Wyspa Złoczyńców - analiza treści książki

Dział poświęcony pierwszej przygodzie Pana Samochodzika
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Re: Wyspa Złoczyńców

Post autor: Kynokephalos »

Nietajenko pisze:Domyśleć się też można, że bohater dorastał w budynku wielolokalowym bo skąd by się wzięła ta kłódka do drzwi piwnicznych.
Mogła to być ziemna piwnica, jakie widywało się przy wolnostojących domach w czasach przed rozpowszechnieniem lodówek. Do takiej piwniczki bardziej mi pasują grube i ściśle dopasowane drzwi, które w przypadku awarii zamka trzeba wyrywać z futryną.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16406
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 389 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Re: Wyspa Złoczyńców

Post autor: Czesio1 »

Kynokephalos pisze:
Nietajenko pisze:Domyśleć się też można, że bohater dorastał w budynku wielolokalowym bo skąd by się wzięła ta kłódka do drzwi piwnicznych.
Mogła to być ziemna piwnica, jakie widywało się przy wolnostojących domach w czasach przed rozpowszechnieniem lodówek. Do takiej piwniczki bardziej mi pasują grube i ściśle dopasowane drzwi, które w przypadku awarii zamka trzeba wyrywać z futryną.
Coś a'la piwnica gospodyni proboszcza z Templariuszy?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Re: Wyspa Złoczyńców

Post autor: Kynokephalos »

Czesio1 pisze:Coś a'la piwnica gospodyni proboszcza z Templariuszy?
Musiałbym przypomnieć sobie jej opis, ale pewnie to dobry przykład. Co prawda przed oczami wyobraźni miałem malutką piwniczkę wydrążoną w ziemnym kopcu blisko znanego mi wiejskiego domu.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11648
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 244 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Re: Pan Samochodzik i prawo spadkowe

Post autor: johny »

Kynokephalos pisze:1.
Zgodnie z dzisiejszym prawem spadkowym (kodeks cywilny z 1964 roku) sąd najpierw rozstrzyga o udziale w dziedziczeniu (który ze spadkobierców w jakiej części) a dopiero potem następuje dział spadku - który konkretnie element masy spadkowej przypadnie komu. Dział nie mógłby się odbyć bez wiedzy Tomasza jako jednego ze spadkobierców. Podczas działu Tomasz mógłby protestować przeciw wciskaniu mu niechcianego pojazdu.
Ale gwoli ścisłości to jest wtedy gdy mamy do czynienia z dziedziczeniem ustawowym. W naszym przypadku Tomasz odziedziczył spadek na mocy testamentu ale jak słusznie zauważyłeś mógł spadek odrzucić. Spadek otwiera się z momentem śmierci spadkodawcy. Ja jestem ciekaw w czyim posiadaniu był tenże testament i kto go otworzył... Czy wuj Gromiłło zdeponował go gdzieś????
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
barttez
Forowy Lektor
Posty: 1218
Rejestracja: 13 lip 2013, 10:23
Miejscowość: lubelskie
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 2 razy
Otrzymał podziękowań: 4 razy

Post autor: barttez »

Mógł go zdeponować w kancelarii notarialnej lub u adwokata
Obrazek Obrazek
Aetas dulcissima adulescentia est
Awatar użytkownika
PawelK
Moderator
Moderator
Posty: 6396
Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
Podziękował;: 203 razy
Otrzymał podziękowań: 144 razy
Kontakt:

Post autor: PawelK »

barttez pisze:Mógł go zdeponować w kancelarii notarialnej lub u adwokata
Zapewne w Kancelarii Adwokackiej numer 3 w Krakowie, bo ta kancelaria była nadawcą listu z informacją o spadku.
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11648
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 244 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

O widzisz Paweł, nie zwróciłem na to uwagi! :564:
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Nietajenko
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 938
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:34
Tytuł: Użytkownik chwilowo nieaktywny
Miejscowość: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Re: Wyspa Złoczyńców

Post autor: Nietajenko »

