Nie analizowałem jeszcze Templariuszy pod tym kątem, ale pamiętasz, podobnie było w Niewidzialnych z trasą którą Tomasz pokonał z Moniką jadąc na spotkanie z Winnetou na Czarcim Ostrowie:
PS i Niewidzialni
_________________ Lepiej spróbować i wiedzieć, że się nie udało, niż żałować, że się nie spróbowało
Kajak, to temat jednej z bardziej dowcipnych historii. Szkoda tylko, że opiera się o błędne założenia.
Malinowski poszedł to Petersena, który z natury rzeczy powinien płynnie mówić po angielsku, z propozycją wynajmu kajaków. Petersen zdziwiony zadaje pytanie "co to jest kajak", a przecież powinien wiedzieć, bo jest to słowo, które w języku angielskim brzmi dokładnie tak samo, różnica jest w pisowni, ale nic nie było w książce o wizytówkach, na których w angielskiej wersji by było napisane kadżak.
Autor chyba nie do końca ogarnął wyposażenie Pana Tomasza gdy ten wpadł do studni w Kortumowie po ataku Kozłowskiego.
Po pierwsze bohater spędził w wodzie dłuższy czas (wpierw unikał uderzeń kamieniami, później spadał do wody ze ściany, zdejmował buty), a później... zaglądał do notesu, w którym miał rozrysowane ołówkiem tajne znaki templariuszy. Spróbujcie coś napisać ołówkiem w notesie, później wrzućcie go (ten notes) do wody na, powiedzmy, 5 minut, i następnie spróbujcie go otworzyć i rozpoznać rysunki. Nie wierzę, że coś się da z tym zrobić.
Po drugie, przy okazji 'walki' z samozamykającymi się drzwiami jest napisane "W ogóle oprócz latarki elektrycznej posiadałem tylko fiński nóż.", a przecież miał jeszcze notes, z którego wcześniej korzystał, co więcej, zaopatrzony był także w ołówek, którym mazał po ścianie zabytku!
Autor chyba nie do końca ogarnął wyposażenie Pana Tomasza gdy ten wpadł do studni w Kortumowie po ataku Kozłowskiego.
Po pierwsze bohater spędził w wodzie dłuższy czas (wpierw unikał uderzeń kamieniami, później spadał do wody ze ściany, zdejmował buty), a później... zaglądał do notesu, w którym miał rozrysowane ołówkiem tajne znaki templariuszy. Spróbujcie coś napisać ołówkiem w notesie, później wrzućcie go (ten notes) do wody na, powiedzmy, 5 minut, i następnie spróbujcie go otworzyć i rozpoznać rysunki. Nie wierzę, że coś się da z tym zrobić.
Też mi się wydaje, że trochę Nienacki się tu zagalopował. Wydaje mi się, że lepszym pomysłem byłoby gdyby Tomasz zamiast zaglądać do notesu próbował z pamięci odtworzyć sobie te znaki.
PawelK napisał/a:
Po drugie, przy okazji 'walki' z samozamykającymi się drzwiami jest napisane "W ogóle oprócz latarki elektrycznej posiadałem tylko fiński nóż.", a przecież miał jeszcze notes, z którego wcześniej korzystał, co więcej, zaopatrzony był także w ołówek, którym mazał po ścianie zabytku!
Może tu miał na myśli przedmioty, które mogłyby być pomocne przy otwarciu drzwi? Latarka do poświecenia a nóż do podważenia drzwi? Notes nijak by mu się nie przydał pomocny.
_________________ Lepiej spróbować i wiedzieć, że się nie udało, niż żałować, że się nie spróbowało
Ponieważ potrzebne było coś co by zablokowało drzwi przed zamknięciem "Wystarczyłoby zresztą pozostawienie szpary na włożenie palców dla uchwycenia krawędzi.", to notes by był całkiem dobry.
Ponieważ potrzebne było coś co by zablokowało drzwi przed zamknięciem "Wystarczyłoby zresztą pozostawienie szpary na włożenie palców dla uchwycenia krawędzi.", to notes by był całkiem dobry.
Myślisz, że notes dałby radę przytrzymać ciężkie, masywne drzwi?
Myślę, że wkładając pod, blokujesz drzwi tak żeby włożyć palce.
