Sylwia Zientek - Hotel Varsovie i inne książki
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13016
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 176 razy
Sylwia Zientek - Hotel Varsovie i inne książki
Aktualnie czytam książkę Sylwii Zientek "Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty".
Znacie?
Znacie?
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13016
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 176 razy
Skończyłam.
Poniżej moje przemyślenia po kilkudniowym namyśle:
Nie jest łatwym zadaniem ocenić tę książkę. Na wielką pochwałę i ogromne wyrazy uznania zasługuje fakt, że autorka wspaniale odmalowała Warszawę i życie codzienne jej mieszkańców w trzech różnych epokach: wieku XVII, wieku XIX i wieku XXI (ten ostatni występuje najrzadziej i jest zaledwie przyczynkiem do ukazania historii dawniejszej). Powieść jest niezwykle bogata w szczegóły dotyczące zwyczajów i wydarzeń z lat dawnych. Czego tu nie ma! Czytelnik znajdzie w niej zarówno niezwykle plastyczne opisy ubrań i dodatków, dań i napojów, budynków, sposobu życia różnych warstw społeczeństwa polskiego i różnic między nimi, zachowań, filozofii, stosunku do innych, a także zabobonów i przesądów. Autorka niezwykle starannie przyłożyła się do pracy, widać to na każdej stronie jej książki. Znajdziemy tutaj wspaniałe szczegóły dotyczące życia na dworach dwóch królów Polski: Władysława IV i Jana Kazimierza oraz ciekawostki dotyczące tychże władców. Autorka przedstawia w fascynujący sposób takie wydarzenia jak:
- wielki pożar Warszawy
- zarazę, która dotknęła miasto
- pierwsze opery wystawiane na dworze Władysława IV i związanych z tym wydarzeniem artystów oraz rzemieślników budujących ogromne machiny teatralne
- powstawanie pierwszych warszawskich zajazdów i gospód
- zachowania ludzi związane z zabobonami
- uciechę gawiedzi obecnej podczas wykonywania kary śmierci
Zadziwiły mnie dotychczas mi nieznane elementy dawnego życia, jak na przykład ustawa przeciw zbytkowi wprowadzona z powodu rosnącego w bogactwo mieszczaństwa, które niebezpiecznie zbliżało się statusem majątkowym do szlachty, a czasem je przewyższało czy też sobowtór na pogrzebie możnej i poważanej osoby (wcześniej o czymś takim nie słyszałam).
Wszystko to napisane jest bardzo dobrze, wręcz doskonale. Sylwia Zientek jest bardzo utalentowaną pisarką. Lektura jej powieści to prawdziwa uczta. Język, jakim pisze jest niezwykle bogaty i plastyczny. Widać ogromną dabłość o szczegóły, które sprawiają, że historia osadzona jest we wiarygodnych realiach.
Czego mi trochę zabrakło w książce? Bardziej wartkiej i rozbudowanej akcji. Mam wrażenie, że utonęła ona w ogromie ciekawych opisów, które powinny być dodatkiem do fabuły, a tutaj są raczej głównym wątkiem. Wydaje mi się, że autorka tą książką zapoczątkowała jedynie historię hotelu i jego właścicieli i będzie ją kontynuować w tomach następnych. Na to wskazuje również zakończenie książki, które jest jakby krokiem do tomu następnego. Nie powiem, zabieg to sprytny, bo już mam ochotę go przeczytać.