Kynokephalos pisze:
Nietajenko pisze:Pierwszy rozdział to tylko kilka stron a już na wstępie Nienacki aplikuje nam tłum osób. Pomyślałem sobie, że je wypiszę:
- Główny bohater - jeszcze nie znamy imienia,
- inż. Stefan Gromiłło - wuj, który obdarował bohatera garażem i pojazdem mechanicznym,
[...]
Skoro tak szczegółowo wymieniasz wszystkich, nie powinniśmy zapominać o listonoszu. I nie tylko z formalnych powodów - przecież to z nim przyszła do Tomasza Przygoda.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Już poprawiłem swoje niedopatrzenie. Dzięki Kynokephalosie za Twoją spostrzegawczość. :-)
Refert non fatigo et consolatoria calceamenta...
Harpagan http://www.harpagan.pl/rajd/
Nietajenko
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 938
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:34
Tytuł: Użytkownik chwilowo nieaktywny
Miejscowość: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Nietajenko »

Czas chyba na kolejną rozkminkę Nietajenki dot. rozdziału drugiego. Tradycyjnie już wyszczególnię występujące osoby:
- główny bohater - wciąż nie znamy jego imienia,
- kierownik parkingu - wspomniany,
- mechanik - z redakcyjnych warsztatów samochodowych,
- Teresa - autostopowiczka podróżująca do Ciechocinka,
- kilkunastu chłopaków autostopowiczów i złodziei kury,
- rolnik - wspomniany - tam nocowali autostopowicze,
- dzieciarnia i kilkunastu wyrostków - szydzili z wehikułu przed włocławską restauracją,
- podróżni ze statku płynącego po Wiśle,
- rodzice Teresy - wspomniani,
- ciotka Teresy - wspomniana,
- wczasowicze z Ciechocinka pływający na kajakach,
- sternicy i załogi statków i motorówek pływających po Wiśle w ilości nieokreślonej.

Znów w oczy rzuca się nam ogromna ilość wprowadzonych osób. Być może w tym tkwi fenomen samochodzików. Wprowadzając wielu bohaterów i statystów autor czyni swoje powieści bardzo naturalnymi. Do tego można dodać, że wprowadza on te osoby z niezwykłą subtelnością. Nie atakuje nas niepotrzebnymi dialogami, które dodawałyby tylko sztuczności. Kto raz przebywał na urlopie w terenie ten wie, że spotyka się tam bardzo wiele osób jednak gros z nich pozostaje anonimowymi.

W rozdziale mamy do czynienia z pierwszym moralizowaniem. Główny bohater gani Teresę za jej obcowanie z typami od skradzionej kury. Ponadto prosto z mostu wygarnia jej, że jest brudna i powinna się umyć. Ten temat przewija się potem w samochodzikach kilkakrotnie (harcerze w PSiT, Bronka w NPPS itd.). Zauważcie jaką lekkością stwierdza również, że Teresa jest brzydka, ruda i piegowata - bardzo mnie tym rozbawił. :-)

W rozdziale tym mamy także kolejną dawkę technicznych informacji o wehikule. Bardzo pozytywną osobą wydał mi się mechanik z redakcyjnych warsztatów samochodowych. Ma on w sobie coś z naszego Jacka. Wywarł na mnie wrażenie osoby, która nie tylko grzebie pod maską silnika ale także interesuje się historią motoryzacji, innowacyjnością w technice, jest ciekawy i spostrzegawczy. Taki mechanik z pasją. Co prawda długość oględzin wehikułu sugerowałaby jego skrajny flegmatyzm ale i tak moja ocena jego osoby wypada nieźle. Są jednak inne rzeczy, które mnie lekko irytują. Nie bardzo wiem po diabła autor wprowadził... diabła. Ten element w żadnym innym samochodziku się nie powtarza. Ponadto dwugodzinne przygotowanie wehikułu do pływania to już lekka przesada. Wyobraźcie sobie pościg za Kuryłłą w KS. Nie dość, że Fryderyk dawno by go dogonił to jeszcze zdążyłby grilla rozpalić i upiec szaszłyki a Tomasz nadal by się z autem mozolił. Myślę (podobnie jak jeden z przedmówców), że pomysł wehikułu dopiero się u autora krystalizował. Pewne niewygodne dla akcji elementy w późniejszych powieściach po prostu odrzucił. To tyle, póki co.
Ostatnio zmieniony 12 sie 2013, 20:36 przez Nietajenko, łącznie zmieniany 1 raz.
Refert non fatigo et consolatoria calceamenta...
Harpagan http://www.harpagan.pl/rajd/
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16406
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 389 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