Myślę, że prędzej użyłby koszuli niż notesu. Tym bardziej, że była już sucha, notes nie sądzę. Poza tym mógłby się kiedyś jeszcze przydać.
Też pomyślałem o koszuli Wątpię aby notes, który przeżył kilka (naście) minut w studni mógł się jeszcze do czegoś przydać, ale tak, koszula to też była opcja.
Wiek: 50 Dołączył: 29 Maj 2014 Posty: 4073 Skąd: dokąd
Wysłany: 2015-03-15, 22:30
PawelK napisał/a:
Czy gdzieś już był poruszany timing podróży w Templariuszach?
Początek podróży można różnie interpretować, bo w pierwszych wersjach Tomasz prawdopodobnie jechał z Łodzi, dopiero później zmieniło się to na Warszawę i to wcale nie jest pewne, ale fakt, że do Gib jechał z Warszawy przez Białystok sugeruje, że miał słabą orientację jak jeździć. Później z Białegostoku dalej do Gib zamiast jechać najkrótszą i najprostszą drogą do Augustowa to z jakiegoś nieznanego powodu znacząco sobie wydłużył jadąc przez Grajewo. Ponadto z Białego wyjechał o 15 a do Gib dojechał w okolicach zachodu słońca czyli ok 20. Biorąc pod uwagę, że z Białego do Gib jest ca 150 km (tą dłuższą trasą), to by musiał jechać ok 30 km/h, co przy opisie, że "wyprzedzali inne samochody" zakrawa na dowcip.
Ciekawy pogląd. Nie zwróciłem na to uwagi. Z chęcią odkopię starą mapę i przeanalizuję.
Myślę, że to nie pierwszy raz kiedy w opisie trasy jest błąd
Później z Białegostoku dalej do Gib zamiast jechać najkrótszą i najprostszą drogą do Augustowa to z jakiegoś nieznanego powodu znacząco sobie wydłużył jadąc przez Grajewo.
Książka zaczyna się od obszernego wykładu na temat Jaćwingów. W czasie kiedy powstawała, trwały szeroko zakrojone badania archeologiczne, pod nazwą Kompleksowa Ekspedycja Jaćwieska. Jednym z miejsc wykopalisk był Rajgród między Grajewem a Augustowem. Jest tam grodzisko o nazwie Góra Zamkowa, na półwyspie wcinającym się malowniczo w jezioro. Może Nienacki jadąc na wczasy do Wiłkokuku, szukając tematu na następną książkę, celowo wydłużył trasę by odwiedzić archeologów? Bądź co bądź, wszystkie wcześniejsze książki rozgrywały się na wykopaliskach. Później oczywiście zmienił temat na modnych wówczas Templariuszy, ale Jaćwingów pozostawił, podobnie jak opis trasy, którą przebył w tamte wakacje.
_________________
Von Dobeneck [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-16, 21:57
Odnośnie Jaćwingów, to przez kilka miesięcy mieszkałem w Warszawie przy ulicy JaDŹwingów. Na początku nie mogłem zrozumieć co mi nie pasuje.
Autor bardzo pobieżnie przeprowadził analizę treści książki. Niektóre elementy są ciekawe (restauracja Nad Nogatem, bloki), jest znacząca rozbieżność z rzeczywistością - nocowanie w lesie pomiędzy Elblągiem i Malborkiem (rzeczywiście tam nie ma lasu i chyba 50 lat temu też nie było).
Natomiast, z nieznanych mi powodów, autor bloga czepia się Nienackiego o zupełnie dziwne rzeczy - po pierwsze o adres, gdzie mieszkała Anka, nie ma nic wspólnego z Ustawą o ochronie danych osobowych (niesamowite jest to, że ludziom się wydaje, że ustawa ta nie pozwala na podawanie czegokolwiek, gdziekolwiek i dodatkowo wiele osób wdraża ten pomysł w swoich firmach i w przestrzeni publicznej), po drugie - o nieznajomość Malborka do którego ponoć miał blisko z Jerzwałdu - już niezależnie od tego, że mieszkanie w Jerzwałdzie nie obliguje nikogo do objechania wszystkich miasteczek wokół, to tak dbający o szczegóły autor bloga nie zauważył, że książka została wydana (więc napisana wcześniej) rok przed przeprowadzką pisarza do Jerzwałdu.