Na koniec jeszcze fragment, który w całej książce podobał mi się najbardziej i który jest dowodem na to, jak wspaniałą obserwatorką rzeczywistości jest autorka. Fragment ten pochodzi oczywiście z epoki nam współczesnej i sprawił, że na długą chwilę zadumałam się nad samą sobą:
Poniżej moje przemyślenia po kilkudniowym namyśle:
Nie jest łatwym zadaniem ocenić tę książkę. Na wielką pochwałę i ogromne wyrazy uznania zasługuje fakt, że autorka wspaniale odmalowała Warszawę i życie codzienne jej mieszkańców w trzech różnych epokach: wieku XVII, wieku XIX i wieku XXI (ten ostatni występuje najrzadziej i jest zaledwie przyczynkiem do ukazania historii dawniejszej). Powieść jest niezwykle bogata w szczegóły dotyczące zwyczajów i wydarzeń z lat dawnych. Czego tu nie ma! Czytelnik znajdzie w niej zarówno niezwykle plastyczne opisy ubrań i dodatków, dań i napojów, budynków, sposobu życia różnych warstw społeczeństwa polskiego i różnic między nimi, zachowań, filozofii, stosunku do innych, a także zabobonów i przesądów. Autorka niezwykle starannie przyłożyła się do pracy, widać to na każdej stronie jej książki. Znajdziemy tutaj wspaniałe szczegóły dotyczące życia na dworach dwóch królów Polski: Władysława IV i Jana Kazimierza oraz ciekawostki dotyczące tychże władców. Autorka przedstawia w fascynujący sposób takie wydarzenia jak:
- wielki pożar Warszawy
- zarazę, która dotknęła miasto
- pierwsze opery wystawiane na dworze Władysława IV i związanych z tym wydarzeniem artystów oraz rzemieślników budujących ogromne machiny teatralne
- powstawanie pierwszych warszawskich zajazdów i gospód
- zachowania ludzi związane z zabobonami
- uciechę gawiedzi obecnej podczas wykonywania kary śmierci
Zadziwiły mnie dotychczas mi nieznane elementy dawnego życia, jak na przykład ustawa przeciw zbytkowi wprowadzona z powodu rosnącego w bogactwo mieszczaństwa, które niebezpiecznie zbliżało się statusem majątkowym do szlachty, a czasem je przewyższało czy też sobowtór na pogrzebie możnej i poważanej osoby (wcześniej o czymś takim nie słyszałam).
Wszystko to napisane jest bardzo dobrze, wręcz doskonale. Sylwia Zientek jest bardzo utalentowaną pisarką. Lektura jej powieści to prawdziwa uczta. Język, jakim pisze jest niezwykle bogaty i plastyczny. Widać ogromną dabłość o szczegóły, które sprawiają, że historia osadzona jest we wiarygodnych realiach.
Czego mi trochę zabrakło w książce? Bardziej wartkiej i rozbudowanej akcji. Mam wrażenie, że utonęła ona w ogromie ciekawych opisów, które powinny być dodatkiem do fabuły, a tutaj są raczej głównym wątkiem. Wydaje mi się, że autorka tą książką zapoczątkowała jedynie historię hotelu i jego właścicieli i będzie ją kontynuować w tomach następnych. Na to wskazuje również zakończenie książki, które jest jakby krokiem do tomu następnego. Nie powiem, zabieg to sprytny, bo już mam ochotę go przeczytać.
Na koniec jeszcze fragment, który w całej książce podobał mi się najbardziej i który jest dowodem na to, jak wspaniałą obserwatorką rzeczywistości jest autorka. Fragment ten pochodzi oczywiście z epoki nam współczesnej i sprawił, że na długą chwilę zadumałam się nad samą sobą:
Ostatnio zmieniony 03 lip 2017, 14:19 przez Yvonne, łącznie zmieniany 4 razy.
- irycki
- Zlotowicz
- Posty: 2718
- Rejestracja: 22 cze 2016, 12:05
- Tytuł: Pan Motocyklik
- Miejscowość: Legionowo
- Podziękował;: 64 razy
- Otrzymał podziękowań: 106 razy
Eeeee tam. Tak stereotyp do znudzenia powtarzany w książkach i filmach. W Warszawie mieszkałem od urodzenia przez 40 lat, mieszkają tam moi znajomi i przyjaciele, i nikt za niczym nie goni...Yvonne pisze: Na koniec jeszcze fragment, który w całej książce podobał mi się najbardziej i który jest dowodem na to, jak wspaniałą obserwatorką rzeczywistości jest autorka. Fragment ten pochodzi oczywiście z epoki nam współczesnej i sprawił, że na długą chwilę zadumałam się nad samą sobą:
Korpoludki to jakiś nie znaczący procent mieszkańców Warszawy. (z naciskiem na mieszkańców).
Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
Moje fotoszopki (aktualiz. 13.11.2022)
.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6395
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 203 razy
- Otrzymał podziękowań: 144 razy
- Kontakt:
Też tak myślałem do czasu do kiedy nie pojechałem w miejsca gdzie nikomu się nie spieszy. Oczywiście historia opisana we fragmencie podanym przez Yvonne to fragment życia pewnej, raczej nielicznej grupy ludzi i to raczej w wieku bliższym Yvonne albo nawet jeszcze młodszych.irycki pisze: Eeeee tam. Tak stereotyp do znudzenia powtarzany w książkach i filmach. W Warszawie mieszkałem od urodzenia przez 40 lat, mieszkają tam moi znajomi i przyjaciele, i nikt za niczym nie goni...
Korpoludki to jakiś nie znaczący procent mieszkańców Warszawy. (z naciskiem na mieszkańców).
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13016
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 176 razy
Re: "Hotel Varsovie - Klątwa lutnisty"
Mam przyjemność przedstawić najnowszą książkę Sylwii Zientek.
Jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w ostatnich latach:
Jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w ostatnich latach:
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13016
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 176 razy
Re: "Hotel Varsovie - Klątwa lutnisty"
Są takie książki, za które ich autorom należą się owacje na stojąco.
Taką pozycją bez wątpienia są "Polki na Montparnassie" Sylwii Zientek.
Cóż to za wspaniała, porywająca, a do tego jakże ważna na księgarskim rynku, lektura!
Już po pierwszej zapowiedzi książki, kilka miesięcy temu, wiedziałam, że to dla mnie pozycja obowiązkowa. Z kilku powodów. Primo, temat mało znany, ale jakże ciekawy i warty zglębienia. Secudno, klimaty Paryża są zawsze bliskie memu frankofilskiemu sercu. Tertio, pióro Sylwii Zientek gwarantuje dobrą literaturę.
Lektura tej książki była wspaniałą podróżą. Podróżą przez czasy, miejsca, mieszkania słynnych ludzi i style w sztuce.
Sylwia Zientek wykonała olbrzymią pracę. Z każdej strony książki wyziera jej ogromna pasja oraz zaangażowanie w temat, który wybrała i przedstawia czytelnikowi. Jestem zachwycona opowieścią snutą przez autorkę z wielkim znawstwem tematu.
Kilka punktów zasługuje na szczególne brawa.
Wiele razy spotkałam się z książkami biograficznymi, które miały źle wyważone proporcje między życiem zawodowym a osobistym opisywanej postaci. Tutaj wszystko jest należycie wyważone. Autorka płynnie porusza się między tymi aspektami, nie przeważając szali na żadną stronę. Efektem jest spójna i wiarygodna historia każdej z opisywanych artystek.
Dzięki fragmentowi dotyczącemu wymiany listów przez Melę Muter i poetę Rainera Marię Rilkego, autorka przypomniała mi, jak piękną i wzruszającą dziedziną była sztuka epistolarna. I jak wiele jej zawdzięczamy. Listy słynnych osób to wszak skarbnica wiedzy o nich.
Na wielką pochwałę zasługują również opisy. Zarówno opisy miejsc, osób, jak też dzieł sztuki.
Nawet nie mając w książce reprodukcji któregoś z obrazów, widzę go oczami wyobraźni właśnie dzięki wspaniałym opisom autorki. Tak samo widzę miejsca, których nie znam, a których klimat czuję dzięki talentowi Sylwii Zientek.
Oprócz głównych bohaterek, znajdziemy w książce również koleje losu innych postaci: marszandów, właścicieli galerii, pisarzy, poetów. Autorka odsłania fakty z życia wielu słynnych osób, jak choćby Stanisława Przybyszewskiego, Jana Kasprowicza, Gertrudy Stein, czy też Eugeniusza i Jadwigi Zaków. Tych nazwisk i tych postaci jest dużo, dużo więcej.
Postaci tej książki są żywe. Wielokrotnie wraz z bohaterkami przeżywałam targające nimi emocje. Wiele razy autentycznie się wzruszyłam. To wielki dar, tak pisać. Sylwia Zientek to potrafi.
