Seweryna Szmaglewska
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13017
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 177 razy
Seweryna Szmaglewska
"Czarne Stopy" były jedną z moich ulubionych opowieści czytanych w dzieciństwie.
Czytałam tę książkę na pewno kilka razy, zanurzając się w klimacie harcerskiego obozu w Górach świętokrzyskich.
Z racji zbliżającego się powoli, acz nieustannie, Zlotu świętokrzyskiego, postanowiłam przeczytać ją po latach.
Czy odnalazłam w niej dawny urok?
O tym jutro
Czytałam tę książkę na pewno kilka razy, zanurzając się w klimacie harcerskiego obozu w Górach świętokrzyskich.
Z racji zbliżającego się powoli, acz nieustannie, Zlotu świętokrzyskiego, postanowiłam przeczytać ją po latach.
Czy odnalazłam w niej dawny urok?
O tym jutro
Ostatnio zmieniony 26 lis 2019, 22:39 przez Yvonne, łącznie zmieniany 3 razy.
- irycki
- Zlotowicz
- Posty: 2718
- Rejestracja: 22 cze 2016, 12:05
- Tytuł: Pan Motocyklik
- Miejscowość: Legionowo
- Podziękował;: 64 razy
- Otrzymał podziękowań: 106 razy
Też jest to książka mojego dzieciństwa.
Niestety kontynuacja była słabsza. Może dlatego, że zabrakło klimatu Puszczy Jodłowej?
Niestety kontynuacja była słabsza. Może dlatego, że zabrakło klimatu Puszczy Jodłowej?
Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
Moje fotoszopki (aktualiz. 13.11.2022)
.
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13017
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 177 razy
“Czarne Stopy” Seweryny Szmaglewskiej były jedną z moich ulubionych książek czytanych w czasach wczesnonastoletnich.
Przeczytane po latach już niestety tak dużego uroku nie mają, chociaż pewne elementy nadal zasługują na uwagę.
Ale po kolei.
Książka zaczyna się bardzo ciekawie i od początku wciąga czytelnika w wir wydarzeń. Poznajemy bowiem harcerzy wybierających się nazajutrz na długi, miesięczny, obóz harcerski w Góry świętokrzyskie.
Ale akurat w przeddzień wyjazdu okazuje się, że brakuje jednego chłopca, Marka Osińskiego. Koledzy postanawiają go odnaleźć i ruszają na miasto w małych grupkach. Akcja jest żwawa i obfitująca w wydarzenia, jak również w zabawne sytuacje.
W ogóle muszę przyznać, że humor jest w tej książce na bardzo wysokim poziomie i chyba właśnie ten aspekt podobał mi się najbardziej podczas wczorajszej lektury.
Autorka potrafi zarówno językiem, jak i samym opisem sytuacji, rozbawić czytelnika i sprawić, że przewraca on stronę za stroną z uśmiechem na ustach zastanawiając się, co będzie dalej.
Tak też jest później, na samym obozie. Zabawnych historii przydarzających się harcerzom nie brakuje.
Ale przecież nie samym humorem raczy czytelnika autorka. Znajdzie on bowiem tutaj również sytuacje poważne, takie jak trudna sytuacja domowa Marka, czy też różnice w poglądach dotyczących trudnej młodzieży występujące między druhem drużynowym a oboźnym.
Mamy też piękną postawę Marka ratującego ranną wyżlicę i jej szczeniaki.
Mamy ciekawy wątek Leśnego Oka, który jednak inaczej zapamiętałam z poprzednich lektur. Wydawało mi się, że w końcu się ujawnił, siedział z chłopcami przy ognisku i opowiadał swoje partyzanckie dzieje. Jednak tak nie było. Może dopiero w drugiej części znajdę to brakujące mi ogniwo?
Czego mi w książce zabrakło? Niestety – Gór świętokrzyskich, ich klimatu, piękna i atmosfery.
Owszem, autorka wspomina sławnych ludzi związanych z ziemią świętokrzyską (Stefan Żeromski, Henryk Sienkiewicz, Mikołaj Rej, Adolf Dygasiński, Wincenty Kadłubek, Stefan Czarniecki), kilka razy wspomniane są pewne charakterystyczne miejsca, widzimy Marka zbierającego krzemień, słuchamy opowieści poszczególnych zastępów snutych przy ognisku, a dotyczących wspomnień z wycieczki po okolicy, ale to wszystko jest dość powierzchowne i zarysowane marginalnie. Obóz trwał przecież cały miesiąc i w tym czasie chłopcy byli tylko na jednej dwudniowej wycieczce? Bardzo mało, prawda?
