum w Braniewie
fot. Czesio1
Po krótkim wprowadzeniu w historię Braniewa i regionu bezpośrednio go otaczającego, zostaliśmy zaproszeni do zwiedzenia wystawy. Ale zanim do tego doszło: niespodzianka.
Muzeum, które zajmuje parter dawnego Liceum Hosianum a późniejszego Zespołu Szkół Zawodowych, ozdobione jest na swojej ścianie szczytowej szeregiem tablic pamiątkowych. Kogo tu nie ma: św. Andrzej Bobola, Sapiehowie, i oczywiście sam kardynał Stanisław Hozjusz.
Tablica pamięci Kardynała Stanisława Hozjusza
fot. Czesio1
Tablica pamięci Antonio Possevino
fot. Czesio1
Tablica pamięci Władysława świtalskiego
fot. Czesio1
Tablica pamięci Książęcej Rodzinie Sapiehów
fot. Czesio1
Tablica pamięci Macieja Kazimierza Sabiewskiego,
herbu Prawdzic
fot. Czesio1
Upamiętniają one bądź to lokalnych, bądź światowej sławy luminarzy nauki i literatury związanych z Braniewską uczelnią. Tablice te, docelowo mają zapełniać całą ścianę!
W środku muzeum, mieliśmy okazję podziwiać wyjątkowo różnorodną ekspozycję. Przedstawiono tam bowiem historię – od czasów dość odległych, do tych (prawie) współczesnych.
Eksponaty Browaru braniewskiego
fot. Czesio1
Gazownia braniewska z 1867 roku
fot. Czesio1
Fabryka cygar w Braniewie z 1885 roku
fot. Czesio1
Sale, znajdujące się na parterze budynku wypełnione są gablotami z eksponatami przedstawiającymi m.in. czasy krzyżackie; czy zw. Braniewa z Hanzą (związek kupiecki obejmujący swym zasięgiem miasta leżące na głównych szlakach kupieckich).
Portrety w muzeum
fot. Czesio1
Gablota z eksponatami codziennego użytku
fot. Czesio1
Gablota z eksponatami codziennego użytku
fot. Czesio1
Żelazka z początku XX wieku
fot. Czesio1
Dawne zabawki
fot. Czesio1
Dawne zabawki
fot. Czesio1
Dawne zabawki
fot. Czesio1
Produkty przywożone do portu braniewskiego
fot. Czesio1
Dla mnie fascynujący był niezwykle szczegółowy model kupieckiego statku –dowiedziałam się, iż nosi on dość dziwną nazwę „szmaka”, inaczej zwany „kufą holenderską”.
Kufa holenderska
fot. Czesio1
Mogliśmy podziwiać zachowane narzędzia rzemieślnicze, jak i wydawane tutaj książki. Interesująca była też historia dotycząca samego liceum. Ze zdziwieniem dowiedzieliśmy się, iż była to uczelnia która w okresie swojej największej świetności gromadziła wybitnych profesorów i studentów z wielu ościennych krajów.
Hozianum, swoją nazwę zawdzięcza jezuickiemu kardynałowi Hozjuszowi, który w XVI wieku zorganizował w Braniewie szkołę kształcącą zarówno świeckich, jak i zakonników. Ba, kształcono tu misjonarzy wysyłanych do...Skandynawii!
Ceramika budowlana
fot. Czesio1
Wystawa obrazów
fot. Czesio1
Mikołaj Kopernik
fot. Czesio1
Zaplecze Muzeum
fot. Czesio1
Zaplecze Muzeum
fot. Czesio1
Schody prowadzące z zaplecza Muzeum
fot. Czesio1
Muzeum, jest – jak nam powiedziano – ciągle w powijakach. Organizatorzy mają ambitne plany jego rozbudowy, przedstawienia wielu innych aspektów życia, i historii miasta.
Jako dodatkową ciekawostkę odnotowaliśmy fakt, iż podczas prac archeologicznych przy gmachu w którym obecnie jest muzeum, natrafiono na nieznane wcześniej podziemia. Miejmy nadzieję, że przy następnej wizycie będzie już wiadomo, co się w nich kryje, a nóż jakieś zapasy wielowiekowego wina mszalnego.
Forowy wpis do księgi pamiątkowej
fot. Czesio1
Jeśli będziecie w okolicy muzeum warto odwiedzić. Ekspozycja jest przedstawiona w tradycyjnym stylu; przeważają eksponaty, plansze czy gabloty (a nie tablice z migającymi przyciskami) i moim zdaniem to właśnie jest jej ogromną zaletą. Nie ma przeładowania nadmiarem wrażeń, można spokojnie porozmawiać z oprowadzającymi, i dowiedzieć się mnóstwa interesujących szczegółów, które na długo pozostają w pamięci!
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Anna, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8891
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 50 razy
- Otrzymał podziękowań: 404 razy
22. TomaszK
Diabla Góra
Aby odwiedzić następne miejsca opisane w „Zagadkach Fromborka”, musieliśmy pojechać kilka kilometrów za miasto, w kierunku na wioskę Bogdany.
Kawalkada samochodów zdąża w stronę Bogdan
fot. Konfiturek
Miejsce robi się modne, bo ktoś wykupił najładniejsze miejsca, podzielił na działki i sprzedaje pod zabudowę.
Malowniczy teren w Bogdanach
fot. Czesio1
Malowniczy teren w Bogdanach
fot. Konfiturek
Nasz cel – Diabla Góra, był widoczny już z oddali, jako niewielkie porośnięte drzewami wzgórze, położone na środku pola.
„Lecz oto ukazał się przed nami most na Baudzie, rwącej w tym miejscu głębokim korytem. Po lewej ręce panna Ala pokazała nam dość wysoki i płaski jak patelnia pagórek, wznoszący się wśród nadrzecznych łąk, krzaków i mokradeł. Regularny kształt wzgórka oraz jego płaska powierzchnia wyraźnie wskazywały, że wzniesienie to powstało w sposób sztuczny, stworzyła je ręka człowieka.”
Diabla Góra w oddali
fot. Konfiturek
Zlotowicze gotowi na pokonanie krzaczorów strzegących dostępu
do Diablej Góry
fot. Konfiturek
Przedarliśmy się przez jakąś uprawę, prawdopodobnie soję i weszliśmy w chaszcze porastające Diablą Górę.
Zlotowicze dzielnie przedzierają się przez krzaczory
na Diablą Górę
fot. Konfiturek
Zaraz na początku Eksplorator zauważył ślady poszukiwań prowadzonych przez detektorystów, w postaci porzuconej łuski do działa dużego kalibru. Pamiątka z wojny. Jak opowiadał czekoz, przechodził tędy front, a w okolicy rozrzucone były stanowiska artyleryjskie. W czasach Nienackiego podejrzewano, że Diabla Góra jest pozostałością po dawnym miejscu kultu towarzyszącym grodzisku, ale najnowsze badania wskazują, że jest dużo nowsze.
Barabasz dumnie prezentuje łuskę dużego kalibru
fot. Konfiturek
Czesio przykleja na drzewie forową naklejkę
fot. Konfiturek
Forowa naklejka na Diablej Górze
fot. Czesio1
Zlotowicze na Diablej Górze
fot. Czesio1
Na Diablą Górę przedarł się nawet PiTT dzielnie niosąc
wózek z Matyldą
fot. Konfiturek
Na Diablej Górze odegraliśmy scenkę z książki z udziałem zbychowca (w roli magistra Pietruszki), Czesia (w roli Cagliostro) i Atera (jako Tomasza).
Przygotowania aktorów do odegrania książkowej
scenki na Diablej Górze
fot. Konfiturek
"Wskoczyłem do swego wehikułu i popędziłem szosą w stronę Diablej Góry.
I przewidywania moje okazały się słuszne, choć nie całkowicie. Czarnej damy nie było na Diablej Górze. Magister Pietruszka w towarzystwie mistrza Cagliostra wolnym krokiem przechadzał się po wzgórzu.
Parsknąłem śmiechem, tak zabawny przedstawiali widok. Cagliostro miał zamknięte oczy i natchnioną minę. W wyprostowanej ręce trzymał cienką gałązkę. Kroczył ostrożnie jak ślepiec, podtrzymywany przez Pietruszkę, który baczył, aby Cagliostro nie wpadł do jakiegoś dołu. Obydwaj ci mężowie godnie i powoli kroczyli po płaskim wzniesieniu, jak ksiądz z monstrancją podczas procesji."
Pietruszka prowadzi Cagliostro trzymającego wykrywacz metali
fot. Konfiturek
"Cagliostro co chwila przystawał i mówił:
— Gałązka drgnęła, tu coś jest.
— Ale co? Co? — dopytywał się niecierpliwie magister Pietruszka.
— Chyba zwykły kawałek żelaza — odpowiadał Cagliostro. — Gdyby to było złoto, gałązka zupełnie inaczej drgnęłaby w moim ręku.
I kroczyli dalej. Jeden z miną natchnioną, drugi — z twarzą wyrażającą najwyższe napięcie."
Caglisotro co chwila przystawał twierdząc, że coś tu jest
fot. Konfiturek
Caglisotro co chwila przystawał twierdząc, że coś tu jest
fot. Konfiturek
"— Pietruszkaaaa! — krzyknąłem, stojąc u stóp wzgórza. — Pozwól do mnie na chwileczkę."
Tomasz woła Pietruszkę
fot. Konfiturek
"Magister Pietruszka, acz niechętnie, porzucił ramię Cagliostra i zlazł do mnie ze wzgórza.
— O co ci znowu chodzi, Tomaszu? — burknął. — Dlaczego przeszkadzasz mi w pracy?
— Czy naprawdę wierzysz w czarodziejską różdżkę mistrza Cagliostra? — zapytałem.
— Być może — odparł zaczepnie. — Muszę chwytać się innych środków, skoro nie wolno mi użyć zwykłej łopaty. Zresztą, mój drogi, czytałem w pewnym fachowym piśmie o różdżkarzu, który potrafił wykryć żyły wodne. Do niedawna ludzie drwili z radiestezji, a dziś skłonni są w niej widzieć nowe, nie znane dotąd siły natury.
— Drogi kolego — zacząłem łagodnie — czy nie zdajesz sobie sprawy, że znajdujesz się w rękach szarlatanów i oszustów? Czy nie rozumiesz, że jesteś w szponach Waldemara Batury?
— Batura jest tutaj? Widziałeś go we Fromborku?
— Nie widziałem go tutaj. Ale czuję jego obecność — odrzekłem szczerze. — Tymczasem działa przy pomocy swych ludzi. Cagliostro jest prawdopodobnie w zmowie z Batura. Być może ta czarna dama...
— Co? Panna Anielka? Chcesz mi wmówić, że ta urocza dama jest członkiem gangu Waldemara Batury? A co do Cagliostra, mój drogi, to przecież twój kompan. Nawet razem mieszkacie. Więc może ty także jesteś wspólnikiem Batury?
— Sprawa jest poważna...
— Tak. Sprawa jest poważna — potwierdził. — Powinieneś udać się po poradę do lekarza. Wydaje mi się, że chorujesz na nadmierną podejrzliwość, męczy cię mania prześladowcza.
— Posłuchaj mnie uważnie — powiedziałem, hamując gniew. Batura zamierza działać w następujący sposób. Będzie odnajdywał schowki, obłupiał je z najważniejszych przedmiotów, zamieniając rzeczy najcenniejsze na mniej wartościowe. Będziesz odkrywcą obrabowanych schowków.
— Chcesz powiedzieć, że właśnie tak się stało z pierwszym schowkiem? — zapytał cicho Pietruszka.
— Tak — odparłem.
Okazało się, że wybrałem najgorszą drogę. Uraziłem ambicję Pietruszki, wbiłem szpilkę w tkwiącego w nim węża. Pietruszka zbladł.
— Chcesz przez to powiedzieć, Tomaszu, że pierwszy schowek został odkryty nie przeze mnie, tylko przez Baturę, który mi „odstąpił” rozwiązanie zagadki? Wiem do czego zmierzasz. Pragniesz pomniejszyć moje zasługi! — krzyknął i zrobił ręką dramatyczny gest, wskazując stojący na szosie wehikuł. Innymi słowy, kazał mi odejść."
Rozmowa Tomasza z Pietruszką
fot. Konfiturek
"— Pietruszka! — zawołałem. — Zrozum, co się tu dzieje. Tu nie ma skarbów. „Teufelb” z planu Koeniga to nie Teufelsberg, ale Teufelsbaum. Znam pewnego, staruszka, który może ci udzielić informacji.
Ale magister Pietruszka zatkał sobie uszy rękami i nie słuchając mnie wspiął się na wzgórze."
Pietruszka nie słucha Tomasza wspinając się na wzgórze
fot. Konfiturek
Zlotowicze na Diablej Górze
fot. Konfiturek
Diabla Góra
fot. Czesio1[/quote]
Ostatnio zmieniony 10 mar 2019, 14:47 przez TomaszK, łącznie zmieniany 5 razy.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8891
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 50 razy
- Otrzymał podziękowań: 404 razy
23. TomaszK
Kraina Straszliwego Asa
Zlotowicze ruszają do Krainy Straszliwego Asa
fot. Czesio1
"Przejechaliśmy kilometr i znaleźliśmy się przy moście nad niewielką rzeką zwaną Baudą."
Most na Baudzie
fot. Czesio1
"W miejscu, gdzie przystanęliśmy, rzeka Bauda rozdzielała się na dwie odnogi, tworząc małą deltę, stanowiącą jej ujście do pobliskiego Zalewu Wiślanego. W delcie Baudy rozciągały się mokradła porośnięte krzakami. Okolica była surowa, ponura i co najgorsze — bezludna. Nigdzie nie widziało się żywej duszy. Nie było nawet kogo zapytać o obóz archeologów."
Bauda z jednej...
fot. Czesio1
...i z drugiej strony mostu
fot. Czesio1
Nasz wspaniały Przewodnik czekoz opowiada o grodzisku
fot. Konfiturek
Rysunek przedstawiający rekonstrukcję grodziska
z końca XIX wieku
fot. Czesio1
"Rozejrzałem się wokół i zobaczyłem dość wysokie wzgórza położone już za drugą odnogą rzeki. U stóp ich widać było wejście do głębokiego wąwozu. Chyba gdzieś w tej stronie należało szukać obozowiska archeologów."
Kierując się dalej śladami Tomasza i Cagliostra, przeszliśmy przez most na Baudzie i skręciliśmy w kierunku Wąwozu Straszliwego Asa.
Zlotowicze skręcają na drogę do Krainy
Straszliwego Asa
fot. Czesio1
Początek Wąwozu Straszliwego Asa
fot. Konfiturek
"Ruszyłem wehikułem.
— Co to za znak? — zapytał Cagliostro, wskazując przybitą do drzewa czerwono-białą tablicę.
— To znak drogowy: „zakaz wjazdu”.
— Więc czemu pan wjeżdża?
— Sądzę, że postawili go archeologowie, żeby nikt im tu nie jeździł i nie przeszkadzał w pracy. Ale jak pan wie, jestem tu służbowo, z ramienia Departamentu Muzeów i Ochrony Zabytków. Mnie ten znak nie dotyczy — wyprężyłem się dumnie."
Znak zakazu powitał i Zlotowiczów zmierzających do Krainy
Straszliwego Asa
fot. Konfiturek
Wąwóz Straszliwego Asa
fot. Czesio1
Z duszą na ramieniu Zlotowicze ruszyli wgłąb Wąwozu
Straszliwego Asa
fot. Konfiturek
Co prawda wąwóz nie prowadzi jak w książce do Ośrodka Doświadczalnego Politechniki w G. ale na grodzisko, ale i tak jest imponujący.
Zlotowicze wsłuchani w kolejną opowieść czekoza
rozglądają się bacznie dookoła szukając śladów połamanych
przez gąsienice Asa krzaków
fot. Konfiturek
Teren dawnego grodziska jak opowiadał czekoz, to wczesnośredniowieczna osada, centrum administracyjne i obronne poprzedzające powstanie Fromborka. Wykopaliska arechologiczne były tu prowadzone dwukrotnie, najpierw na przełomie lat 60–tych i 70–tych, i te opisał Nienacki, jako prowadzone przez Babie Lato.
Poszukiwania dawnego grodziska
fot. Konfiturek
Drugie badania prowadzone były tuż przed naszym poprzednim zlotem we Fromborku, poszukiwaliśmy teraz śladów tamtych wykopalisk.
Poszukiwaliśmy też śladów kamiennej wieży, o której wspominają źródła historyczne, a której fundamenty odkryli podobno archeolodzy.
TomaszK odnalazł miejsce wykopalisk sprzed pięciu lat
fot. Czesio1
Fundamentów nie znaleźliśmy, ale znaleźliśmy grzyby, które Mysikrólik ochoczo zaakceptował do jutrzejszej jajecznicy. Niestety znaleźli się malkontenci, wątpiący w ich jadalność (w tym ja) i pomysł upadł.
A teraz przez krzaczory ostro w dół do drogi
fot. Konfiturek
I znowu na moście na Baudzie
fot. Czesio1
Jeszcze jeden rzut oka na Diablą Górę...
fot. Konfiturek
...i pora wsiadać do wehikułów
fot. Konfiturek[/quote]
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez TomaszK, łącznie zmieniany 3 razy.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8891
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 50 razy
- Otrzymał podziękowań: 404 razy
21. TomaszK
Muzeum Mikołaja Kopernika
Główne wejście na dziedziniec katedralny
fot. Konfiturek
Zlotowicze oczekujący pod katedralnym dębem na wejście
do muzeum
fot. Konfiturek
Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku
fot. Czesio1
Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku, wbrew nazwie nie jest poświęcone tylko Kopernikowi. Owszem, zbiór pamiątek po nim jest imponujący, ale są to raczej pamiątki z jego czasów i jego środowiska. Są zabytkowe inkunabuły poświęcone medycynie, astronomii i historii, zbiór monet z epoki, repliki instrumentów astronomicznych, a nawet ozdobne średniowieczne łoże.
Witraże
fot. Konfiturek
Gabloty z eksponatami
fot. Konfiturek
Gabloty z eksponatami
fot. Konfiturek
Monety
fot. Czesio1
Jest też wiele portretów wielkiego astronoma, pod najbardziej znanym z nich, autorstwa Jana Matejki, zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie.
Obraz Mikołaja Kopernika pędzla
fot. Konfiturek
Czekoz opowiada o Mikołaju Koperniku
fot. Konfiturek
Popiersia Mikołaja Kopernika
fot. Konfiturek
Zbiorówka w mniejszym...
fot. Konfiturek
...i w większym gronie
fot. Konfiturek
Sala muzealna
fot. Konfiturek
Sklepienie niebieskie
fot. Konfiturek
Dzieło Kopernika
fot. Czesio1
Znaki zodiaku
fot. Czesio1
Pani Jowita Jagla naszym przewodnikiem po Muzeum Kopernika
fot. Czesio1
Aniołek
fot. Czesio1
Na wystawie „Rzemiosło artystyczne dawnych Prus, obok wielu metalowych i szklanych artystycznie wykonanych przedmiotów, najciekawszy był zestaw zabawek do zabawy w księdza – miniaturowe kielichy, krucyfiksy, a nawet monstrancja.
Miniaturowe sprzety liturgiczne
fot. TomaszK
Monstrancje z XVII, XVIII i z przełomu XIX/XX wieku
fot. Czesio1
Monstrancja retabulowa Christof Schmidt, Braniewo,
sprzed 1620 roku
fot. Czesio1
Monstrancje z XVII wieku, Johann Gotfried Schlaubitz,
u dołu kielich z 1729 roku fundacji Nicolausa Noslera
fot. Czesio1
Zegar
fot. Konfiturek
Ostatnia wystawa „Anioły i demony w sztuce chrześcijańskiej”, została przygotowana przez znaną nam już dr Jowitę Jagla.