Nietajenko pisze:Bardzo pozytywną osobą wydał mi się mechanik z redakcyjnych warsztatów samochodowych. Ma on w sobie coś z naszego Jacka. Wywarł na mnie wrażenie osoby, która nie tylko grzebie pod maską silnika ale także interesuje się historią motoryzacji, innowacyjnością w technice, jest ciekawy i spostrzegawczy. Taki mechanik z pasją. Co prawda długość oględzin wehikułu sugerowałaby jego skrajny flegmatyzm ale i tak moja ocena jego osoby wypada nieźle.
Tak na szybko z tego co pamiętam to mocno naciągana wydała mi się dedukcja owego mechanika skąd wuj Gromiłło wytrzasnął silnik od Ferrari. Jakoby czytał w gazecie, że przed dwoma laty jakiś Włoch rozbił się na drodze do Zakopanego jadąc takim samochodem i pewnie wuj odkupił od niego wrak samochodu. Trochę naiwna teoria jak dla mnie.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11648
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 244 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

Nietajenko pisze:W rozdziale mamy do czynienia z pierwszym moralizowaniem. Główny bohater gani Teresę za jej obcowanie z typami od skradzionej kury. Ponadto prosto z mostu wygarnia jej, że jest brudna i powinna się umyć. Ten temat przewija się potem w samochodzikach kilkakrotnie (harcerze w PSiT, Bronka w NPPS itd.). Zauważcie jaką lekkością stwierdza również, że Teresa jest brzydka, ruda i piegowata - bardzo mnie tym rozbawił.
Nietajenko pisze:Ponadto dwugodzinne przygotowanie wehikułu do pływania to już lekka przesada. Wyobraźcie sobie pościg za Kuryłłą w KS. Nie dość, że Fryderyk dawno by go dogonił to jeszcze zdążyłby grilla rozpalić i upiec szaszłyki a Tomasz nadal by się z autem mozolił.
He, he Nietajenko, bo Cię o plagiat posądzę! Patrz mój post na temat rozdziału II wyżej! ;-)
Ostatnio zmieniony 12 sie 2013, 20:36 przez johny, łącznie zmieniany 1 raz.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Nietajenko
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 938
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:34
Tytuł: Użytkownik chwilowo nieaktywny
Miejscowość: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Nietajenko »

johny pisze:He, he Nietajenko, bo Cię o plagiat posądzę! Patrz mój post na temat rozdziału II wyżej!
No przecież napisałem:
Nietajenko pisze:Myślę (podobnie jak jeden z przedmówców), że pomysł wehikułu
;-) ;-) ;-)
Refert non fatigo et consolatoria calceamenta...
Harpagan http://www.harpagan.pl/rajd/
Nietajenko
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 938
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:34
Tytuł: Użytkownik chwilowo nieaktywny
Miejscowość: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Nietajenko »