Jaką ogromną różnicę widać tutaj między tą książką, a książkami Nienackiego, gdzie z każdej strony wyziera przyroda charakterystyczna dla danego regionu, opisywane są zabytki czy też historie mieszkańców.
Tutaj tego brakuje, a przynajmniej jest tych elementów za mało.
Ale widocznie kiedyś, czytając tę książkę w wieku lat 12-13, inaczej to odbierałam i zabawne przygody harcerzy były dla mnie wystarczającą treścią?
Przeczytane po latach już niestety tak dużego uroku nie mają, chociaż pewne elementy nadal zasługują na uwagę.
Ale po kolei.
Książka zaczyna się bardzo ciekawie i od początku wciąga czytelnika w wir wydarzeń. Poznajemy bowiem harcerzy wybierających się nazajutrz na długi, miesięczny, obóz harcerski w Góry świętokrzyskie.
Ale akurat w przeddzień wyjazdu okazuje się, że brakuje jednego chłopca, Marka Osińskiego. Koledzy postanawiają go odnaleźć i ruszają na miasto w małych grupkach. Akcja jest żwawa i obfitująca w wydarzenia, jak również w zabawne sytuacje.
W ogóle muszę przyznać, że humor jest w tej książce na bardzo wysokim poziomie i chyba właśnie ten aspekt podobał mi się najbardziej podczas wczorajszej lektury.
Autorka potrafi zarówno językiem, jak i samym opisem sytuacji, rozbawić czytelnika i sprawić, że przewraca on stronę za stroną z uśmiechem na ustach zastanawiając się, co będzie dalej.
Tak też jest później, na samym obozie. Zabawnych historii przydarzających się harcerzom nie brakuje.
Ale przecież nie samym humorem raczy czytelnika autorka. Znajdzie on bowiem tutaj również sytuacje poważne, takie jak trudna sytuacja domowa Marka, czy też różnice w poglądach dotyczących trudnej młodzieży występujące między druhem drużynowym a oboźnym.
Mamy też piękną postawę Marka ratującego ranną wyżlicę i jej szczeniaki.
Mamy ciekawy wątek Leśnego Oka, który jednak inaczej zapamiętałam z poprzednich lektur. Wydawało mi się, że w końcu się ujawnił, siedział z chłopcami przy ognisku i opowiadał swoje partyzanckie dzieje. Jednak tak nie było. Może dopiero w drugiej części znajdę to brakujące mi ogniwo?
Czego mi w książce zabrakło? Niestety – Gór świętokrzyskich, ich klimatu, piękna i atmosfery.
Owszem, autorka wspomina sławnych ludzi związanych z ziemią świętokrzyską (Stefan Żeromski, Henryk Sienkiewicz, Mikołaj Rej, Adolf Dygasiński, Wincenty Kadłubek, Stefan Czarniecki), kilka razy wspomniane są pewne charakterystyczne miejsca, widzimy Marka zbierającego krzemień, słuchamy opowieści poszczególnych zastępów snutych przy ognisku, a dotyczących wspomnień z wycieczki po okolicy, ale to wszystko jest dość powierzchowne i zarysowane marginalnie. Obóz trwał przecież cały miesiąc i w tym czasie chłopcy byli tylko na jednej dwudniowej wycieczce? Bardzo mało, prawda?
Jaką ogromną różnicę widać tutaj między tą książką, a książkami Nienackiego, gdzie z każdej strony wyziera przyroda charakterystyczna dla danego regionu, opisywane są zabytki czy też historie mieszkańców.
Tutaj tego brakuje, a przynajmniej jest tych elementów za mało.
Ale widocznie kiedyś, czytając tę książkę w wieku lat 12-13, inaczej to odbierałam i zabawne przygody harcerzy były dla mnie wystarczającą treścią?
Ostatnio zmieniony 27 lis 2019, 12:53 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8851
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 367 razy
Podejrzewam, że w takim razie nie czytałem. A w której z książek z tamtych lat, był taki motyw, że goście przy ognisku próbowali zwerbować uczestników do wyjazdu do Niemiec, a główny bohater grający chyba na akordeonie, ich zagłuszał ?
Ostatnio zmieniony 28 lis 2019, 21:11 przez TomaszK, łącznie zmieniany 2 razy.