To dowodzi, że muszą razem grać, żeby zrobić coś zajebistego.johny pisze:Holy Wars - cudo! Dorze, że Rudy wygrał z Rakowskim!
Brave New World, powtórne narodziny Ironów z Bruem na wokalu i Adrianem na gitarze z powrotem. Uwielbiam od 1, do ostatniej sekundy!
Muzyka naszych marzeń i snów
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Dzisiaj urodziny obchodzi nie tylko Czesiu!
100 lat również dla Adriana Smitha z Iron Maiden!
Jego mniej znana kompozycja.
100 lat również dla Adriana Smitha z Iron Maiden!
Jego mniej znana kompozycja.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
My tu gadu gadu o wirusie a dzisiaj 64. urodziny obchodzi Steve Harris! 100 lat Stevie, obyś skomponował jeszcze wiele takich dzieł!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Powiało mrokiem i zgnilizną:
"...czułem powołanie w życiu swym na księdza,
albo też żołnierski włożyć but,
lecz poznałem, że ni ten ni tamten
już nie mają czego bronić..."...
Jakże prawdziwy i bolesny, przynajmniej dla mnie, tekst. Nie ma czego bronić, wiary? W obecnej postaci, wiara jest tylko wyciąganiem upierścienionej ręki po jeszcze większe datki i zaszczyty, w dodatku z perwersją, całkowitą amoralnością i pogardą dla swoich wyznawców. Te nieliczne wyjątki, które niektórzy widzą, są kroplą w morzu. Mam kolegę w pracy, którego ktoś z rodziny poszedł do seminarium, na księdza. Po pół roku uciekł stamtąd, prześladowany za ubogie pochodzenie i brak kasy. Delikatnie tylko wspomnę o wszechobecnym homoseksualizmie i gnojeniu uboższych kleryków. Tak obecnie wygląda nabór na księży i w telewizji mówią o tym, że coraz mniej księży się wyświęca. No to jaki jest powód?
Żołnierski włożyć but? A kogo mam bronić? Amerykańskich interesów na Bliskim Wschodzie? A jaki jest w tym mój interes? Ameryka mnie obroni przed rosyjskim atakiem? Możemy się założyć, że gdyby Putinowi przyszła fantazja nas zaorać, to w dwa tygodnie byłby nad Odrą, a sojusznicze wojska wycofałyby się na z góry upatrzone pozycje. Obym się mylił, ale taka jest prawda.
"...czułem powołanie w życiu swym na księdza,
albo też żołnierski włożyć but,
lecz poznałem, że ni ten ni tamten
już nie mają czego bronić..."...
Jakże prawdziwy i bolesny, przynajmniej dla mnie, tekst. Nie ma czego bronić, wiary? W obecnej postaci, wiara jest tylko wyciąganiem upierścienionej ręki po jeszcze większe datki i zaszczyty, w dodatku z perwersją, całkowitą amoralnością i pogardą dla swoich wyznawców. Te nieliczne wyjątki, które niektórzy widzą, są kroplą w morzu. Mam kolegę w pracy, którego ktoś z rodziny poszedł do seminarium, na księdza. Po pół roku uciekł stamtąd, prześladowany za ubogie pochodzenie i brak kasy. Delikatnie tylko wspomnę o wszechobecnym homoseksualizmie i gnojeniu uboższych kleryków. Tak obecnie wygląda nabór na księży i w telewizji mówią o tym, że coraz mniej księży się wyświęca. No to jaki jest powód?
Żołnierski włożyć but? A kogo mam bronić? Amerykańskich interesów na Bliskim Wschodzie? A jaki jest w tym mój interes? Ameryka mnie obroni przed rosyjskim atakiem? Możemy się założyć, że gdyby Putinowi przyszła fantazja nas zaorać, to w dwa tygodnie byłby nad Odrą, a sojusznicze wojska wycofałyby się na z góry upatrzone pozycje. Obym się mylił, ale taka jest prawda.
Ostatnio zmieniony 14 mar 2020, 11:15 przez Von Dobeneck, łącznie zmieniany 2 razy.
Jest od groma kapel. Wszystkie o czymś tam śpiewają, najczęściej o miłości, tej spełnionej lub przeciwnie, o nieszczęśliwej. Nie wspominam tu o kapelach Death i Black metal, bo ci to są już całkowicie w innym wymiarze twórczości. Jak dla mnie najlepsze teksty mają Metallica i KAT. Roman Kostrzewski jest dla mnie mistrzem słowa grozy i ponurej myśli, jak Lovecraft i Poe. Jego teksty są fenomenalne, ale jedynie okraszone muzyką Piotra Luczyka, mają moc. Tak żałuję, że nie potrafią się dogadać.
"...kamienny dom, w sądny dzień,
zwolni stary szkielet z robaka szczęk...'"
Nie da się chyba bardziej przedstawić Apokalipsy, ale autor mówi też o tym, że jeśli sam tego nie ujrzysz, to nigdy nie będziesz pewien jak naprawdę jest. Podejście jak najbardziej sensowne. Można powiedzieć agnostyczne, ale czy gorsze?
"...kamienny dom, w sądny dzień,
zwolni stary szkielet z robaka szczęk...'"