Czesio1 pisze:
Nietajenko pisze:Bardzo pozytywną osobą wydał mi się mechanik z redakcyjnych warsztatów samochodowych. Ma on w sobie coś z naszego Jacka. Wywarł na mnie wrażenie osoby, która nie tylko grzebie pod maską silnika ale także interesuje się historią motoryzacji, innowacyjnością w technice, jest ciekawy i spostrzegawczy. Taki mechanik z pasją. Co prawda długość oględzin wehikułu sugerowałaby jego skrajny flegmatyzm ale i tak moja ocena jego osoby wypada nieźle.
Tak na szybko z tego co pamiętam to mocno naciągana wydała mi się dedukcja owego mechanika skąd wuj Gromiłło wytrzasnął silnik od Ferrari. Jakoby czytał w gazecie, że przed dwoma laty jakiś Włoch rozbił się na drodze do Zakopanego jadąc takim samochodem i pewnie wuj odkupił od niego wrak samochodu. Trochę naiwna teoria jak dla mnie.
Mnie w tym momencie przypomina się "Dziwny Wypadek" Krzysztofa Szmagiera gdzie kradzione są zagraniczne wozy. Jest tam sugestia (ufam, że nic nie pokręciłem), że w Warszawie jest sto opli do pilnowania. Teraz sto opli to na jednym osiedlu da się doliczyć. Myślę, że Ferrari 410 Super America był na tyle egzotycznym autem na polskich drogach z lat '60 aby mechanik czytujący prasę fachową z łatwością mógł zapamiętać fakt rozbicia jednego egzemplarza. Oczywiście skojarzenie go z wehikułem jest daleko idącym gdybaniem ale z drugiej strony jak inaczej wyjaśnić obecność podzespołów tak unikalnego auta w tym samym regionie?
Refert non fatigo et consolatoria calceamenta...
Harpagan http://www.harpagan.pl/rajd/
Awatar użytkownika
Jacekxt
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 189
Rejestracja: 17 lip 2013, 08:44
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Jacekxt »

Czesio1 pisze:
Nietajenko pisze:Bardzo pozytywną osobą wydał mi się mechanik z redakcyjnych warsztatów samochodowych. Ma on w sobie coś z naszego Jacka. Wywarł na mnie wrażenie osoby, która nie tylko grzebie pod maską silnika ale także interesuje się historią motoryzacji, innowacyjnością w technice, jest ciekawy i spostrzegawczy. Taki mechanik z pasją. Co prawda długość oględzin wehikułu sugerowałaby jego skrajny flegmatyzm ale i tak moja ocena jego osoby wypada nieźle.
Tak na szybko z tego co pamiętam to mocno naciągana wydała mi się dedukcja owego mechanika skąd wuj Gromiłło wytrzasnął silnik od Ferrari. Jakoby czytał w gazecie, że przed dwoma laty jakiś Włoch rozbił się na drodze do Zakopanego jadąc takim samochodem i pewnie wuj odkupił od niego wrak samochodu. Trochę naiwna teoria jak dla mnie.
Niekoniecznie naiwna. W owych czasach wielkiej pustki motoryzacyjnej, gdy na głównych trasach PRL-u trzeba było godzinami czekać na "stopa", jakikolwiek samochód zagraniczny, a zwłaszcza takie cudeńko jak Ferrari, nie pozostawało anonimowym. Tym bardziej tak spektakularna akcja , jak wypadek na "zakopiance" :)
Co do prasy, to nie było wówczas miliona wydawnictw, więc łatwo było ogarnąć wydarzenia co ciekawsze.
Pamiętacie serial z lat 70-tych i 80-tych-"07 zgłoś się"? W jednym z odcinków por. Borewicz poszukuje Volkswagena i mówi do dyżurnego- "Odszukajcie mi zielonego volkswagena, w W-wie nie ma ich zbyt wiele, więc nie powinno z tym być problemu..."
Co do mojego kolegi, mechanika z Wyspy Złoczyńców, to zakładając, że był pasjonatem, takie spotkanie z technologią Ferrari powinno u niego wywołać szok i nieodwracalne stany w umyśle. Pamiętajmy, co naprawiali ówcześni mechanicy a tu nagle FERRARI i to z zagadkami wuja Gromiłły :) Sam oglądałbym, macałbym, lizałbym i wąchałbym i inne ałbym... :) I to dłużej, niż nasz książkowy mechanik! :)
Nietajenko
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 938
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:34
Tytuł: Użytkownik chwilowo nieaktywny
Miejscowość: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Nietajenko »