A ja się zastanawiam, dlaczego BAHOMET jest po polsku właśnie Bahometem, a nie BAFOMETEM.
Wszak pisowania oryginalna, francuska, brzmi: "Le Baphomet", co po polsku czyta się "BAFOMET", a właściwie nawet "BAFOME", ale przy tym się upierać nie będę, bo nazwy własne różnie czytamy z tymi spółgłoskami na końcu.
Uciekł mi wpis, ech.
W starych (lata 40-60-te) publikacjach jest Bahomet. Myślę, że to również stąd, że mamy Behemota. Nie ma się czym przejmować, to i tak bujda z tym domniemanym bóstwem.
_________________
Von Dobeneck [Usunięty]
Wysłany: 2017-01-14, 15:11
zbychowiec napisał/a:
Jeszcze mi pewnie powiesz, że Święty Mikołaj też nie istnieje.
Czy gdzieś już był poruszany timing podróży w Templariuszach?
Początek podróży można różnie interpretować, bo w pierwszych wersjach Tomasz prawdopodobnie jechał z Łodzi, dopiero później zmieniło się to na Warszawę i to wcale nie jest pewne, ale fakt, że do Gib jechał z Warszawy przez Białystok sugeruje, że miał słabą orientację jak jeździć. Później z Białegostoku dalej do Gib zamiast jechać najkrótszą i najprostszą drogą do Augustowa to z jakiegoś nieznanego powodu znacząco sobie wydłużył jadąc przez Grajewo. Ponadto z Białego wyjechał o 15 a do Gib dojechał w okolicach zachodu słońca czyli ok 20. Biorąc pod uwagę, że z Białego do Gib jest ca 150 km (tą dłuższą trasą), to by musiał jechać ok 30 km/h, co przy opisie, że "wyprzedzali inne samochody" zakrawa na dowcip.
Tez mam takie odczucia. Chyba jednak "na lewo" jakieś skarby przytulał, że nie szkoda mu było paliwa jadąc dłuższą drogą.
_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
Haha, ciekawostka. Mateusz pożyczył Templariuszy swemu koledze z równoległej klasy, mają to jako lekturę. To pierwszy kontakt gościa z PS-em. Zapytałem dzisiaj jak mu się podoba książka i stwierdził, że nawet fajna tylko mocno zastanawiał dlaczego Pan Samochodzik chciał oddać wszystkie skarby państwu! Znak czasu!
_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
Ostatnio zmieniony przez johny 2017-09-29, 18:09, w całości zmieniany 2 razy
Wiek: 57 Dołączył: 16 Maj 2016 Posty: 1590 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2017-09-29, 18:42
johny napisał/a:
Haha, ciekawostka. Mateusz pożyczył Templariuszy swemu koledze z równoległej klasy, mają to jako lekturę. To pierwszy kontakt gościa z PS-em. Zapytałem dzisiaj jak mu się podoba książka i stwierdził, że nawet fajna tylko mocno zastanawiał dlaczego Pan Samochodzik chciał oddać wszystkie skarby państwu! Znak czasu!
A ja się zastanawiam, dlaczego BAHOMET jest po polsku właśnie Bahometem, a nie BAFOMETEM.
Wszak pisowania oryginalna, francuska, brzmi: "Le Baphomet", co po polsku czyta się "BAFOMET", a właściwie nawet "BAFOME", ale przy tym się upierać nie będę, bo nazwy własne różnie czytamy z tymi spółgłoskami na końcu.
Nienacki, zapewne w językach nie był biegły - stąd zapewne i u niego - po prostu najprościej Bahomet - innego wytłumaczenia nie widzę - zresztą ja też w młodości zanim poznałem subtelności języka francuskiego tak właśnie czytałem - i to w jakimś sensie mi nadal zostało ...
... przyjęło się po prostu w j. polskim taka interpretacja wokalna i chyba nie ma sensu z tym walczyć... (podobnie z demolajem ha, ha - brzmi to to nieco i pisze się jak dewolaj...)
_________________
Przygodo, gdzie jesteś?
O sobie daj znać.
Przygodo, gdzie jesteś?
Przyjdź, imię swe zdradź.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum