Recenzje płyt

Dział poświęcony muzyce
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

No, dokladnie Czesiu! :564:
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

johny pisze:No, dokladnie Czesiu! :564:
Wkleiłem treść recenzji do już istniejącego postu bo niestety nie jestem w stanie dodać nowego postu w tamtym miejscu.
Tę recenzję dodałeś w czasie gdy kopiowałem wszystkie posty i ręcznie je wklejałem, jak widać gdzieś mi on umknął. Sorki.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

johny pisze:No, dokladnie Czesiu! :564:
A jednak znalazł się oryginalny post johny. Po prostu wkleiłem go w dziale "Muzyka, której słuchamy". Już go z powrotem przeniosłem. Powinno być ok.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

Dziękuję! Co my byśmy bez Ciebie zrobili. :-)
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

METAL ALLEGIANCE - Volume 2, Power Drunk Majesty

Post autor: johny »

Obrazek

Dawno czegoś nie było w tym wątku, także postanowiłem się podzielić moimi refleksjami ze słuchania 2 albumu METAL ALLEGIANCE. Ta grupa to jak chyba nie wszyscy wiedzą tzw. super grupa. Alex Skolnick (TESTAMENT, AST), David Ellefson (MEGADETH), Mike Portnoy (ex - DREAM THEATRE) i jedyny nie znany dotąd z udzielania się w jakimkolwiek bandzie Mark Menghi.
Panowie znów zaprosili do współpracy mnóstwo ciekawych postaci z Joe Satrianim na czele.
A album? W porównaniu do pierwszego nieco ciężej przyswajalny dla mnie. Nie znaczy to jednak, że jest zły. Po prostu, żeby go docenić trzeba go przesłuchać kilkanaście razy. Chyba jest bardziej thrashowy. Pierwsze trzy, cztery kompozycje to trashowe killery. Czuć w nich i duch Slayera i Anthraxu i Metalliki z Kill'em All.
Potem jest o wiele bardziej zróżnicowanie. Choćby taki King with a Paper Crown - od mocnego growlingu do nostalgicznego przejścia a na następnie powermetalowej melodii. Fantastyczny kawałek, jeden z najlepszych na płycie!
Kolejny z niesamowitym klimatem to Voodoo of the Godsend z gościnnym udziałem Maxa Cavalery. Spokojnie mógłby się znaleźć na kultowym Roots SEPULTURY.
Na koniec mamy kompozycję tytułową, podaną w dwóch odsłonach. Jedna bardziej heavy, druga bardziej melodyjna z pięknym głosem niejakiej Floor Jansen. Do tego przepiękna wymiana solówek między Skolnickiem a Joe Satrianim. Mocny, mocny kandydat do podium płyty.
Jeżeli ktoś lubi takie granie, ja lubię, to serdecznie polecam. Panowie to naprawdę wirtuozi swoich instrumentów, do tego fajne kompozycje, świetne sola etc. Kawał porżadnej nowoczesnej muzyki metalowej.

Ocena: 8,5/10
Ostatnio zmieniony 09 paź 2018, 11:32 przez johny, łącznie zmieniany 1 raz.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

DEATH ANGEL - The Evil Divide

Post autor: johny »

Obrazek

Swego czasu, chyba rok temu wybrałem się na koncert TESTAMENTU. Jednym z "rozgrzewaczy" był wtedy DEATH ANGEL. Nazwa w szczenięcych czasach obiła mi się o uszy, choć bliżej twórczości tej kapeli nie dane mi było poznać. To zobaczyłem w warszawskiej Progresji rzuciło mnie na kolana!!! Pierwszy raz zdarzyło mi, że nie znając ANI JEDNEGO kawałka kapeli koncert tak mi się spodobał. Bardzo żałowałem, ze panowie grali tylko 45 min.
Zaraz po koncercie nabyłem ich najnowszy krążek The Evil Divide. To był strzał w przysłowiową 10. Czegóż nie ma na tej płycie! Jest wszystko co miłośnik thrash metalu lubi a nawet więcej.
Płyta powala swoimi kompozycjami już od pierwszych sekund! The Moth spodobało mi się do tego stopnia, że do dzisiaj mam tę piosenkę jako dzwonek w telefonie! A taki Father Of A Lies? Połączenie buntu i niesamowitej agresji z cudownym progresywnym środkiem i akustycznym zakończeniem...
Chcecie posłuchać fajnej melodyjnej piosenki (oczywiście z mocno rockowym kopem), proszę bardzo jest Lost...
A może trochę punka? Breakaway daje Wam to.
Na tej płycie nie ma złych utworów. Po prostu jedne są przyswajalne z marszu, inne wymagają większego z nimi osłuchania. Wszędzie masz jednak drogi słuchaczu perfekcyjną grą muzyków, fantastyczne solówki etc.
Normalne wydawnictwo zamyka fenomenalny Let The Pieces Fall - przywołujący najlepsze czasy wczesnej Metallki okraszony nutką maidenowej przyprawy. W wersji De lux - taką jak mam ja - mamy jeszcze absolutnie świetny cover grupy The Mission - Wasteland (powinien przypaść do gustu Fan tomasowi z tego co zdążyłem zauważyć :-) )
Ta płyta jest świetna w każdym aspekcie. Nawet okładka jest super. Chodzi za mną żeby główny motyw, motyla wytatuować sobie!