Nie da się chyba bardziej przedstawić Apokalipsy, ale autor mówi też o tym, że jeśli sam tego nie ujrzysz, to nigdy nie będziesz pewien jak naprawdę jest. Podejście jak najbardziej sensowne. Można powiedzieć agnostyczne, ale czy gorsze?
Ostatnio zmieniony 14 mar 2020, 11:41 przez Von Dobeneck, łącznie zmieniany 1 raz.
I to był Punk lat 80'. Chłopaki z Anglii wyglądali dziwnie ale elegancko i z fasonem. Do nas dotarły tylko ramoneski(kogo było na nią stać) i glany( o te już było łatwiej). Nasze Panczury chodziły w starych papach, nie myli się skurwiele w ogóle. śmierdzieli potem i rzygowinami. Brudni i zaniedbani jak nieszczęście. Miałem z nimi styczność poprzez Tomka "Bałagana", który mieszkał w internacie ale był jednym z tych porządnych Punków. Był czysty i dbał o siebie bo miał normalną dziewczynę, nie pankówę, na szczęście. Mimo iż znalem Bałagana, to kilka razy spieprzałem przed tymi idiotami, bo chcieli mnie lać, za to że słuchałem Ironów i Mety. Wtedy wszyscy wszystko o sobie wiedzieli. Było kilku takich skurwieli panczurów, których trzeba było unikać: Future, Zomber i Goebels. Ale tylko jeśli byłeś sam, bo metalowców było w Siemiatyczach więcej i generalnie można było się nie bać, pod warunkiem, że Metale cię znali. W innym przypadku trzeba był spieprzać do knajpy i mieć nadzieję, że cię obronią miejscowe bandziory, a to były najbardziej niebezpieczne typy, nikt im nie podskoczył, nawet milicja. Tych wystrzegali się wszyscy. Było dwóch największych bandziorów: Róża i Gadzio. Wyobraźcie sobie, że z tym Różą piłem w dawnej Hetmańskiej piwo, bo uciekłem przed Goebelsem i jego kumplami właśnie tam(tej knajpy już dawno nie ma). Te chujki oczywiście wpadły do knajpy, ale jak zobaczyli z kim piję, to odwrót bez szemrania. A ja oczywiście wszystko za swoje, dobrze, że mi pozwolił się dosiąść. Ale to był taki bandyta i kozak, że nie było mowy, żeby ktoś mu podskoczył. Nastawiałem się więc piwa od groma, ale sam też się upiłem i było zajebiście, bo każdy pijaczek omijał mnie z daleka bo piłem z Różą. Teraz te wspomnienia są śmieszne, ale wtedy to było przeżycie. Nikt już się do mnie nie rzucał, bo piłem z Różą. Nawet moi kumple z klasy nie mogli uwierzyć, że tak mi się przyfarciło. W sumie, do Siemiatycz miałem szczęście, ale też zajebistych kolegów z klasy. Do tej pory mam z nimi kontakt.
Ostatnio zmieniony 14 mar 2020, 13:28 przez Von Dobeneck, łącznie zmieniany 1 raz.
A odnośnie tych ucieczek przed Punkami, to nie było tak zawsze, że się obyło bez bójek i mordobicia. Czasami byliśmy we dwóch z kumplem i czterech Punków, to nie było się nad czym zastanawiać tylko lać w ryj i kopać gdzie się da. Czasami ostatni autobus odjeżdżał, a kierowca czekał jak się skończy bójka, żeby zabrać nas do internatu, a kierowców znaliśmy, bo byli miejscowi i czasami nam pomagali. Nigdy nie odjechali zostawiając pobitych. Chwała im! Jednego nawet pamiętam z imienia i nazwiska, Darek Wiliński. Teraz już pewnie na emeryturze, ale kilka razy uratował mi skórę i nie raz wypiliśmy!
-
- Zlotowicz
- Posty: 2634
- Rejestracja: 30 lip 2018, 09:44
- Podziękował;: 149 razy
- Otrzymał podziękowań: 139 razy
Często przecenia się wpływ Joeya na Ramones i nie docenia się wpływu Johnego. A oto najfajniejszy występ Johnego przed całym Holywood "God Bless President Bush, God Bless America" i lewaki z otwartymi gębąmi klaszczą:Von Dobeneck pisze:Większość z nich nie żyje. Nie byli braćmi, ale traktowano ich jak braci:
No przepraszam. Ale to było dawno i zapomniałem. Pozostała tylko ta piosenka, a i tak się nagimnastykowałem, zanim ją znalazłem na YT. Co ciekawe, inne kawałki tak sobie, ale ten mnie bawi, zwłaszcza perkusista. Jaki młokos. Wokalista wygląda jakby szedł bardziej w New Romantic, ale całość genialna. Lubię Panczurów za prostotę i surowość w muzyce i za buntownicze teksty. Zawsze się buntowałem, przeciw wszystkiemu, nawet przeciwko skarpetkom nie na tę nogę. Teraz wstawię coś też na czasie:Fantomas pisze:Dobek jak ktoś??? To ja wstawiłem chyba największy wielbiciel punka na forum Vibrators też wstawiałemVon Dobeneck pisze:Ktoś to kiedyś wstawił i strasznie mi się podoba:
A teraz coś na czasie