Strona 4 z 7

: 18 lut 2014, 10:52
autor: Brunhilda
Ale widelec super, co?

: 18 lut 2014, 11:06
autor: johny
To jest widelec??? :027: :shock: :shock: :shock:

: 18 lut 2014, 19:32
autor: TomaszK
Z tej kuchni samochodzikowo-hawajskiej, najbardziej spodobały mi się (oprócz sosu z makadamii) te owoce morza panierowane i smażone. Od czasu do czasu zdarza mi się to jeść w restauracji chińskiej. Pyszne, takie gumiaste ale z chrupiącą skórką, a do tego egzotyczny wygląd. Niestety w Polsce to są miniaturki tych ośmiornic i kalmarów, które sfotografowała Brunia.

A widelec rzeczywiście ciekawy. Moje pierwsze skojarzenie, to że wygląda jak korzeń żeń-szeń.

: 18 lut 2014, 22:28
autor: Kynokephalos
TomaszK pisze:A widelec rzeczywiście ciekawy. Moje pierwsze skojarzenie, to że wygląda jak korzeń żeń-szeń.
A korzeń żeń-szeń, jak mówią, ma kształt ludzkiej sylwetki. Może i ten widelec tak zaprojektowano, by przypominał spożywany obiekt?

Pozdrawiam,
Kynokephalos

: 19 lut 2014, 15:12
autor: Brunhilda
A mnie kojarzy sie z kalamrnica :-D (sprawdziłam jak po polsku, żeby nie wyszło, że dzieci gonie a sama.... :-D )

Ma taki dziwny wygląd trochę. Podobno widelec takie były przeznaczone dla rodzin królewskich i przywódców klanu czy jak to nazwać. Bo ludzie ci, naturalnie w prostej linii pochodzący od bogów, z racji swej świętości nie dotykali pożywienia jako czegoś niegodnego ich. Więc byli karmieni takimi widelcami. Im większa osobistości tym okazalszy i bardziej ozdobny widelec. Tj takie informacje są o Fiji ale myśle, ze zwyczaje bedą podobne. Widelec były przechowywane w specjalnych świętych domach ze względu na świętość tych przywódców. Mięso pieczony i na taki widelec swietnie sie nadziewalo i przynosiło do ust prosto władcy.

: 19 lut 2014, 15:25
autor: Brunhilda
Różnica taka, ze na Fiji zjadali ludzi z innych powodów, tj po walce zjadano wroga, oczywiście przegranego , żeby jeszcze podkreślić zwycięstwo i jakby go jeszcze sponiewierac. Według naszego polskiego przewodnika, do którego mam ograniczone zaufanie zreszta , Hawajczycy byli rytualnymi kanibalami i zjadali pokonanego przeciwnika, żeby jego siła i męstwo weszła w nich. Na Fiji czasami zjadali jeszcze żywego człowieka, wykrywali kawałki i opiekali. Oficjalnie pod koniec XIX wieku wraz z chrześcijańska wiara kanibalizm na Fiji zaczął zanikać ale...hmmmm... Kto to wie? Rev Baker, pastor, który nauczał wiary chrześcijańskiej, został upieczony i zjedzony na Fiji bo uznali, ze za dużo gada....tak. Ciężkie bywa zycie misjonarzy...był u nas misjonarz z Papua Nowa Gwinea, katolicki i opowiadał dużo o zwyczajach tam panujących. Mimo, ze nauczał katolicka wiarę, i jest osoba duchowny, lokalni nie mogli pojąć, ze nie ma żadnej kobiety! Koncept celibatu nie do pojęcia dla nich był. Fiji jak Fiji ale za PNG to bym głowy nie dała, ze tam nie ma gdzieś zaszytych w lesie kanibali.... Poważnie. Nie dałabym.

: 19 lut 2014, 19:17
autor: TomaszK
Ale Ciebie nie zjedli :-D Odetchnąłem jak wróciłaś z tych Hawajów.

: 21 lut 2014, 01:43
autor: Brunhilda
:-D :-D :-D :-D to w przeciwieństwie do mojego starszego dziecka, które najchętniej widziałby mne na Hawajach permanentnie i to obojętnie w jakiej postaci, w całości czy pieczonych kotletow... :-D
Powiedział, ze była bloga cisza jak nas, domowych bab nie było....w tej sytuacji zamierzam wybrać sie do Papua Nwa Gwinea sprawdzić tam sprawę ludzercow.... :-D i to poważnie nawet. Najpierw do Aborygenow w bush a potem, jak juz będę miała lokalne doświadczenie- do PNG.

:-D Czy pisałam juz, ze miałam na studiach kolegę z PNG? Papuasa. Przysłali do nas kilku studentów z Port Moresby bo zamknęli tam wydział. N imię miał Brigfrid. I on zawsze patrzył na mnie z uwielbieniem i spluwajac przez czerwone zeby ślina cżerwona od zucia betel nut, mówił: polskie dziewczyny są takie beautiful... Miło( oprócz spluwania) ale jakos nigdy nie brałam tego serio bo nie sięgał przecież wyżej niz moja kieszen :-D
Dopiero po latach, kiedy wpadł do nas ksiądz misjonarz z PNG okazało sie, ze tu chodziło o to, ze kobiety w PNG liczą sie na wagę. Nie wiadomo czy zalonik przelicza szybko w myśli ile poledwiczek wykroi czy tez chodzi o zdolność do pracy. Większa znaczy silna. A ze ja konkretnych rozmiarów to i Brigfrid sie zachwycał. Jeden mankament, ze biała. Białe kobiety nie są w cenie. Wyblakle jakies takie. Bez wyrazu.... Taka konkretna babke zwykle za piec prosiakow można dostać....ksiądz misjonarz mówił: nooo pani to chyba do jakiegoś wodza by poszła, tak z piec, sześć prosiakow pewnie...ale ty dziecko, mówił do chudej recepcjonistki, to byś za darmo nawet nie poszła... :-D :-D

Muszę kiedys odgruzowac zdjęcie Brigfrida. Wyglądał kuriozalne z nacieciami plemiennymi czy jakimis rytualnymi na twarzy. Niestety nie s kończył. Wylali go.

: 21 lut 2014, 08:09
autor: PawelK
Brunhilda pisze: Jeden mankament, ze biała. Białe kobiety nie są w cenie. Wyblakle jakies takie. Bez wyrazu
Zawsze można podrumienić... na patelni :564:

: 21 lut 2014, 09:18
autor: TomaszK
O ! Betelu jeszcze nie próbowałem.

Za pięć prosiaków, no proszę ! :-D

: 21 lut 2014, 10:26
autor: Brunhilda
PawelK pisze:
Brunhilda pisze: Jeden mankament, ze biała. Białe kobiety nie są w cenie. Wyblakle jakies takie. Bez wyrazu
Zawsze można podrumienić... na patelni :564:
:-D :-D :-D No można!

: 21 lut 2014, 11:22
autor: Brunhilda
TomaszK pisze:O ! Betelu jeszcze nie próbowałem.

Za pięć prosiaków, no proszę ! :-D

:-D albo i za sześć! :-D :-D
A betelu jesli nie próbowałes to nie próbuj! Niezdrowy. Udokumentowane! A w Polsce jest w ogole?

: 21 lut 2014, 18:42
autor: TomaszK
Jakby był w Polsce, to bym go już dawno spróbował :-D
Ale jeżeli jesteśmy w temacie kuchennym, to dzisiaj pierwszy raz zobaczyłem w sklepie nowo warzywo, nazywa się topinambur. Wygląda jak kłącza imbiru i podobno gdzieś tam w świecie jest podstawą miejscowego wyżywienia. Mam ochotę to wypróbować, bo i tak się odchudzam i ciągle jestem głodny. Ktoś to jadł ?

: 23 lut 2014, 01:24
autor: Brunhilda
TomaszK pisze:Jakby był w Polsce, to bym go już dawno spróbował :-D
Ale jeżeli jesteśmy w temacie kuchennym, to dzisiaj pierwszy raz zobaczyłem w sklepie nowo warzywo, nazywa się topinambur. Wygląda jak kłącza imbiru i podobno gdzieś tam w świecie jest podstawą miejscowego wyżywienia. Mam ochotę to wypróbować, bo i tak się odchudzam i ciągle jestem głodny. Ktoś to jadł ?

:-D no tak. Jadłam. U nas nazywa sie Jeruzalem artichoke. Jadłem w postaci gotowanej jako przystawki. Nic takiego. Dla mnie jakoś bezsmakowe, kartoflane jakby. W postaci surowej nie jadłem. Spróbuj obie wersje. Ciekawa jestem jak surowe smakuje. Albo tez kupię. Tylko czy to dobre na dietę odchudzajaca?