Ocena: 10/10
Ostatnio zmieniony 18 paź 2018, 11:57 przez johny, łącznie zmieniany 1 raz.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

QUEENSRYCHE - Operation Mindcrime

Post autor: johny »

Obrazek

Dzisiaj płyta, która ma już 30 lat choć ja osobiście poznałem ją bliżej parę miesięcy temu. Operation Mindcrime - bo o niej mowa - to koncept album opowiadający historię zmanipulowanego człowieka, narkomana, który poprzez prawnie mózgu ma wykonać pewne zadanie.
Już sama koncepcja nagrania tego typu albumu nosi w sobie pewne ryzyko. A jak wyszło? Wyszło fantastycznie! Włączając płytę słuchamy właściwie nie pojedynczych piosenek a właściwie żywo opowiedzianej historii zaczerpniętej niczym z dobrego thrillera. Muzycznie, cud, miód, malina! Bardzo techniczny heavy metal w wielu momentach zbaczający w różne inne zakamarki muzyczne. Bardzo dużo wnoszą tutaj "wypełniacze", choć to chyba zbyt krzywdzące określenie. To po prostu świetne łączniki między kolejnymi utworami. Do tego głos Geoffa Tate'a...
Oczywiście na upartego można słuchać pojedynczych kawałków - taki Eyes Of The Stranger nadaje się do tego znakomicie, ale jednak lepiej znaleźć wieczorkiem godzinę tylko i wyłącznie dla tej płyty i wysłuchać jej w skupieniu od pierwszej do ostatniej sekundy! Wtedy smakuje najlepiej!
Dla mnie MAJSTERSZTYK!

Ocena: 10/10
Ostatnio zmieniony 30 paź 2018, 23:41 przez johny, łącznie zmieniany 1 raz.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

DIO - 5 classic albums

Post autor: johny »

Obrazek

Ronnie James Dio wielkim artystą był. To wiemy. Ale tak jak ja szerzej jego twórczość poznaję od nie tak dawna. Parę tygodni temu zakupiłem sobie fajny box zawierający 5 pierwszych płyt grupy DIO.
Na razie przesłuchałem pierwsze 4. Z zachwytu padam na kolana. Co za kompozycje, co za piosenki, co za GŁOS Ronniego, co za solówki... Na tych płytach znajdą się może ze 2,3 utwory, które nie miażdżą! Reszta trafia w mózg słuchacza niczym pociski wystrzeliwane z AK 47.
Holy Diver, Don't Talk ToStrangers, We Rock, Rock'n'Roll Children, Sunset Superman, All The Fools Sailed Away, Naked In The Rain...
Długo by wymieniać... Żal tylko, że niestety Ronnie gra już w "największej orkiestrze świata". Na szczęście dla nas pozostała jego muzyka a ja jestem szczęśliwy, że mogę poznawać i chłonąć ją!!!

Ocena całości: 10/10

p.s.
Zagadka dla chętnych, co wymyślił Ronnie James Dio!? :-)
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2019, 23:18 przez johny, łącznie zmieniany 1 raz.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Fantomas
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 2617
Rejestracja: 30 lip 2018, 09:44
Podziękował;: 139 razy
Otrzymał podziękowań: 134 razy

Post autor: Fantomas »