Jacekxt pisze:W jednym z odcinków por. Borewicz poszukuje Volkswagena i mówi do dyżurnego- "Odszukajcie mi zielonego volkswagena, w W-wie nie ma ich zbyt wiele, więc nie powinno z tym być problemu..."
Jacek, o tym samym "07" piszę w poście powyżej. Widzę zatem, że nadajemy w tym temacie na tych samych falach. ;-)
Refert non fatigo et consolatoria calceamenta...
Harpagan http://www.harpagan.pl/rajd/
Awatar użytkownika
Jacekxt
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 189
Rejestracja: 17 lip 2013, 08:44
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Jacekxt »

Nietajenko pisze: Widzę zatem, że nadajemy w tym temacie na tych samych falach. ;-)
Myślę, że nie tylko my, Bracie Nietajenko, ale i większość z nas. I dlatego nam dobrze z sobą... :)

A co do diabełka na tablicy rozdzielczej, to myślę, że Nienacki kierował się trendami wystroju kabiny kierowcy z lat 60-tych. Pamiętam te diabełki, gołe gumowe mulatki i murzynki migające cycuszkami, frędzle nad szybami, naklejki wodne w postaci portretów pięknych pań, poowijane kolorowymi drutami dźwignie zmiany biegów i kierownice. O kiwających łebkami pieskach nie wspomnę... Motocykliści mieli jeszcze ping-pongi na szprychach i antenki na tłumikach. Ech, to były czasy... :)
Więc wybaczmy Nienackiemu tego mrugającego Czarta w wehikule. Tym bardziej, że go później zdemontował... :)
Awatar użytkownika
Aldona
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 992
Rejestracja: 11 lip 2013, 19:10
Tytuł: Aldona
Miejscowość: Z nikąd
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 2 razy
Otrzymał podziękowań: 9 razy

Post autor: Aldona »

Kiedyś o mało się nie porz.. no ten, słabo mi się zrobiło bo się zapatrzyłam w takiego psa....on kiwał łebkiem i ja....on w lewo i ja w jego lewo....on w prawo ja też....maskara :) :) :)
Awatar użytkownika
barttez
Forowy Lektor
Posty: 1218
Rejestracja: 13 lip 2013, 10:23
Miejscowość: lubelskie
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 2 razy
Otrzymał podziękowań: 4 razy

Post autor: barttez »

Jacekxt pisze:A co do diabełka na tablicy rozdzielczej, to myślę, że Nienacki kierował się trendami wystroju kabiny kierowcy z lat 60-tych. Pamiętam te diabełki, gołe gumowe mulatki i murzynki migające cycuszkami, frędzle nad szybami, naklejki wodne w postaci portretów pięknych pań, poowijane kolorowymi drutami dźwignie zmiany biegów i kierownice. O kiwających łebkami pieskach nie wspomnę... Motocykliści mieli jeszcze ping-pongi na szprychach i antenki na tłumikach.
Kiedys to byl lans :-D
Obrazek Obrazek
Aetas dulcissima adulescentia est
Tomasz72
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 110
Rejestracja: 09 lip 2013, 17:26
Miejscowość: Klaukendorf, Olsztyn
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Tomasz72 »

barttez pisze:Motocykliści mieli jeszcze ping-pongi na szprychach i antenki na tłumikach.
Piłeczki były "nadziewane" na anteny przy tłumiku, a na szprychy wieszało się różnokolorowe, okrągłe spinki do włosów. ;-)
Ostatnio zmieniony 12 sie 2013, 14:03 przez Tomasz72, łącznie zmieniany 1 raz.
"W swoich planach zawsze uwzględniaj przestrzeń dla drugiego człowieka."
Awatar użytkownika
barttez
Forowy Lektor
Posty: 1218
Rejestracja: 13 lip 2013, 10:23
Miejscowość: lubelskie
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 2 razy
Otrzymał podziękowań: 4 razy

Post autor: barttez »

Tomasz72 pisze: koraliki na szprychach?! To były czasy!