Anioł ze zbychowcem w tle
fot. Konfiturek
Anioły
fot. Konfiturek
Anioł
fot. Konfiturek
Zlotowicze w Muzeum
fot. Konfiturek
Księga z 1569 roku
fot. Konfiturek
Anioły
fot. Konfiturek
Anioły
fot. Konfiturek
Anioły
fot. Konfiturek
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez TomaszK, łącznie zmieniany 6 razy.
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
34. Mysikrólik
Gry planszowe na kempingu
Nie tylko samochodzikowe sprawy zajmowały nas podczas zlotu we Fromborku. Sporym powodzeniem w wolnych chwilach cieszyły się też gry towarzyskie.
Młodzież młodsza chętnie rozgrywała partie Ticket to ride – Europa, zwanej po polsku „Wsiąść do pociągu”. Gra polega na kolekcjonowaniu specjalnych kart za pomocą których można budować odcinki pomiędzy poszczególnymi miastami, łącząc trasę wcześniej wylosowanych biletów. Mapa przedstawia Europę z 1912 roku, więc gra ma też charakter edukacyjny.
W zależności od oświetlenia, gra odbywała się na świeżym powietrzu, w domkach czy nawet w recepcji naszego ośrodka.
Ticket to ride czyli Wsiąść do pociągu
fot. internet
Druga gra, którą udało nam się zagrać to karcianka 6.bierze, czyli „byczki”. Proste zasady powodują, że jest ona bardzo grywalna, a poza tym może w nią grać jednocześnie nawet 10 osób. Polega na dokładaniu wcześniej przygotowanej karty ze swojej puli do jednego z czterech rzędów, przy czym, jak sama nazwa wskazuje, osoba dokładająca szóstą kartę, musi zgarnąć cały rząd. Na kartach z kolei znajdują się „byczki”, które zapisują się na minus graczowi. Gra kończy się gdy ktoś uzbiera 66 „byczków”.
6.bierze
fot. internet
Prawdziwą furorę zrobiła natomiast gra „Tajniacy”. Zasady gry również są bardzo proste, ale schody zaczynają się gdy spotyka się grupa osób, która nie spotyka się na co dzień.
Tajniacy
fot. internet
Szef Wywiadu podaje swojej drużynie słowo z liczbą, a reszta drużyny z wyłożonych na stole kart musi ustalić z jakimi innymi słowami mu się ono kojarzy.
Vasco w akcji
fot. kadr z filmu zlotowego
Barabasz w kontrataku
fot. kadr z filmu zlotowego
Dzieci i dorośli świetnie bawią się przy grze Tajniacy
fot. kadr z filmu zlotowego
Mysikrólik
fot. kadr z filmu zlotowego
Wilhelm Tell
fot. kadr z filmu zlotowego
Zmaganiom przyglądają się Agnieszka PiTTowa i TomaszL
fot. kadr z filmu zlotowego
Sokole Oko również porwany grą przywiezioną
przez Yvonne
fot. kadr z filmu zlotowego
Drużyna może głośno się naradzać które karty wybrać, ale Szef musi zachowywać kamienną twarz. Nie wolno mu zdradzić co miał na myśli, a jest to trudne, gdy słyszy w którą stronę dryfują pomysły.
Barabasz zachowuje kamienną twarz
fot. kadr z filmu zlotowego
Agnieszka PiTTowa chyba rozmyśla co by tu
podpowiedzieć grającym
fot. kadr z filmu zlotowego
Do tego drużyna przeciwna, która czeka na swój ruch, przeszkadza, wprowadzając jeszcze większy zamęt. Jest więc kupa śmiechu i przedziwnych wyjaśnień, dlaczego wybrano akurat takie, a nie inne skojarzenia.
Kupa śmiechu towarzyszy i grającym i kibicującym przy
planszowym stole
fot. kadr z filmu zlotowego
Wilhelm Tell pęka ze śmiechu
fot. kadr z filmu zlotowego
Vasco tłumaczy swój ruch
fot. kadr z filmu zlotowego
A ja się pytam, jak można nie wiedzieć jakie skojarzenie może być do słowa FLEGMA 1, gdy na stole jest Anglik?
Jak można nie wiedzieć skojarzenia do słowa "flegma"??
fot. kadr z filmu zlotowego
śmiech to zdrowie
fot. kadr z filmu zlotowego
To wszystko przez Mysikrólika!! - Vasco wie czyja to wina,
że wszyscy tak świetnie się bawią przy grze
fot. kadr z filmu zlotowego
Zabawa była wspaniała
fot. kadr z filmu zlotowego
Mysikrólik wciąż nie może pojąć jak można nie odgadnąć
skojarzenia do słowa "flegma"
fot. kadr z filmu zlotowego
Ufff, ależ to były emocje
fot. kadr z filmu zlotowego
Dodam jeszcze jeden bardzo ważny element naszej rozgrywki tajniackiej, a mianowicie dwukilogramowe opakowanie słomek ptysiowych, przywiezionych przez Hankę z Brześcia Kujawskiego. Sam zjadłem chyba z pół kilograma.
Miałem ze sobą jeszcze kilka innych gier, m.in. 7 cudów świata, ale nie starczyło już na nie czasu. Myślę, że gry na stałe wejdą do programu naszych zlotów, bo jeszcze bardziej integrują towarzystwo. Do Francji zrobimy listę gier do zabrania.
Ostatnio zmieniony 06 mar 2019, 10:52 przez Mysikrólik, łącznie zmieniany 3 razy.
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
Rozmawialiśmy na ten temat z główną organizatorką i kruca bomba, mało casu.Czesio1 pisze:Zrobiłeś już listę gier na Fantomasowy Zlot Mysikróliku?
Mamy tradycyjnie napięty plan wycieczek, ale i na gry pewnie znajdzie się czas, więc coś tam weźmiemy.
Zrobimy wątek z listą, żeby się ewentualnie nie powtarzać i nie wziąć np dwóch stołów do ping-ponga, albo po dwa zestawy kamieni do curlingu
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 934
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 8 razy
17. PiTT
Cmentarz Kanoników
Kolejnym punktem programu zlotu było zwiedzanie zabytkowego cmentarza kanoników Kapituły Warmińskiej we Fromborku. Cmentarz ten położony jest w niezbyt dużej odległości od wzgórza katedralnego, dotrzeć można tam idąc przez tereny dawnych ogrodów kanonickich. Dzień był słoneczny, ale aleje wysadzane lipami i grabami zapewniały przyjemny cień.
Zlotowicze po lewej stronie minęli kapliczkę NMP w kształcie kamiennej groty. Budowla wzniesiona jest na miejscu nieistniejącego budynku kanonii pod patronatem św. Józefa. Kapliczka jest dość zaniedbana, nie ma do niej dobrego dostępu, ale – ukryta wśród drzew i krzewów – wygląda dość malowniczo.
W głębi widoczny jest opuszczony budynek kanonii pod patronatem św. Pawła we Fromborku. Budynek ma zamurowane okna – tym razem nie mieliśmy szansy go zobaczyć z bliska.
Figura Matki Boskiej w dawnych ogrodach kanonickich
fot. PiTT
Aleja w dawnych ogrodach kanonickich
fot. Czesio1
Zlotowicze w drodze na Cmentarz Kanoników
fot. Konfiturek
Zlotowicze w drodze na Cmentarz Kanoników
fot. Konfiturek
Kolejne ścieżki, prowadzące okrężną nieco drogą przez gęstniejący las, doprowadziły uczestników zlotu do zabytkowego cmentarza. Tymczasem w głowach kilku uczestników wycieczki powoli rodził się niecny plan uwzględnienia tej trasy podczas planowanej nocnej zabawy – marszu na orientację.
Cmentarz Kanoników
fot. Czesio1
Gdy zabrakło miejsca w katedrze na pochówki kanoników, kolejne groby umieszczano na specjalnie założonym cmentarzu. Cmentarz powstał stosunkowo niedawno – w 1908 roku. Obecnie nie jest już użytkowany, a jego teren objęty został opieką konserwatora zabytków.
Czekoz opowiada o pochówkach Kanoników
fot. PiTT
Czekoz opowiada o pochówkach Kanoników
fot. Konfiturek
Po krótkim mocowaniu się z oporną furtką zlotowicze, pod opieką naszego fachowego przewodnika, weszli na teren niewielkiego cmentarza. Cmentarz ogrodzony jest kratą z kutego żelaza, umieszczoną w ceglanych słupkach.
Interesującą cechą cmentarza kanoników we Fromborku jest umieszczenie grobów w kwaterach wyznaczonych przez ścieżki położone w alejach wysadzonych lipami. Drzewa posadzone zostały na planie krzyża.
Cmentarz Kanoników wśród starych lip
fot. PiTT
Cmentarz Kanoników
fot. PiTT
Niewielka liczba grobów – tylko 23, brak osób odwiedzających, wysokie drzewa, cisza i spokój. Malutki cmentarzyk jest miejscem urokliwym. Zlotowicze rozeszli się po jego terenie odczytując napisy na nagrobkach, których style odzwierciedlały mijające lata. Dziś o porządek na terenie nekropolii dbają pacjenci pobliskiego szpitala.
Cmentarz przeznaczony był dla dostojników kościelnych – wielu z nich posiadało stopień doktorów teologii.
Na przedłużeniu głównej alei zbudowany został pomnik: wyrzeźbiona z piaskowca Grupa Ukrzyżowania (Chrystus Ukrzyżowany w asyście Matki Bożej i św. Jana Ewangelisty). Jest to wykonana na początku XX wieku przez Josepha Seitza kopia dzieła Tilmana Riemenschneidera (http://encyklopedia.warmia.mazury.pl/in ... _Fromborku).
Chrystus Ukrzyżowany w asyście Matki Bożej
i św. Jana Ewangelisty
fot. Czesio1
Chrystus Ukrzyżowany w asyście Matki Bożej
i św. Jana Ewangelisty
fot. Konfiturek
Ks. Władysław świtalski
fot. Czesio1
Dr Johannes Wichert
fot. Czesio1
Franciscus Dittrich
fot. PiTT
Paulus Kussner
fot. Czesio1
Cmentarz Kanoników
fot. Konfiturek
Cmentarz Kanoników
fot. Konfiturek
Hieronimus Spaeth
fot. Konfiturek
Ks. Karol Staliński
fot. Czesio1
Barabasz niczym Helenka z Tajemnicy tajemnic odczytuje
napisy na starych nagrobkach
fot. Czesio1
Na cmentarz część zlotowiczów wróciła jeszcze raz w nocy, gdyż atmosfera tego miejsca skłoniła organizatorów nocnego zwiedzania Fromborka do umieszczenia tam jednej z zagadek.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez PiTT, łącznie zmieniany 2 razy.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
4. Czesio1
Poranne śniadanie
Pierwsza noc spędzona na fromborskiej ziemi już za nami. Domki na kempingu były skromne, pozbawione luksusu ale najważniejsze było dla nas to, że mieliśmy gdzie ułożyć się do snu. Na zloty jeździmy przecież nie po to, żeby siedzieć w domkach przed telewizorami czy komputerami lecz po to aby przeżyć przygodę.
Dla mnie przygodą był również sam nocleg bowiem wzorem poprzednich zlotów postanowiłem noce spędzać w swoim wehikule. Na rozkładanych siedzeniach jak to nie raz zwykł czynić Pan Samochodzik. Ostatecznie trzysta sześćdziesiąt kilka nocy spędzam w zwykłym łóżku to na kilka nocy można a nawet wskazane jest oderwać się od szarej codzienności.
Kiedy tylko pojawiły się pierwsze promienie słońca coraz to jakaś postać pojawiała się przed domkiem i z ręcznikiem na ramieniu oraz przyborami do toalety w ręku raźnym krokiem szła w stronę kempingowej prysznicowni.
Po porannej toalecie zgromadziliśmy się przed jednym z domków, gdzie ustawiliśmy dwa a może trzy drewniane stoły. Każdy przyniósł ze swoich bagażów różne przysmaki, dziewczyny zarobiły herbatę, kawę, rozpoczęła się wspólna biesiada przy wesołych rozmowach. To też jeden z tych momentów zlotów, które bardzo nas do siebie zbliżają, sprawiają, że tęsknimy za kolejnymi zlotami.
Poranne śniadanie
fot. kadr z filmu zlotowego
Poranne śniadanie
fot. kadr z filmu zlotowego
Poranne śniadanie
fot. kadr z filmu zlotowego
Poranne śniadanie
fot. kadr z filmu zlotowego
Poranne śniadanie
fot. kadr z filmu zlotowego
Poranne śniadanie
fot. kadr z filmu zlotowego
Och, czegóż nie było na tych stołach! Pieczywo różnego gatunku. Bułeczki, chlebek, pomidorki, ogóreczki podwójne, smalczyk, dżemik i inne frykasy, których nie zdołałem zapamiętać. Do tego różne rodzaje kaw i herbat. Nikt nie odszedł głodny od stołu.
Zapowiadał się piękny dzień.
Ostatnio zmieniony 02 lip 2018, 20:42 przez Czesio1, łącznie zmieniany 2 razy.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
Yuuuuupiiii!!! Zobaczcie co się dzisiaj pojawiło na stronie Urzędu Miasta i Gminy we Fromborku:
Relacja z odsłonięcia tablicy we Fromborku!!!
Relacja z odsłonięcia tablicy we Fromborku!!!
Ostatnio zmieniony 27 lut 2018, 15:16 przez Czesio1, łącznie zmieniany 1 raz.
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3912
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 119 razy
- Otrzymał podziękowań: 139 razy
8. Barabasz
Muzeum w Wielkim Wierznie
Razem z naszym przewodnikiem po Fromborku pojechaliśmy do wsi Wielkie Wierzno do gospodarstwa gdzie mieści się domowe muzeum starych przedmiotów codziennego użytku. Po krótkiej chwili wyczekiwania przywitał nas sympatyczny gospodarz Józef Kuciak ze swoją mamą. Gospodarzowi bardzo spodobała się nasza forowa przypinka, którą dostaliśmy od Eksploratora63 i poprosił o taką w prezencie. Z uwagi na to, że wszystkie eksponaty mieszczą się w niewielkich pokojach mieszkalnych, podzieliliśmy się na dwie grupy dla większej swobody podziwiania zbiorów.
Józef Kuciak, właściciel prywatnego muzeum w Wielkie Wierzno
fot. kadr z filmu zlotowego
A taką odznakę to i ja poproszę
fot. kadr z filmu zlotowego
W pierwszej izbie oglądaliśmy bogatą kolekcję butelek z różnych lat i po rożnych płynach oraz inne przedmioty domowego użytku jak pojemniki na artykuły spożywcze, karafki i kufle. Jednak dopiero w izbie na piętrze mogliśmy zapoznać się z ogromem zbiorów gospodarza. Po wąskich schodkach udaliśmy się na górę i naszym oczom ukazał się pokój cały zastawiony przedmiotami z minionej epoki. Przedmiotów było tam tak dużo, że z trudem znajdowaliśmy miejsce, aby na coś nie wpaść. Zbiory przedstawiały ogromna różnorodność, zarówno narzędzi wykorzystywanych na wsiach i miejscach domach, przedmioty z wyposażenia sklepów, części wojskowego umundurowania i uzbrojenia, ozdoby i wiele takich, które nie sposób było zgadnąć do czego służyły.
Elektryczna maszyna licząca
fot. Czesio1
Naczynia domowe
fot. Czesio1
Maszyna do pisania
fot. Czesio1
Kolejne części zbiorów butelek
fot. Czesio1
Zegary
fot. Czesio1
Maselnice
fot. Czesio1
Butelka po lemoniadzie
fot. Czesio1
Przędzarki
fot. Czesio1
Nożyce
fot. Czesio1
Do czego służą te narzędzia?
fot. Czesio1
Wagi
fot. Czesio1
Obowiązkowy wpis pamiątkowy
fot. Czesio1
Wszystko trochę na kupie ale gospodarz obiecał, że po remoncie domu wszystko będzie dużo lepiej wyeksponowane. Wszystkie zabytkowe przedmioty bardzo ciekawe i już niespotykane poza takimi klimatycznymi domowymi muzeami.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Barabasz, łącznie zmieniany 5 razy.
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3912
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 119 razy
- Otrzymał podziękowań: 139 razy
9. Barabasz
Wiadukt nad berlinką
„Oto zbliżyliśmy się do elbląskiej autostrady, na którą dużą okolnicą wjechał czerwony mustang i ku naszemu zdziwieniu pomknął w stronę radzieckiej granicy.”
Dawna okolnica która prowadziła na autostradę
fot. Czesio1
Całą kawalkadą samochodów zatrzymaliśmy się na jednym z wiaduktów przecinających drogę ekspresową wybudowanej w miejsce starej „berlinki”. Z tego miejsca mogliśmy w pełnej krasie obejrzeć jak przebiegała stara niemiecka autostrada. Co jakiś kawałek z pod trawy wyglądały fragmenty betonowej drogi sprzed lat. Na jej fragmentach przebiega już współczesna asfaltowa droga ekspresowa S22.
Dawna berlinka
fot. kadr z filmu zlotowego
„Jak każda autostrada, tak i ta nie ma żadnego skrzyżowania, wszystkie przecinające ją drogi prowadzą albo pod nią, albo nad nią przez specjalnie zbudowane wiadukty i mosty. Z bocznych dróg wyjeżdża się okólnicami, co zwiększa widoczność i pozwala bezpiecznie włączyć się do ruchu na autostradzie, na której można rozwijać dużą szybkość.”
Jeden z wiaduktów nad dawną berlinką
fot. kadr z filmu zlotowego
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Barabasz, łącznie zmieniany 3 razy.
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3912
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 119 razy
- Otrzymał podziękowań: 139 razy
10. Barabasz
Berlinka
„Berlinka” czyli potoczna nazwa byłej niemieckiej autostrady, która miała połączyć Berlin z Królewcem. Droga nigdy nie została ukończona, a na jej fragmentach wybudowano drogę ekspresową S22, biegnąca od Elbląga do granicy z Rosją.
Nasz przewodnik Zbigniew Kędziora opowiada o berlince
fot. kadr z filmu zlotowego
„I tu o autostradzie słów kilka, niezbędnych dla wyjaśnienia całej akcji.
Niemcy zaprojektowali budowę ogromnej, dwustrumiennej autostrady, łączącej Elbląg z Królewcem. Zrealizowano jednak tylko jeden odcinek tego projektu, i to częściowo. Autostrada posiada jeden betonowy strumień, budowę drugiego zarzucono.
Jak każda autostrada, tak i ta nie ma żadnego skrzyżowania, wszystkie przecinające ją drogi prowadzą albo pod nią, albo nad nią przez specjalnie zbudowane wiadukty i mosty. Z bocznych dróg wyjeżdża się okólnicami, co zwiększa widoczność i pozwala bezpiecznie włączyć się do ruchu na autostradzie, na której można rozwijać dużą szybkość.
Ale autostrada Elbląg-Królewiec jest dzisiaj zupełnie martwa, albowiem wraz z podziałem Prus między Polskę i Związek Radziecki straciła swoje znaczenie komunikacyjne i militarne. Jest ona niepotrzebna w naszej sieci dróg, gdyż przecina ją granica państwowa. Przejścia graniczne są w zupełnie innych miejscach, ludność korzysta z dróg bocznych, bardziej przydatnych, bo łączących wsie i osiedla.”
Berlinka
fot. kadr z filmu zlotowego
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Barabasz, łącznie zmieniany 3 razy.
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3912
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 119 razy
- Otrzymał podziękowań: 139 razy
11. Barabasz
Pościg za mustangiem Batury
Czesio zorganizował także na berlince pokazowy pościg Tomasza za Mustangiem Batury, co ciekawe prędkości osiągane przez aktorów były porównywalne z tymi co osiągał wehikuł Pana Samochodzika z silnikiem Ferrari 410 SuperAmerica.
„Do granicy pozostawało jeszcze kilkanaście kilometrów pustej autostrady. Rozpoczął się prawdziwy pościg.”
Pusta autostrada
fot. Czesio1
„Nie wiem, jaką maksymalną szybkość potrafi rozwinąć mustang. Ale już po kilku minutach jazdy autostradą spostrzegłem, że strzałka szybkościomierza wehikułu dotknęła liczby sto sześćdziesiąt. Nie był to jednak jeszcze koniec. Mustang mknął coraz szybciej i szybciej. Błękitny opel zaczął pozostawać w tyle...
A wtedy wydarzyło się coś takiego, co spowodowało, że z piersi panny Ali wydobyło się radosne westchnienie. Zaś magister inżynier Zegadło wpadł w takie zdziwienie, że o mało nie zjechał z autostrady i swoim błękitnym oplem nie wpadł do rowu.
Już owe sto sześćdziesiąt kilometrów na godzinę budziło zdumienie panny Ali. Mrugając oczami z niedowierzaniem patrzyła na licznik wehikułu, bo w głowie jej się nie mogło pomieścić, aby „rupieć” osiągał tak wielką prędkość. Ale ja jeszcze mocniej przycisnąłem pedał gazu.”
Pościg za mustangiem Batury
fot. kadr z filmu zlotowego
„Trzysta pięćdziesiąt koni mechanicznych samochodu Ferrari 410 przyśpieszyło swój bieg. Trzysta pięćdziesiąt koni mechanicznych ruszyło z kopyta, jakby ktoś strzelił z bata. W dwunastu cylindrach żywiej zagrała krew samochodu — żółta, wysokooktanowa benzyna. Dwa gaźniki tłoczyły benzyną do cylindrów.
Sto siedemdziesiąt. Dwieście... Dwieście dziesięć... Dwieście dwadzieścia...”
Mustang Batury coraz bliżej
fot. kadr z filmu zlotowego
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Barabasz, łącznie zmieniany 4 razy.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
5. Czesio1
Spotkanie ze Zbigniewem Kędziorą
Po śniadaniu punktualnie o godzinie dziewiątej zebraliśmy się na placu przed recepcją kempingu.
Zlotowicze o poranku na parkingu kempingowym
fot. Czesio1
Po chwili nadjechał nasz dzisiejszy Przewodnik Pan Zbigniew Kędziora. Część z nas miała już okazję Go poznać podczas poprzedniego zlotu we Fromborku, pięć lat temu. Wtedy Pan Zbyszek był zastępcą Burmistrza grodu Kopernika i również dzięki Niemu odkryliśmy wiele tajemnic Fromborka.
Pan Zbigniew Kędziora
fot. kadr z filmu zlotowego
Pan Zbigniew Kędziora
fot. kadr z filmu zlotowego
Nie inaczej miało być również i tym razem. Plany bowiem były wielkie.
Od lewej: Yvonne, Barabasz, Sokole Oko, Hanka,
TomaszL i Janusz
fot. kadr z filmu zlotowego
Od lewej: Eksplorator63, zbychowiec, Yvonne, Barabasz i Sokole Oko
fot. kadr z filmu zlotowego
Ater, Eksplorator63
i zbychowiec
fot. kadr z filmu zlotowego
Adam z psem i Ater
fot. kadr z filmu zlotowego
Czesio1
fot. kadr z filmu zlotowego
Pan Zbyszek wspomniał nasze poprzednie spotkanie z 2012 roku, a następnie pokrótce przedstawił nam plan na dzisiejsze przedpołudnie. Miał się bowiem zająć nami właśnie do godziny 12-ej. O tej porze rozpoczynał dyżur w Muzeum w Braniewie dokąd mieliśmy wspólnie dotrzeć.
Kolejność miejsc do zwiedzenia delikatnie wymienimy...
fot. kadr z filmu zlotowego
...ale wszystko będzie tak jak w książce "PS i zagadki Fromborka"
fot. kadr z filmu zlotowego
A zatem ruszamy w poszukiwaniu śladów bytności we Fromborku Pana Tomasza i szajki Waldemara Batury...
Ostatnio zmieniony 02 lip 2018, 21:00 przez Czesio1, łącznie zmieniany 2 razy.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
6. Czesio1
Port i dawna plaża miejska
Kawalkadą kilku wehikułów wyruszyliśmy szukać śladów Pana Tomasza we Fromborku i okolicach. Zaparkowaliśmy samochody w centrum miasteczka, tuż przy Wieży Wodnej. Zeszliśmy po schodach do niewielkiego parku.
Eksplorator63 na czele pierwszej grupki
fot. kadr z filmu zlotowego
Piękna pogoda więc na twarzach Zlotowiczów gości uśmiech
fot. kadr z filmu zlotowego
Tam zatrzymaliśmy się przed pomnikiem pamięci ofiar ludzi, którzy zginęli w trakcie przeprawy przez Zalew Wiślany i Mierzeję Wiślaną na przełomie stycznia i lutego 1945 roku.
Obelisk pamięci ofiar przeprawy przez Zalew i Mierzeję Wiślaną
fot. Czesio1
„Bezsensowny rozkaz gauleitera Prus, Ericha Kocha, zmusił do ewakuacji ludność Warmii i Mazur. Była mroźna zima, zadymki śnieżne. Po oblodzonych drogach jak widma wlokły się kolumny chłopskich wozów, na których wieziono resztki dobytku, małe dzieci, otulone chustkami kobiety. Tysiące, dziesiątki tysięcy takich wozów ciągnęło nad Zalew Wiślany, nad Bałtyk, gdzie — jak mówili hitlerowcy — czekać miały okręty, aby ich wywieźć poza zasięg działań wojennych. Iluż tych wypędzonych ze swych domostw ludzi zmarło po drodze z głodu i chłodu? A ci, co dotarli nad skuty lodem Zalew Wiślany — nie zastali tam żadnych okrętów. Powiedziano im wówczas, że okręty czekają za mierzeją i trzeba się tam dostać po lodzie. I znowu tysiące wozów ciągnęło przez zalew, grzęznąc w błotnistym śniegu, wpadając w szczeliny lodowe. Siekł ich lodowaty deszcz ze śniegiem, na ogromnej przestrzeni pokrytego topniejącym lodem zalewu nie było gdzie się ogrzać. Ludzie marzli na wozach lub tonęli w przeręblach. Pod kołami wozów zapadał się kruchy lód. Powiadają, że prawie pół miliona ludzi zginęło podczas tej tragicznej wędrówki donikąd, bo żadne okręty i barki nie czekały na nich na morzu.”
Jak dowiadujemy się z kamiennego pomnika 450 tysięcy mieszkańców Prus Wschodnich przeżyło ten exodus.
Obelisk pamięci ofiar przeprawy przez Zalew i Mierzeję Wiślaną
fot. Czesio1
Wysłuchawszy krótkiego wykładu z historii ruszyliśmy w stronę fromborskiego portu.
„— Odprowadzę cię, Baśka — zaproponowałem.
Chłopiec natychmiast zrozumiał, że chcę z nim porozmawiać na osobności. Poszliśmy piaszczystym brzegiem Zalewu Wiślanego w stronę fromborskiej przystani.
— Nasz obóz znajduje się nad brzegiem zalewu, ale po drugiej stronie przystani, za torem kolejowym — wyjaśnił Baśka. — Łatwo pan będzie mógł trafić do nas.”
Nieużywane tory kolejowe we Fromborku
fot. Konfiturek
„Fromborska przystań nie jest duża. Składa się z szerokiego obmurowanego basenu, gdzie właśnie kołysało się na falach kilka motorówek, jachtów i łodzi rybackich. Z przystani wbijała się w wody zalewu dość długa ostroga betonowego falochronu, osłaniającego basen. Na końcu falochronu świeciła maleńka latarnia. Tu przybijały jachty i statki żeglugi gdańskiej.”
Przystań we Fromborku
fot. Konfiturek
Statki cumujące w porcie
fot. Konfiturek
Z fromborskiej przystani skierowaliśmy się wzdłuż torów do miejsca dawnej plaży miejskiej. Część z nas zrezygnowała z tej wycieczki bowiem nasz Przewodnik ostrzegł nas, że do miejsca tego nie wiedzie żadna wydeptana dróżka lecz trzeba się przedzierać przez krzaczory a zapewne i przez pokrzywy.
Nie takie przeszkody jednak już pokonywaliśmy więc i tym razem spora grupa śmiałków ruszyła w ślad za Panem Zbyszkiem. Najpierw droga wiodła przez nieużywane już tory kolejowe, które z każdym metrem znikały pod gęstymi zaroślami i pokrzywami. Po kilkunastu metrach skręciliśmy ku wodom Zalewu Wiślanego i po chwili naszym oczom ukazało się coś co podobno było kiedyś plażą miejską. Trudno nam było w to uwierzyć patrząc na zarośnięty brzeg zalewu i zaśmiecony teren.
Dawna plaża miejska
fot. Czesio1
Dawna plaża miejska a na niej Ater
fot. kadr z filmu zlotowego
Pan Kędziora twierdził, że prawdopodobnie to miejsce miał na myśli Zbigniew Nienacki pisząc „Zagadki Fromborka” i umieszczając pierwsze obozowisko Pana Tomasz i Cagliostro tuż po przyjeździe do grodu Kopernika.
Na tablicy miejsc samochodzikowych, która jak się dowiemy w jednej z kolejnych opowieści plaża miejska została zaznaczona po drugiej stronie przystani. Tam bowiem można w sezonie letnim spotkać kilka osób, które wystawiają twarz do słońca jak również moczą nogi w wodach Zalewu Wiślanego
Pan Kędziora opowiada o plaży miejskiej we Fromborku
fot. kadr z filmu zlotowego
Pan Kędziora opowiada o plaży miejskiej
we Fromborku
fot. kadr z filmu zlotowego
Co oni zrobili z takim pięknym miejscem - kręci
głową Mysikrólik
fot. kadr z filmu zlotowego
„Siedzieliśmy na brzegu Zalewu Wiślanego, w pobliżu plaży miejskiej we Fromborku. Właśnie tam, nieco dalej od miasta, zdecydowałem się rozbić swój pierwszy biwak.