To i ja chciałbym przedstawić recenzje ulubionych płyt. Kiedy słucha się dużo muzyki naprawdę ciężko się zdecydować, ktore płyty są tymi najważniejszymi. Zresztą gusta ulegają zmianie. Muzykę odbiera się inaczej będąc nastolatkiem, a inaczej w wieku dojrzałym. Jednak pewne płyty odgrywają szczególną rolę. Kojarzymy je z osobami i wydarzeniami oto lista 11 najważniejszych moich płyt. O każdej z nich napiszę kilka słów, a może któraś z płyt przypadnie Wam do gustu, kto wie :-)
1. The Jesus And Mary Chain "Psychocandy"
2. Pixies "Doolittle"
3. Joy Division "Unknown Pleasures"
4. Sonic Youth "Sister"
5. Nirvana "Nevermind"
6. Mudhoney "Every Good Boy Deserves Fudge"
7. Pavement "Slanted And Enchanted"
8. Sex Pistols "Never Mind The Bollocks"
9. Smashing Pumpkins "Siamese Dream"
10. The Cure "Pornography"
11. The Smiths "Queen Is Dead"
A Dio rozpropagował tzw. corna, czyli ten gest
Załączniki
20190914_001853.jpg
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

Brawo Fantomas! :564:
Pistolski i Nvermind Nirvany bardzo pezypadły mi do gustu!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Von Dobeneck
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Von Dobeneck »

To ja też coś skrobnę. Pierwszą całą płytą, która mi się wwierciła w mózg były Trzy Szóstki KATA, może dlatego, że miałem mizerny dostęp do zachodnich kapel, w końcu wioska na Podlasiu, to nie Warszawa, Łódź czy inne duże miasta. Wcześniej słuchałem wszystkiego co było dostępne w radiu. Dopiero w średniej szkole miałem większy dostęp do muzyki, więc postaram się wymienić kilka kapel, które wtedy odcisnęły piętno na mojej nieskalanej metalowym brudem duszyczce. :-D Nie piszę chronologicznie, bo nie pamiętam.
Metallica - Master of Puppets. - Jakbym dostał młotem w łeb, po prostu miazga.
Iron Maiden - tutaj wymienię te płyty, które wtedy były najlepsze(w zasadzie, to dla mnie są najlepsze do dziś): Iron Maiden, The Number of the Beast, Powerslave, Piece of Mind, Somewhere in Time. Kocham te płyty.
Pink Floyd - Dark Side of the Moon. Niesamowita, magiczna płyta.
KSU - Pod prąd. Mam ogromny szacunek dla Siczki za to, że jest zawsze sobą.
KAT - Oddech wymarłych światów. Najlepsza płyta jaką znam, niezmiennie.
KAT - Bastard. Ciężka, mroczna muza ze złowieszczymi tekstami i balladką, którą kochają panienki. :-D
Deep Purple - In Rock. Geniusz Ritchiego jest niezaprzeczalny.
Rainbow - Rising. Geniusz Ritchiego jest niezaprzeczalny.
Nirvana - Nevermind. Lubię Curta za to, że nie był gwiazdorem. Normalny chłopak, zbyt wrażliwy żeby tu przebywać.
To chyba wszystko.
Fantomas
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 2617
Rejestracja: 30 lip 2018, 09:44
Podziękował;: 139 razy
Otrzymał podziękowań: 134 razy

Post autor: Fantomas »

Wideoklip Smells Like Teen Spirit pojawił się w MTV jesienią 1991r. Pierwszy raz zobaczyłem Kurta Cobaina grającego na Jaguarze w czwartek wieczorem. W poniedziałek nie było już osoby, która nie obejrzałaby teledysku Nirvany choćby raz. Szczególnie skonsternowani byli fani Bon Jovi i Guns'n'Roses. Dotąd mogli twierdzić, że ich ulubione zespoły grają metal. Jednak przy drącym się Cobeinie ich idole wypadali bardzo blado. Ja byłem wtedy fanem Joy Division, Pixies, The Cure i JAMC. Lubiłem The Clash, Sex Pistols i Buzzcocks. Wydawało mi się, że wszystko co najlepsze w muzyce pochodzi z Wysp. Moim marzeniem poza M oczywiście, był wyjazd do Reading na festiwal. Nirvana od razu mi się spodobała za proste, bezkompromisowe granie oraz uwielbienie dla Pixies (zasłużone). Zespół nie ściągał nogi z gazu. Po pierwszym hitowym singlu pojawiły się kolejne: In Bloom, Come As You Are oraz Lithum. Pojawiły się też inne zespoły związane z nurtem grunge Mudhoney był najwspanialszy z nich, ale świetny był także Afghan Whigs albo Screaming Trees. Odrzuciłem Soundgarden jako zbyt metalowy jak na mój gust :-) . Niezasłużoną estymą cieszył się i wówczas i teraz zespół Pearl Jam. Ich płyta Ten wydana w 1992 niknęła wśród wielu lepszych. Tak czy inaczej w tamtym 1991 roku Nirvana była wspaniałoscią nad wspaniałościami. Inne zespoły wykorzystały tylko drzwi, które z hukiem wybiła Nirvana. Kurt zapoczątkował modę na noszenie podartych jeansów, nakładanie t-shirtu na bluzę, wyciagnięte swetry. Temat Nirvany świętnie sprawdził się na wielu imprezach i w kontaktach obyczajowych :-D. Dziękuję Ci Nirvano.
:580: :580:
PS. Widzę, że wystawiamy oceny. Zatem biorąc pod uwagę atomową siłę rażenia Nevermind i fakt, że Nirvana zrobiła jedyną rewolucję, której byłem naocznym świadkiem daje ocenę subiektywną 10/10
Ostatnio zmieniony 24 wrz 2019, 18:32 przez Fantomas, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Barabasz
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 3879
Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
Miejscowość: Antoninów
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 114 razy
Otrzymał podziękowań: 137 razy