: 23 lut 2014, 01:50
autor: Brunhilda
PawelK pisze:
Czesio1 pisze:No nie mów Paweł, że jadłeś kota z patelki??
Niestety nie, uciekł, a ośmiornica nie dała rady :027:
:-D tez mi kiedyś uciekł. :-D
Kiedyś w Cinach koniecznie chciałam zjeść coś egzotycznego bardzo. Są ekskluzywnerestauracje gdzie serwuje sie mózg żywej małpy. to restauracje zamknięte trzeba mieć rekomendacje bo to zabronione jest. To jeszcze nic ale ze względu, ze żywa, i ze wirusy to nie zdecydowalabym sie. Mój znajomy chiński opowiadał, ze w środku stołu jest dziura, w której umieszcza sie glowe małpy, reszta małpy pod stołem. I przekrawaja czaszkę i wyjadą ten mózg. To myśle, ze okropne to jest. I tak myśle, ze ten znajomy to jadł. Za dużo wiedział detali o tej restauracji.

Anyway sorry wracam do kota. Więc zaparlam sie na coś egzotycznego. W końcu w Shanghaju przewodnik powiedział, ze może nas zabrać do restauracji, która przygotuje dla nas kota w zupie z wezem. Tj zupa z kota i węża, nazywała sie " zupa tygrysa walczącego ze smokiem" bo kot to jakby mały tygrys a wąż to smok. No ale, ze to miało gotować sie 10 godzin a przede wszystki, ze to jednak kot, zdecydowaliśmy sie na...kobre ! Dzisiaj odgruzuje zdjęcie i zamieszcze. Kobra była smażone , w smaku coś jak Krokodyl, miedzy ryba a kurczakiem. Tylko dużo kosteczek było. I druga extrawagancja to slimaczki malutkie z tej brudnej rzeki w Shanghaju, zapominam stałe jak sie nazywa. Malutkie, trzeba było przebić skorupke i wyssac umiejętnie przewód pokarmowy z odchodami...fu! No i wypluc oczywiscie. Bałam sie, ze je zjem w ogóle. Chociaż to malutkie slimaczki ale jednak...co prawda naszym krewetkom, które duze są tez trzeba wyciągnąć przewód pokarmowy a szczególnie jego końcówkę, żeby nieczystości nie jeść ale te slimaczki były jednak jakieś take. ...odpychajace. .tez je odgruzuje. Nawet zaraz to zrobie :-)

: 23 lut 2014, 02:33
autor: Brunhilda
OK. Proszę. Znalazlam. Tak była podana kobra.



[gimg small=http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/i ... 503049.jpg medium= large= group=glr9042][/gimg]

A to slimaczki paskudki

[gimg small=http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/i ... 508584.jpg medium= large= group=glr9042][/gimg]

: 23 lut 2014, 11:38
autor: TomaszK
Brunhilda pisze:I druga extrawagancja to ślimaczki malutkie...trzeba było przebić skorupkę i wyssać umiejętnie przewód pokarmowy z odchodami...fu!
Jak to wyssać przewód pokarmowy z odchodami :566: Bo samych ślimaczków to bym spróbował, winniczki już jadłem. A ten wąż to był był duży. Potrawa wygląda jak żeberka wieprzowe :-D
Jeżeli ten topinambur to takie nic, to chyba nie będę kupował. Chociaż znalazłem przed chwilą w internecie, że można z niego robić chipsy. Jak już się przestanę odchudzać, to wypróbuję ten przepis. Jak byliśmy w Moryniu to jadłem przysłane przez Brunię chipsy z manioku, yamu i batatów - super ! Może wyjdzie coś podobnego, skoro to takie "kartoflane" warzywo.

: 23 lut 2014, 14:11
autor: Brunhilda
Wyssac i wypluc! No właśnie! Paskudztwo. Same slimaczki były OK. Ale to wysyłanie... A kobre wydaje sie duza. Na zdjęciu że slimaczkami w tle dla porównania rozmiaru resztki kobry...

O! W formie chipsow to może być ciekawe...

: 24 lut 2014, 22:54
autor: Brunhilda
Na Hawajach oprócz tunczyka i mahi mahi popularnym i lokalnym przysmakiem jest prosiak pieczony w ziemi, nazywa sie kalua. I miesko upieczone wyciąganie jest jako fibres. Zreszta ono samo sie tak jakos rozdziela. To jest z jakimiś przyprawami i pieczone w liściach dużych pewnie bananowych. Pieczenie prosiaka to cały show dla turystów połączony z tańcami i pokazami różnymi polinezyjskimi łącznie z tańcem z ogniska obrecza. Spektakularne.
Najpierw ceremonia zapalenia pochodzi wokół " kuchni" czyli placu.
[gimg small=http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/i ... 605415.jpg medium= large= group=glr9097][/gimg]

Pózniej pieczenia dluuugie. W tym czasie występy. Późnej, jak na zdjęciu wykopuja prosiaka.