Najlepiej takie żarówiaste to było to ;-)
Obrazek Obrazek
Aetas dulcissima adulescentia est
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

Do wyczerpującej analizy rozdziału II dokonanej przez Nietajenkę dodam jeszcze swoje spostrzeżenie na temat nadmiernej chyba eksploatacji przez Nienackiego motywu ropuchy w królewicza przemienionej.
Mocne zakończenie pierwszego rozdziału wskazywałoby, że nowy właściciel zaprzyjaźnił się ze swoim wehikułem i znając jego wartość nie będzie już przeżywać kompleksów. A tu przez większość drugiego rozdziału od nowa: brezentowa płachta, wstyd przed biurowymi kolegami, wybuch śmiechu mechanika, "Kometa Halleya", "strach na wróble", zbiegowisko, drwiny wyrostków, ... mnie, czytelnika, nuży ten powtarzający się scenariusz ale autorowi nigdy dość. Jaka szkoda, że nie wszyscy szydercy mogą przekonać się o niezwykłości sama i pozostać na szosie ze zdumionymi minami - ale większość zostaje należycie ukarana.
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

Ale to nie koniec fascynacji nowymi zabawkami.

W drugim rozdziale znalazłem fragment, który trochę mnie zaskoczył. Tomasz opowiada:
Pan Samochodzik pisze:"Kupiłem nowoczesny, piękny, weekendowy namiot z wielkimi oknami i werandą."
W rozdziale trzecim zaś (wybaczcie, ciekawość popchnęła mnie nieco do przodu) właściciel upaja się swoim nabytkiem:
Pan Samochodzik pisze:"Miał kształt pięciokątny i opierał się na sześciu masztach, z których środkowy był nieco wyższy od pozostałych. Stanowił więc jakby miniaturę cyrkowej budy. Wewnątrz namiotu można było niemal stać. Miał duże okno, które zasłaniało się tiulową przezroczystą firanką i żółtą zasłonką. Miał drzwi również przezroczyste i zapinane na zamek błyskawiczny. Drzwi prowadziły na werandę, dużą, przestronną, gdzie mógł zmieścić się stolik i krzesełka albo samochód. Namiot wyglądał jak żółtoróżowy, kolorowy domek."
Ja wyobrażałem sobie namiot Pana Samochodzika dużo skromniej. W dalszych częściach kanonu nie ma wielu informacji na ten temat, ale w "Nowych przygodach" jest to "mały zielony namiocik" a w "Księdze strachów" - również "namiocik", który wygląda jak kopciuszek w porównaniu z rezydencją Fryderyka.

Po prostu Tomasz (podejrzewam, że za swoim animatorem) uległ początkowo entuzjazmowi typowemu dla niedoświadczonych nowicjuszy w jakiejś dziedzinie - nabył największy dostępny namiot, którego nie potrafił nawet należycie rozłożyć. Potem albo to celofanowo-różowe cudo szybko się porozklejało - albo Tomasz słusznie doszedł do wniosku, że dla samotnego turysty biwakującego w rozmaitym terenie najwygodniejszy jest dwu-, najwyżej trzyosobowy namiot o prostej konstrukcji.
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

Na koniec powiem, zrobiło mi się żal wuja Gromiłły. Okazuje się, że nie mógł on skorzystać z owoców swej pomysłowości i pracy; nie miał okazji jeździć wehikułem, albo jeździł nim bardzo mało.

1. Wehikuł nie miał dowodu rejestracyjnego. W rozdziale II Tomasz wspomina: "zarejestrowałem wehikuł na swoje nazwisko, określając w dowodzie rejestracyjnym typ mojego pojazdu, jako „sam” konstrukcji inżyniera Stefana Gromiłły". Gdyby istniał dowód rejestracyjny na nazwisko wuja, nie trzeba byłoby od nowa określać typu pojazdu przy zmianie właściciela.

2. Wehikuł był nieznany na ulicach Krakowa, o czym świadczy zachowanie kierowców, przechodniów, benzyniarza i policjanta w rozdziale I. Wcześniej zaś weterynarz mówi: "w Krakowie wszyscy wiedzą, że pański wuj był wariatem. Ten pojazd jest chyba także wariacki". Czyli wuj był w Krakówku znany, ale nikt nie wiedział o jego pokracznym samochodzie.