Post autor: Barabasz »

Fantomas pisze:Temat Nirvany świetnie sprawdził się na wielu imprezach i w kontaktach obyczajowych
Mnie też dzięki Nirvanie, a dokładnie płycie "MTV Unplugged in New York" udało znaleźć wspólny język ;-) z pewną dziewczyną z zagranicy w czasie przerwy wakacyjnej w odległych już beztroskich, miło wspominanych latach.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Mysikrólik
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 5279
Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
Tytuł: harcerz
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 17 razy
Otrzymał podziękowań: 104 razy

Post autor: Mysikrólik »

Nirvana to była bomba w szczękę.
Fantomas
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 2617
Rejestracja: 30 lip 2018, 09:44
Podziękował;: 139 razy
Otrzymał podziękowań: 134 razy

Post autor: Fantomas »

Mysikrólik pisze:Nirvana to była bomba w szczękę.
Dokładnie to samo chciałem wyrazić.
Fantomas
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 2617
Rejestracja: 30 lip 2018, 09:44
Podziękował;: 139 razy
Otrzymał podziękowań: 134 razy

Post autor: Fantomas »

Longplay Unknown Pleasures został wydany przez Joy Division w 1979 r. To właśnie ten winyl kupiłem jako pierwszy kompletując kolekcję czarnych płyt. Unknown Pleasures to zdecydowanie płyta, która była moją miłością od pierwszego wejrzenia (albo przesłuchania). Pierwszą prawdziwą miłością, która wyryła się w sercu na całe życie. Jest mroczna, nie każdy potrafi ją docenić, ale taki był Joy Division i Ian Curtis. 10 kawałków po 5 na każdej stronie zaczynając od Disorder a kończąc na I Remember Nothing. Ten środek Insight, New Dawn Fades, She's Lost Control oraz Shadowplay to moje ulubione utwory. Każdy inny, każdy chwytający za serce, wchodzący w głowę i natrętnie przypominający o sobie. O zespole wiedziałem niewiele. Nie istniał w MTV. Wiedziałem, że Ian Curtis powiesił się w swoim domu w maju 1980 r. Dopiero w późnych latach 90-tych Deborah Curtis spisała swoje wspomnienia w książce o tytule "Touching From A Distance" odwołującym się do słów "Transmission". Jeszcze później Anton Corbijn nakrecił "Control". Uważny słuchacz domyślał się jednak, że osoba frontmana zespołu kroczy inną drogą niż większość z nas i zamierza wybrać się w inną podróż. Mimo to, a może dlatego Joy Division podobnie jak Bauhaus czy nawet The Cure cieszył się sławą zespołu kultowego i elitarnego, tylko dla wtajemniczonych adeptów :-) Płyta Unknown Plasures nie była dziełem doskonałym. Całkowita przemiana zespołu w nieśmiertelną ikonę miała się dopiero dokonać. Jednak jej surowość i smutek i mrok i brak nadzieji do dziś robią wrażenie. Oceniam subiektywnie ale dla mnie i dla wielu późniejszych brytyjskich wykonawców to dzieło epokowe 10/10.

Ostatnio zmieniony 25 wrz 2019, 16:56 przez Fantomas, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

A po śmierci Curtisa, jako New Order zaczęli grać prawie disco. :-)
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
ODPOWIEDZ