Cagliostro rozstawił mój namiot, nadmuchał pożyczony ode mnie materac i rozłożył dwa koce. Jego zwierzaki, nakarmione i zmęczone podróżą, spały w namiocie w specjalnie przygotowanych pudełkach, które wiózł ze sobą Cagliostro.
Zapadł wieczór. Na maszynce gazowej przyrządziliśmy kolację z moich zapasów i teraz, siedząc na piasku omywanym przez fale zalewu, patrzyliśmy ponad czarną tonią w stronę Mierzei Wiślanej.
Za naszymi plecami, nieco na lewo, leżał Frombork rozjarzony światłami. Gdzieś z dala dochodził śpiew młodych głosów, to zapewne jakąś wieczorną zabawę organizowali harcerze, biorący udział w operacji „Frombork 1001”. Ale tu, nad brzegiem zalewu, było cicho i pusto, tylko fale wypływające na brzeg szeleściły monotonnie.”
Czarna toń Zalewu Wiślanego
fot. Konfiturek
Frombork w oddali za plecami Tomasza i Cagliostro
fot. Konfiturek
Ostatnio zmieniony 02 lip 2018, 21:03 przez Czesio1, łącznie zmieniany 2 razy.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
7. Czesio1
Obozowisko Batury u ujścia Baudy
Szukając miejsca dawnego obozowiska szajki Batury wyjechaliśmy z Fromborka w stronę Braniewa. Po około dwóch kilometrach skręciliśmy w lewo w drogę wiodącą przez las. Wąska to była droga, wyboista ale czuliśmy za jej zakrętem czeka na nas przygoda.
„Oto do obozowiska Batury polną drogą podjechał czarny wartburg, (...)”
W drodze do miejsca domniemanego obozowiska
Waldemara Batury
fot. kadr z filmu zlotowego
Droga po której jechał Stefan swoim wartburgiem
fot. kadr z filmu zlotowego
Tą właśnie drogą przyjechał do Batury Stefan po skradzione z drugiego schowka kielichy. Miejsce na swój obóz wybrał sobie Batura wspaniałe. I na tyle blisko do Fromborka żeby móc na własną rękę szukać schowków pułkownika Koeniga i jednocześnie na tyle daleko, żeby uniemożliwić wytropienie obozowiska przez Tomasza i pomagających mu harcerzy.
I oto tego sierpniowego przedpołudnia przybyliśmy w to miejsce i my.
Nasz Przewodnik Zbigniew Kędziora
fot. kadr z filmu zlotowego
Zlotowicze na mostku nad Baudą
fot. Czesio1
Zgromadziliśmy się na mostku nad Baudą aby posłuchać paru kolejnych ciekawostek od Pana Zbyszka Kędziory. Z miejsca tego przy dobrej pogodzie widać oddaloną o kilka kilometrów Fromborska Katedrę. Jeśli bywał w tym miejscu i Waldemar Batura to zaiste piękny miał widok. Mógł patrzeć na Frombork uśmiechając się pod nosem, że znowu udało mu się wyprowadzić w pole Tomasza. Albo raczej wprowadzić do pułapki w podziemiach katedry.
Bauda zmierzająca do swojego ujścia
fot. Czesio1
Bauda zmierzająca do swojego ujścia
fot. kadr z filmu zlotowego
Bauda z drugiej strony mostku
fot. Czesio1
Nie widział biedaczysko, że być może w tym samym momencie, z najmniej spodziewanej strony, czyli rzeki Baudy, obserwują go gałki oczne potężnego Asa. Aż tu bowiem dnem rzeki posłała swojego robota Ala aby obserwować jak zachowuje się w terenie.
„Ala przekręciła jakąś gałkę na pulpicie sterowniczym i zaraz ukazał się nowy obraz. Zobaczyłem piaszczysty cypel, a na nim namiot turystyczny. Obok namiotu stał czerwony mustang Waldemara Batury. Po chwili dostrzegłem Baturę. Rozebrany do majteczek kąpielowych leżał na piasku nad wodą, a towarzyszyła mu panna Anielka, również w kostiumie kąpielowym.
— Co to jest? Co ja widzę? — zakrzyknąłem.
— Ogląda pan obóz Waldemara Batury.
— Ale jakim cudem go oglądam?
— Posłałam Asa korytem rzeki Baudy — tłumaczyła Ala. — As w tej chwili jest zanurzony w wodzie. Wystaje nad powierzchnią tylko kopułka z oczami, które są kamerami telewizyjnymi i reflektorami. As przekazuje obraz, który widzi.”
Bauda po prawej a po lewej domniemane obozowisko
szajki Waldemara Batury
fot. kadr z filmu zlotowego
„Obóz Batury stał na pustkowiu, w pobliżu nie było żadnego człowieka. Chyba tylko ptak mógłby niezauważalnie zbliżyć się do namiotu.”
Domniemane miejsce obozowiska Batury
fot. Czesio1
Okolica rzeczywiście spokojna, miejsce świetnie nadające się na rozłożenie obozu dla kogoś kto pragnie być z dala od tłumów ludzi. Jedno czego żałowałem to tego że mamy tak mało czasu i że nie mamy ze sobą kajaków. Fajnie by było popłynąć Baudą aż do samego ujścia do Zalewu Wiślanego. To przecież tak blisko stąd.
Ale czas nas gonił. Wsiedliśmy ponownie do naszych wehikułów i ruszyliśmy w drogę powrotną do Fromborka.
Po prawej stronie przed naszą bazą kempingową minęliśmy miejsce w którym kiedyś była stacja benzynowa. To tu w książce tankowała paliwo do czerwonego mustanga Czarna Anielka. To tu za szybą jej wozu Tomasz ujrzał pod przykrytym kocem sumiaste wąsy podobne do tych jakie miał staruszek Dąbrowski. I to właśnie tu rozpoczął się pościg za panną Anielką zakończony dopiero pod granicznym szlabanem...
„Pomknęliśmy w stronę stacji benzynowej, a błękitny opel inżyniera Zegadły dopiero po chwili ruszył za nami.
Od momentu porwania minęło już chyba kilkanaście minut, a przecież przy stacji benzynowej zobaczyliśmy czerwonego mustanga. Panna Anielka zatankowała już benzynę, a teraz dolewała oliwy do silnika. Przez chwilę odniosłem wrażenie, że czerwony mustang specjalnie tu na nas czeka. Lecz wrażenie to zaraz minęło.
Zauważyłem, że w mustangu nie było żadnego mężczyzny. Na tylnym siedzeniu leżał tylko jakiś tłumok nakryty kocem.
Wysiadłem z wehikułu i skierowałem się do panny Anielki. Jednocześnie zajrzałem przez szyby do wnętrza jej wozu. A wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Ktoś ukryty pod kocem jakby usiłował się uwolnić. Na moment ujrzałem czyjąś twarz. Twarz ta miała sumiaste wąsy staruszka.”
W pogoni za mustangiem Batury, który "uprowadził"
staruszka Dąbrowskiego
fot. kadr z filmu zlotowego
Ostatnio zmieniony 02 lip 2018, 21:11 przez Czesio1, łącznie zmieniany 4 razy.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
1. Czesio1
śladami Pana Samochodzika w drodze do Fromborka
W piątek 11 sierpnia 2017 roku około godziny 5 rano wyruszyłem na spotkanie kolejnej przygody. Tym razem swój wehikuł skierowałem na daleką północ w kierunku maleńkiego miasteczka Frombork. To właśnie w grodzie Kopernika wyznaczyliśmy sobie miejsce kolejnego, XIII już Forowego Zlotu.
Przede mną była długa droga ale każdy kilometr przybliżał mnie do wyznaczonego celu. Ponieważ czasu miałem dużo (początek zlotu wyznaczony był na godz. 16:00 na kempingu) to korzystając z okazji, że moja droga wiedzie przez Mazury Zachodnie postanowiłem odwiedzić kilka samochodzikowych miejsc.
Pierwszym moim przystankiem była Ostróda, a ściślej grób Gizewiusza. To niezwykłe miejsce po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć pięć lat wcześniej gdy wracałem m.in. z I Forowego Zlotu w Radzyniu Chełmińskim. Jak pamiętamy miejsce to odwiedził kiedyś Tomasz z Moniką na kartach książki „Pan Samochodzik i Niewidzialni”:
„Zatrzymaliśmy się przy grobie, na którym leżał pomnik w kształcie otwartej księgi. Na nagrobku napisano: Tu spoczywa Gustaw Gizewiusz. 21.V.1810 — 7.V.1848. Bojownikowi o polskość i ludowładztwo na Mazurach. W setną rocznicę Wiosny Ludów — Rodacy.
— Urodził się w Piszu — opowiadałem Monice — w rodzinie Giżyckich, którzy ówczesnym zwyczajem zlatynizowali swoje nazwisko na „Gizewiusze”. Z domu wyniósł umiłowanie polskiej mowy, ale jak mówi legenda, ideami niepodległościowymi zaraził się od swej żony, Żydówki, Anny Rebeki Fürst, która była wielką patriotką polską. W 1835 roku został Gustaw Gizewiusz pastorem w Ostródzie i odtąd toczył upartą walkę z pruskimi władzami w obronie szkoły polskiej. Do tego celu wykorzystywał swój talent krasomówczy i pisarski, słał pisma do władz niemieckich, odwoływał się do opinii publicznej w Niemczech. Zbierał źródłowe materiały, udowadniające polskość ludu mazurskiego, słał memoriały do wybitnych osobistości. Do jego przyjaciół zaliczał się Celestyn Mrongowiusz, również urodzony na Mazurach. On także bronił polskiego języka w Prusach, a jego książkami zachwycał się Adam Mickiewicz, który zresztą z Mrongowiuszem korespondował. W 1842 roku Mrongowiusz opracował memoriał do władz niemieckich wskazujący, że odbieranie ludowi mazurskiemu jego ojczystej mowy jest bardzo szkodliwe. A że był to okres nadchodzącej Wiosny Ludów, okres buntów i niepokoju, Gizewiusz, który doręczył władzom ów memoriał osiągnął wielki sukces: odtąd dzieci mazurskie mogły się uczyć po polsku. Ale germanizatorzy nie ulegli, podjęli z Gizewiuszem dalszą walkę. Wtedy Gizewiusz zrozumiał, że batalię o polskość trzeba powiązać z walką o wyzwolenie społeczne i narodowe. Wybuchła właśnie Wiosna Ludów. Gizewiusz, który cieszył się na Mazurach ogromną popularnością, stał się najpoważniejszym kandydatem na posła ludności mazurskiej do parlamentu we Frankfurcie. Niestety, wtedy to zmarł, przeżywszy zaledwie trzydzieści osiem lat. A gdy go nie stało, germanizatorzy znowu zaczęli tępić polskość. Lecz, jak pani wie, nigdy im się to nie udało. Mowa polska na tych ziemiach nie przestała rozbrzmiewać...”