Być może wuj Gromiłło wstydził się jeździć swoim samochodem, a może przestał go lubić z innych przyczyn. Najprawdopodobniej jednak ukończył go niedługo przed śmiercią i nie zdążył zarejestrować ani nacieszyć się jazdą. Czas budowy wehikułu - dwa lata - wydaje mi się właściwy dla takiego przedsięwzięcia.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16406
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 389 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

Kynokephalos pisze:Na koniec powiem, zrobiło mi się żal wuja Gromiłły. Okazuje się, że nie mógł on skorzystać z owoców swej pomysłowości i pracy; nie miał okazji jeździć wehikułem, albo jeździł nim bardzo mało.

1. Wehikuł nie miał dowodu rejestracyjnego. W rozdziale II Tomasz wspomina: "zarejestrowałem wehikuł na swoje nazwisko, określając w dowodzie rejestracyjnym typ mojego pojazdu, jako „sam” konstrukcji inżyniera Stefana Gromiłły". Gdyby istniał dowód rejestracyjny na nazwisko wuja, nie trzeba byłoby od nowa określać typu pojazdu przy zmianie właściciela.

2. Wehikuł był nieznany na ulicach Krakowa, o czym świadczy zachowanie kierowców, przechodniów, benzyniarza i policjanta w rozdziale I. Wcześniej zaś weterynarz mówi: "w Krakowie wszyscy wiedzą, że pański wuj był wariatem. Ten pojazd jest chyba także wariacki". Czyli wuj był w Krakówku znany, ale nikt nie wiedział o jego pokracznym samochodzie.

Być może wuj Gromiłło wstydził się jeździć swoim samochodem, a może przestał go lubić z innych przyczyn. Najprawdopodobniej jednak ukończył go niedługo przed śmiercią i nie zdążył zarejestrować ani nacieszyć się jazdą. Czas budowy wehikułu - dwa lata - wydaje mi się właściwy dla takiego przedsięwzięcia.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
To bardzo ciekawe spostrzeżenie. Jeśli wuj Gromiłło rzeczywiście nigdy nie jeździł samem to może dziwić, że nie sprawdzony samochód podarował Tomaszowi. Było nie było wehikuł to nie jakiś "specjalny zmywak do naczyń kuchennych" czy "specjalny rodzaj szkła ognioodpornego", które można komuś podarować nie bojąc się ewentualnych konsekwencji. Tym bardziej, że wuj Gromiłło nie był mechanikiem samochodowym, a przynajmniej nic takiego nie wiemy o nim, a zatem nie zajmował się budową samochodów na codzień. A dodatkowo mamy tu do czynienia z niezwykłym wehikułem, zdolnym nie tylko do rozwijania prędkości ponad 200 km/h ale również pływającym. Czyżby wuj Gromiłło nie wypróbował możliwości "sama" zanim zdecydował się go podarować Tomaszowi? Jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że po prostu nie zdążył. Testament spisał jeszcze w trakcie budowy wehikułu, wtedy wpadł na pomysł uszczęśliwienia nim Tomasza, planował wypróbowanie wehikułu ale nie przewidział, że tak szybko przeniesie się "do Abrahama na piwko".
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
PawelK
Moderator
Moderator
Posty: 6396
Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
Podziękował;: 203 razy
Otrzymał podziękowań: 144 razy
Kontakt:

Post autor: PawelK »

Kynokephalos pisze: Potem albo to celofanowo-różowe cudo szybko się porozklejało
To chyba kolega nie pamięta jak się kiedyś robiło namioty. Ja swoją pierwszą i ostatnią dwójkę z Legionowa wyrzuciłem w ubiegłym roku, ca 30 lat po zakupie, bo plastikowe części się rozpadły a gumowe sparciały i nie do końca namiot dało się rozłożyć. One się wtedy nie rozklejały, bo wtedy nie było teorii, że najlepszy sprzęt to taki, który się rozpada po zakończeniu gwarancji.
Awatar użytkownika
PawelK
Moderator
Moderator
Posty: 6396
Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
Podziękował;: 203 razy
Otrzymał podziękowań: 144 razy
Kontakt:

Post autor: PawelK »

Czesio1 pisze:wuj Gromiłło nie był mechanikiem samochodowym
Nie był mechanikiem samochodowym, ale był inżynierem mechanikiem i dziwakiem. Podarował rodzicom Tomasza kłódkę, której żaden ślusarz nie umiał otworzyć (przy okazji, dlaczego nie poprosili brata o otwarcie kłódki, nie wiem). Podarował w dobrej wierze, przecież piwnicy w tamtych czasach były miejscami, w których przechowywano wartościowe rzeczy a złodzieje najczęściej zaczynali treningi w swoim fachu właśnie od piwnic. I dokładnie tak samo mógł potraktować samochód dla Tomasza - w dobrej wierze. Wyraźnie wuj Gromiłło nie zastanawiał się nad efektami swoich wynalazków w świecie rzeczywistym.
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

PawelK pisze:ca 30 lat po zakupie
Wiem, to mniej więcej tyle ile przetrwała nasza rodzinna Warta3, stosunkowo intensywnie używana. Ale do "małego kolorowego domku" z dużymi oknami miałbym mniejsze zaufanie. Zresztą nie upieram się, zniszczenie sprzętu przedstawiłem jako jedną z możliwości. Faktem jest, że Tomasz tego namiotu przestał wkrótce używać.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

Czesio1 pisze:Czyżby wuj Gromiłło nie wypróbował możliwości "sama" zanim zdecydował się go podarować Tomaszowi?
Jakieś jazdy próbne pewnie odbył podczas pracy nad samochodem - nocami, gdy nikt nie widział. Może nawet i pływania. Ale raczej nieliczne i krótkie.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Nietajenko
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 938
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:34
Tytuł: Użytkownik chwilowo nieaktywny
Miejscowość: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Nietajenko »

Kynokephalos pisze:Potem albo to celofanowo-różowe cudo szybko się porozklejało - albo Tomasz słusznie doszedł do wniosku, że dla samotnego turysty biwakującego w rozmaitym terenie najwygodniejszy jest dwu-, najwyżej trzyosobowy namiot o prostej konstrukcji.
Mnie również ten bajer z Ameryki (zdjełano w CCCP) raził w oczy i to zarówno w przenośni jak i dosłownie (był różowy). Pewnie jest tak jak mówisz. Tomasz - początkujący detektyw amator nie do końca jeszcze wie jak ma się zachować. Z jednej strony nie chce się rzucać w oczy, stara się pozostać incognito a z drugiej robi wszystko by tak nie było. Stąd pewnie tak łatwo wytropili go harcerze gdy przeniósł majdan na miejsce po starej gajówce. No cóż, praktyka czyni mistrzem.

Mnie zastanowiła inna sprawa a mianowicie zawód naszego bohatera. Nie jest on w powieści ani pracownikiem muzeum ani też referentem w ministerstwie. Wiemy natomiast, że jest pracownikiem etatowym bo mówi o urlopie. Można się jednak dopatrzeć jednej przesłanki świadczącej o zawodzie redaktora (lub pokrewnym) Tomasza. Tomasz w rozdziale drugim mówi: Pewnego wieczoru zdjąłem z „sama” brezentową płachtę i zajechałem nim do redakcyjnych warsztatów samochodowych, gdzie mechanik dokonał przeglądu wozu [...] Nie sądzę by obcy człowiek mógł korzystać z zakładowego serwisu samochodowego a więc musiał w tej redakcji pracować. Jeżeli tak było w istocie to można sądzić, iż była to ta sama redakcja opisana w Uroczysku, Atanaryku i Pozwoleniu. Zawsze uważałem, że Wyspa jest swego rodzaju łącznikiem pomiędzy "panem redaktorkiem" i Panem Samochodzikiem i to w wielu aspektach z klimatem powieści włącznie.
Refert non fatigo et consolatoria calceamenta...
Harpagan http://www.harpagan.pl/rajd/
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

PawelK pisze:dlaczego nie poprosili brata o otwarcie kłódki, nie wiem
Bezpieczny zamek to taki, którego bez klucza nie otworzy nikt, nawet jego konstruktor.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wyspa złoczyńców”