[gimg small=http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/i ... 615742.jpg medium= large= group=glr9097][/gimg]

: 24 lut 2014, 22:59
autor: Brunhilda
To mięsko jest ak upieczone, ze w formie niemal osobnych fibres odchodzi od kości. Wlasciwie odpada. W efekcie obnosza potem czaszke prosiaka triumfalnie.

[gimg small=http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/i ... 343609.jpg medium= large= group=glr9099][/gimg]

Tam w ogole nie ma prawie zwierząt. Tylko przywiezione. Prosiaki, kury, psy i koty. No byl kameleon. Jakieś takie kolorowe ptaszki ale ńie papuzki i owady. Niestety karaluchy tez. Duże. :shock: brrrrr....
Tak jak u nas. Brrrrrr....cos do czego nigdy nie przywykne.
Tak, ze odpadają węże, krokodyle i inne cuda.

: 24 lut 2014, 23:10
autor: johny
Normalnie dzięki Tobie zwiedzam świat! Super! :-)

: 25 lut 2014, 09:04
autor: Waldemar_B
Czytam sobie "Rękawicę..." i pomyślałem ile pań zjadło by dziś chleb ze smalcem na kolację, którą Tomasz podejmował panie na Krasuli.

: 25 lut 2014, 09:09
autor: Czesio1
Waldemar_B pisze:Czytam sobie "Rękawicę..." i pomyślałem ile pań zjadło by dziś chleb ze smalcem na kolację, którą Tomasz podejmował panie na Krasuli.
Jakby ich przegłodzić przez cały dzień to by zjadły ze smakiem na kolację. :-)

: 25 lut 2014, 09:21
autor: PawelK
Waldemar_B pisze:Czytam sobie "Rękawicę..." i pomyślałem ile pań zjadło by dziś chleb ze smalcem na kolację, którą Tomasz podejmował panie na Krasuli.
Myślę, że sporo. Chleb ze smalcem, zagryzany kiszonym ogórkiem jest bardzo popularną przekąską w wielu knajpach gdzie podają piwo, a smalec do jedzenia jest bardzo chodliwym produktem na wszelkiej maści straganach z żywnością regionalną.

: 25 lut 2014, 22:36
autor: Waldemar_B
To prawda, nawet w Lidlu się pojawił dość dobry :-P

: 25 lut 2014, 22:46
autor: PawelK
A swoją drogą wtedy był inny chleb i inny smalec.
W moich szkolnych czasach kupowało się ćwiartkę świeżego chleba i wcinało bez nic, ale tamten chleb miał zapach, smak i chrupiącą skórkę :-)

: 26 lut 2014, 08:09
autor: Milady
PawelK pisze:A swoją drogą wtedy był inny chleb i inny smalec.
Ja wychowywałam się poza miastem więc nie tylko chleb i smalec mieliśmy swój, ale i jajka, warzywa, owoce... Zupełnie inaczej to smakowało. Ale fakt, nawet rzeczy kupione w sklepie (m. in. chleb) były zupełnie inne w smaku...

: 28 lut 2014, 14:32
autor: Waldemar_B
Chleb upiec można samemu, smalec także chyba nie problem zrobić. na szczęście jest też coraz więcej miejsc i produktów "nie na ilość" i można zjeść bez obaw o zdrowie czy doznania smakowe.

: 28 lut 2014, 15:59
autor: barttez
Milady pisze:
PawelK pisze:A swoją drogą wtedy był inny chleb i inny smalec.
Ja wychowywałam się poza miastem więc nie tylko chleb i smalec mieliśmy swój, ale i jajka, warzywa, owoce... Zupełnie inaczej to smakowało. Ale fakt, nawet rzeczy kupione w sklepie (m. in. chleb) były zupełnie inne w smaku...

Milesia a krowy umiesz doić ? :-D

: 02 mar 2014, 14:31
autor: Brunhilda
Czesio1 pisze: Jakby ich przegłodzić przez cały dzień to by zjadły ze smakiem na kolację. :-)
Ja bym i bez przeglodzena. Uwielbiam smalec.