Grób Gizewiusza w Ostródzie
fot. Czesio1
Grób Gizewiusza w Ostródzie
fot. Czesio1
Grób Gizewiusza w Ostródzie
fot. Czesio1
Grób Gizewiusza w Ostródzie
fot. Czesio1
Grób Gizewiusza w Ostródzie
fot. Czesio1
Miejsce to jest niezwykle klimatyczne. Grobowiec ukryty pośród drzew, można przy nim stanąć i zadumać się nad burzliwą historią tych ziem.
Z Ostródy skierowałem swój wehikuł w stronę Elbląga. W miejscowości Małdyty skręciłem w lewo na drogę na Zalewo a stamtąd dalej na Dobrzyki i Jerzwałd. Pamiętacie?
„Po dwudziestu latach z prawdziwym wzruszeniem wziąłem do ręki zżółkła teczkę i otworzywszy ją, na nowo odczytałem zrobione przeze mnie kiedyś zapiski. Mapka z zaznaczoną na niej trasą wskazywała, że zbiory wieziono na Pasłęk, a potem do miejscowości o nazwie Matyty. W tym miejscu ciężarówka skręciła na drogę do miasteczka, które zwie się obecnie Zalewo. Tu właśnie, w Zalewie, urywał się trop uciekającej ciężarówki.
Zalewo wówczas płonęło, zbombardowane przez samoloty radzieckie. Rynek pełen był cofającego się w popłochu hitlerowskiego wojska. Jeden z dawnych Zalewa przypomniał sobie, że wielotonową ciężarówkę z napisem „Muzeum w E.” widział stojącą na rozstaju dróg, przy wjeździe do miasteczka. Było to w czasie kolejnego nalotu i kierowca ciężarówki zjechał trochę z szosy, szosa bowiem stanowiła główny cel nadlatujących samolotów. Mieszkaniec ów ukrył się przed nalotem w piwnicy, a gdy uspokoiło się trochę i opuścił piwnicę, ciężarówki już nie zobaczył. Prawdopodobnie odjechała. Albo szosą na Stary Dzierzgoń, albo drogą do Jerzwałdu i Susza.
W Starym Dzierzgoniu — pamiętam — spędziłem bezowocnie aż dwa dni, wypytując ówczesnych mieszkańców miasteczka o ciężarówkę z napisem „Muzeum w E.”. Nie zauważył też jej nikt w miejscowościach położonych na tej samej trasie. Pozostawała więc tylko droga: na Dobrzyki, Jerzwałd i Susz, przez który można było dojechać dalej: do Prabut, Kwidzyna lub Malborka i jeszcze dalej na zachód — do Niemiec.”
To właśnie tą drogą jechały ciężarówką zbiory bursztynu, których potem poszukiwał Pan Tomasz w „Nowych przygodach”. Ja również przemierzałem po latach ten szlak, choć mną nie kierowała tym razem ani chęć odszukania zbiorów bursztynu ani też spotkania Tomasza, Czarnego Franka, pana Anatola czy pana Kazia. Ja chciałem dotrzeć do Jerzwałdu by po raz kolejny zobaczyć dom, w którym mieszkał i pisał nasz Mistrz Zbigniew Nienacki.
Oczywiście kilka dni wcześniej zadzwoniłem do obecnego właściciela dawnego domu Nienackiego, Pana Bogusława Godyckiego, z zapytaniem czy mógłbym Go odwiedzić na kilka chwil. Gospodarz domu jest bardzo miłym człowiekiem, który jeśli tylko pozwala Mu na to czas chętnie opowiada o Nienackim. Wspomnieliśmy nasz poprzedni zlot w 2012 roku w czasie którego również byliśmy w Jerzwałdzie. Pokazałem Panu Godyckiemu album z tamtego zlotu, patrząc na zdjęcia przypomniał sobie naszą wesołą ówczesną gromadkę.
Bociany na łące w Jerzwałdzie
fot. Czesio1
Dawny dom Nienackiego
fot. Czesio1
Tabliczka na dawnym domu Nienackiego
fot. Czesio1
Chwilę później dotarła tu Hanka, która również zmierzała do Fromborka na zlot i także postanowiła zjechać z głównej trasy aby zobaczyć dawny dom Nienackiego.
Czesio1 i Hanka na tle Jeziora Płaskiego przed dawnym
domem Nienackiego
fot. Czesio1
Akurat w tym czasie gościem Pana Godyckiego był aktor filmowy, teatralny i dubbingowy Jarosław Boberek, czyli słynny dubbingowy Kaczor Donald.
Zeszliśmy bliżej jeziora, gdzie pasły się konie Pana Godyckiego.
Hanka przy koniach Pana Godyckiego, w oddali na tarasie
Pan Boberek
fot. Czesio1
Hanka przy koniach Pana Godyckiego
fot. Czesio1
A nieco niżej znajdował się słynny mostek przed domem, na którym na zdjęciu uwieczniony został niegdyś Nienacki ze swoim psem. Mostek dziś jest już delikatnie podpróchniały i grozi załamaniem się pod ciężarem nieostrożnej osoby co niechybnie doprowadziłoby do nieplanowanej kąpieli w zimnej i brudnej wodzie.
Słynny mostek przed dawnym domem Nienackiego
fot. Czesio1
Czesio1 na mostku niczym niegdyś Nienacki z psem
fot. Czesio1
Kilka zdjęć na tle dawnego domu Nienackiego i pożegnaliśmy gościnnego Gospodarza.
Hanka przy dawnym domu Nienackiego
fot. Czesio1
Skierowaliśmy swoje pojazdy na pobliski cmentarz, na którym spoczywają doczesne szczątki Zbigniewa Nienackiego.
Grób Zbigniewa Nienackiego
fot. Czesio1
Czesio1 odczytuje napis na nagrobku Nienackiego
fot. Czesio1
Czesio1 przy grobie Zbigniewa Nienackiego
fot. Czesio1
Cóż za niesamowity zbieg okoliczności sprawił, że akurat w tym samym czasie przyjechała tam jakaś pani ze swoim nastoletnim synem i oni również chcieli odwiedzić grób Nienackiego. Nawiązaliśmy z nimi rozmowę, opowiedzieliśmy o nas, o forum, o tym że zmierzamy na kolejny zlot tym razem do Fromborka. Zdziwieni byli, że są tacy ludzie, którzy poszukują książkowych śladów przygód Pana Samochodzika. To jeszcze mocniej utwierdza mnie w przekonaniu, że takich pozytywnie zakręconych ludzi jak my jest na tym świecie jeszcze wielu. I że to tylko kwestia czasu gdy odnajdą się wspólnie w jednym miejscu. Na forum przygodowym im. Pana Samochodzika.
Ostatnio zmieniony 02 lip 2018, 21:18 przez Czesio1, łącznie zmieniany 2 razy.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
37. johny
AS
Nadeszła w końcu ta chwila aby pomysł zmaterializowania AS-a doszedł do skutku. Jako, że jestem asem jakich mało nie było wątpliwości komu powierzyć rolę odtwarzanie tej szatańskiej maszyny. Nie zapomnę jak pani w Biedronce lekko była skonsternowana gdy zapytałem czy mają gdzieś karton. Zapytała – jaki? Odparłem taki żebym się w niego zmieścił!
Aż tak dużego kartonu co prawda nie było ale jakowyś się znalazł. A jak wiemy inwencja i pomysłowość naszych Forowiczów nie mają granic! Kartonik w swe ręce wziął zatem PiTT i niczym Adam Słodowy zmieniać zaczął zwykły karton po pomidorach w maszynę jako żywo przypominającą opis zawarty na kartach Zagadek Fromborka.
PiTT tworzy ASa
fot. Czesio1
PiTT tworzy ASa
fot. Czesio1
PiTT tworzy ASa
fot. Czesio1
PiTT tworzy ASa
fot. Czesio1
PiTT tworzy ASa
fot. Czesio1
AS gotowy
fot. Czesio1
Jeszcze tylko ostatnie poprawki i mogłem się poczuć się jak aktor grający C3PO w Star Wars. Kostium leżał perfektnie a my z twarzami roześmianymi od ucha do ucha zaczęliśmy przygotowywać się do nagrania scenek do naszego forowego filmu.
„Była dopiero czwarta po południu, ale w głębokim wąwozie jechaliśmy jak w mrocznym korytarzu. Korony drzew splatały się nad naszymi głowami, z obydwu stron pięły się stromo w górę wysokie ściany.”
„Jechaliśmy mrocznym korytarzem”
fot. kadr z filmu zlotowego
„— Ciekawym, jak oni wyglądają? — powiedział mistrz.
— Kto?
— Marsjanie — odparł, jakby rzeczywiście nie miał innych zmartwień.
I właśnie w tym momencie, jakby w odpowiedzi na pytanie mistrza, w mrocznym tunelu wąwozu oślepiło nas jakieś ostre światło. Na krótką chwilą, aż zaniewidziałem i automatycznie nacisnąłem hamulec. Blask był ostry, niemal bolesny.
(...)
O kilka metrów przed wehikułem zagradzał nam drogę jakiś dziwaczny stwór. Z początku odniosłem wrażenie, że mam przed sobą nieziemską istotę, która patrzy na mnie pięciorgiem wielkich okrągłych oczu. Tylko jedno z nich rozbłyskiwało niebieskawym światłem, pozostałe zaś jak gdyby korzystając z jego blasku przyglądały się nam z największą uwagą.”
„Zagradzał nam drogę jakiś dziwaczny stwór”
fot. kadr z filmu zlotowego
„Zagradzał nam drogę jakiś dziwaczny stwór”
fot. kadr z filmu zlotowego
„Spostrzegłem, że z pancerza pojazdu wysunęły się cztery długie czułki, a może anteny. Potem zabłysło drugie oko. Jęzor żółtego światła jak gdyby obmacał dokładnie mój wehikuł i zajrzał nawet do wnętrza, oświetlając nasze twarze.
— Marsjanie... — wyszeptał Cagliostro i wcisnął się mocniej w oparcie fotela.”
„Z pancerza pojazdu wysunęły się cztery długie czułki”
fot. kadr z filmu zlotowego
„Żółtawy jezior światła drugiego oka wciąż lizał moją twarz. Poirytowało mnie to trochę, bo musiałem zmrużyć oczy. Zapaliłem długie światło ”
„Zapaliłem długie światło”
fot. kadr z filmu zlotowego
„Wtedy Marsjanin, którego chyba oślepiły moje lampy, błysnął trzecim okiem. Znowu uderzyło mnie bardzo ostre, białe światło, ale jego siłę osłabiały po części zapalone lampy diodowe. Obydwa nasze pojazdy stały teraz w potoku świateł. Na dnie wąwozu można by znaleźć nawet igłę. Było tak jasno, jak na biurku, gdy pali się na nim nocna lampa.
Marsjanin pierwszy okazał znużenie tą walką reflektorów. Przygasił swoje latarnie, pozostawiając tylko na kopule słabe, niebieskawe, ostrzegawcze światło.
(...)
Raptem w tajemniczym pojeździe coś zachrypiało, zakaszlało, zakrztusiło się jak w megafonie dworcowym. Wydawało mi się, że ktoś ukryty w tym dziwnym pojeździe chce coś do nas powiedzieć, ale nie bardzo wie, w jakim języku. Może zresztą te kaszlnięcia i chrypnięcia to był język Marsjan?
— Niech pan także spróbuje się z nimi dogadać — zaproponowałem Cagliostrowi.
— A w jaki sposób?
— Przecież pan studiował na Sorbonie. Przy pomocy telepatii albo hipnozy — powiedziałem.
— Coś pan? Tego mnie nie uczyli — wyznał mistrz. Niemal ogłuszył nas potężny głos. Niby ogromny gigantofon ryknął z całej mocy:
— Wycofacie się czy nie?!
— O Jezu! Po polsku. On mówi po polsku — jęknął radośnie iluzjonista.
Głos znowu zakrzyknął potężnie:
— No jazda! Wycofać się. Z drogi!
Chciał zdaje się jeszcze coś powiedzieć, ale rozkasłał się, zachrypiał, zakrztusił. Zapewne jego aparatura do gadania nie nazbyt dobrze działała.
I może dlatego zaraz poczułem się jakoś pewniej. Wstąpiła we mnie odwaga, zagrała krew husarzy i szwoleżerów.
Wylazłem z wehikułu i ujmując się pod boki, w szerokim rozkroku stanąłem przed maską samochodu.
— A z jakiej to racji, szanowny panie, ja mam się wycofać? Byłem pierwszy w wąwozie. Niech pan się cofnie — oświadczyłem gromko.”
„A z jakiej to racji, szanowny panie, ja mam się wycofać?”
fot. kadr z filmu zlotowego
„W dziwnym pojeździe znowu coś zabulgotało, zakasłało. I tajemnicze COś powiedziało nieco spokojniejszym tonem:
— Jazda z drogi, bo was rozjadę.”
„Jazda z drogi, bo was rozjadę”
fot. kadr z filmu zlotowego
„— Co takiego? Obywatel nam grozi? — zapytałem. — Niech obywatel sam się wycofa.
Mój Boże, jakże swojsko to brzmiało. Jakbym znajdował się na stacji benzynowej i słyszał codzienną rozmowę między dżentelmenami, którzy podjeżdżali samochodami, żeby zatankować paliwo. Marsjanie? Jacy to Marsjanie?”
„Co takiego? Obywatel nam grozi?”
fot. kadr z filmu zlotowego
„W tajemniczym pojeździe coś zachichotało. A potem głos zabrzmiał słodko, kokieteryjnie:
— Myślałam, że panowie są dżentelmenami i ustępują z drogi kobiecie.
Cagliostro natychmiast wyskoczył z wehikułu.
— To jakaś pani! — zawołał radośnie. — Ciekawym, czy ładna.
Podbiegł do tajemniczego pojazdu. Obleciał go dokoła, ale nigdzie nie znalazł drzwiczek ani okienka, przez które można by zajrzeć do wnętrza.
— O rany — zdumiał się. — Jak pani tam weszła?
Rzeczywiście, ja także zauważyłem, że tajemniczy pojazd nie miał ani drzwi, ani okien. Pani, która w nim siedziała, chyba patrzyła na nas przez któreś oko w ruchomej kopułce. Ale jak się tam dostała?”
„O rany. Jak pani tam weszła?”
fot. kadr z filmu zlotowego
„— Proszę pani. Halo, proszę pani — Cagliostro zapukał palcem w żelazny pancerz pojazdu.
A wtedy stała się rzecz straszna. Odskoczyły malutkie drzwiczki w boku pojazdu, wysunęła się z nich żelazna ręka. Stalowe palce chwyciły Cagliostra za kark i odciągnęły go na kilka kroków od pojazdu.
— Jezus Maria, mordują! — wrzeszczał Cagliostro trzymany w uścisku stalowych palców.”
„Jezus Maria, mordują!”
fot. kadr z filmu zlotowego
„Ale żelazna ręka puściła go i wycofała się do wnętrza pojazdu. Malutkie drzwiczki zatrzasnęły się bezszelestnie.
— Co za brutalna kobieta — mruknął Cagliostro, macając swój kark.”
„Co za brutalna kobieta”
fot. kadr z filmu zlotowego
„Jakiś męski głos zapytał:
— Co się tam dzieje?
— Jakichś dwóch osobników zatarasowało drogę Asowi — odpowiedziała kobieta.
A więc ten pojazd nazywał się „As”. No tak, dopiero teraz zauważyłem nikły napis na jego boku. Dwie litery: „A” i „S”.”
„AS”
fot. kadr z filmu zlotowego
„— Przecież tam jest znak drogowy: „zakaz wjazdu” — zauważył męski glos.
— No to niech się pan przyjrzy tym dwóm, którzy nie przestrzegają przepisów, panie profesorze — odrzekł kobiecy głos.”
„Niech się pan przyjrzy tym dwóm, którzy nie
przestrzegają przepisów”
fot. kadr z filmu zlotowego
„— Wydaje mi się, profesorze, że to dwóch nieszkodliwych wariatów. Puścimy ich, ale uprzednio niech złożą przysięgę milczenia.
— Przysięgamy milczenie! — ryknęliśmy chórem.
— No, a teraz jazda stąd — groźnie oświadczyła kobieta.”
„No, a teraz jazda stąd”
fot. kadr z filmu zlotowego
„Żelazne ręce zwolniły swój mocny uścisk. Przygasły światła reflektorów na kopułce tajemniczego pojazdu. A potem niemal bezszelestnie dokonał zwrotu. Na naszych oczach wspiął się po stromej ścianie wąwozu. Gąsienicami i potężnym tułowiem łamał krzewy i cienkie drzewa.
Wspinał się szybko, po chwili już był wysoko i zniknął w lesie porastającym wzgórze.”
„Niemal bezszelestnie dokonał zwrotu”
fot. kadr z filmu zlotowego
„A my trochę oszołomieni tym, co przeżyliśmy, staliśmy jak ogłupiali w mrocznym wąwozie. Upłynęła jeszcze chwila i to, co nas spotkało, zdało się tylko snem. Ale nie. To nie był sen. Na ścianie wąwozu wyraźnie rysował się ślad gąsienic i widniały połamane krzewy.
— Jedziemy do Fromborka — szepnąłem. Cagliostrowi dwa razy nie trzeba było powtarzać tej propozycji. Może lękał się, że tajemniczy pojazd tu powróci, a groźna niewiasta rozmyśli się i każe go zamknąć? Błyskawicznie znalazł się w wehikule. Ja postąpiłem tak samo. Prędziutko wycofałem się tyłem z wąwozu. W szalonym tempie, jakby uciekając przed straszliwym niebezpieczeństwem, mknęliśmy do Fromborka.”.”
„Prędziutko wycofałem się tyłem z wąwozu”
fot. kadr z filmu zlotowego
Nie powiem starałem się jak mogłem. Ponoć postronni obserwatorzy stwierdzili, że wypadłem całkiem przyzwoicie!
Chyba rzeczywiście musiało być nieźle bo proces rejestracji sceny obserwowali prawie wszyscy zlotowicze, nawet ci którzy powoli szykowali się do snu.
Kurcze znów na chwilę stałem się kimś innym kimś o kim mogłem tylko przeczytać na kartach książek Zbigniewa Nienackiego.
Mam nadzieję na kolejne role tym razem we Francji. Oj, tam będzie „background” do dobrego filmu!
Na koniec chciałbym serdecznie podziękować PiTTowi za to co zrobił z kawałka pudełka. Bezapelacyjnie mógłby pretendować do Oskarów w kategorii efekty specjalne czy coś takiego!"
Zlotowicze z "AS-em"
fot. Konfiturek
Zlotowicze z "AS-em"
fot. Konfiturek
Ostatnio zmieniony 20 mar 2019, 20:18 przez johny, łącznie zmieniany 4 razy.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...