Dbałość o detale, talent literacki, ogromne zainteresowanie autorki opisywanym tematem, ogrom włożonej pracy – to wszystko czytelnik znajduje na każdej stronie "Polek na Montparnassie".
Pani Sylwio, serdecznie dziękuję za tę książkę.
Jest ozdobą mojej biblioteczki i na pewno będę do niej wracać.
Niestety, owacje, które na początku zgotowałam autorce, absolutnie nie należą się wydawnictwu, które nie przeprowadziło należytej korekty tak świetnej książki. Jest to zjawisko w ostatnich latach coraz częstsze. Książki są wydawane niedbale, bez szacunku do autora i jego pracy. A przede wszystkim bez szacunku do czytelnika. Ilość błędów, z jakimi spotykam się podczas lektury książek różnych wydawnictw, jest porażająca.
Jestem zdziwiona i ogromnie rozczarowana niedbałością, z jaką wydawnictwo Agora potraktowało ten wspaniały, oryginalny, odkrywczy, nietuzinkowy i jakże ważny na rynku księgarskim tekst Sylwii Zientek.
Błędy ortograficzne (słowa: naprędce i zresztą pisane rozłącznie; Szeherezada pisana przez "ch").
Błędy w nazwach francuskich ("L’Union de demmes peintres et sculpteurs" zamiast "L’Union de femmes …"; Deux Mademoiselles zamiast Deux Mesdemoiselles – wszak to liczba mnoga!)
Nazwa "Szkoła Paryska" pisana naprzemiennie wielkimi lub małymi literami, jakby wydawnictwo nie mogło się zdecydować, która wersja jest poprawna.
Błędy logiczne związane głównie z datami. Najpierw czytamy, że Alicja Rosenblatt przyjechała do Paryża w roku 1912 mając lat 18, po czym osiem linijek niżej na tej samej stronie widnieje informacja, że urodziła się ona w roku 1889. Jak to możliwe zatem, że przychodząc na świat w roku 1889 w roku 1912 ma 18 lat? Jakbym nie liczyła, wychodzi mi 23.
Również Mela Muter musiała doznać jakiegoś przesunięcia w czasie, gdyż w roku 1901, kiedy przyjechała do Paryża, miała lat 24, a dwa lata wcześniej biorąc ślub w roku 1899, miała lat 25. Jak to możliwe?
Wstyd.
Książkę oczywiście polecam gorąco.
Taką pozycją bez wątpienia są "Polki na Montparnassie" Sylwii Zientek.
Cóż to za wspaniała, porywająca, a do tego jakże ważna na księgarskim rynku, lektura!
Już po pierwszej zapowiedzi książki, kilka miesięcy temu, wiedziałam, że to dla mnie pozycja obowiązkowa. Z kilku powodów. Primo, temat mało znany, ale jakże ciekawy i warty zglębienia. Secudno, klimaty Paryża są zawsze bliskie memu frankofilskiemu sercu. Tertio, pióro Sylwii Zientek gwarantuje dobrą literaturę.
Lektura tej książki była wspaniałą podróżą. Podróżą przez czasy, miejsca, mieszkania słynnych ludzi i style w sztuce.
Sylwia Zientek wykonała olbrzymią pracę. Z każdej strony książki wyziera jej ogromna pasja oraz zaangażowanie w temat, który wybrała i przedstawia czytelnikowi. Jestem zachwycona opowieścią snutą przez autorkę z wielkim znawstwem tematu.
Kilka punktów zasługuje na szczególne brawa.
Wiele razy spotkałam się z książkami biograficznymi, które miały źle wyważone proporcje między życiem zawodowym a osobistym opisywanej postaci. Tutaj wszystko jest należycie wyważone. Autorka płynnie porusza się między tymi aspektami, nie przeważając szali na żadną stronę. Efektem jest spójna i wiarygodna historia każdej z opisywanych artystek.
Dzięki fragmentowi dotyczącemu wymiany listów przez Melę Muter i poetę Rainera Marię Rilkego, autorka przypomniała mi, jak piękną i wzruszającą dziedziną była sztuka epistolarna. I jak wiele jej zawdzięczamy. Listy słynnych osób to wszak skarbnica wiedzy o nich.
Na wielką pochwałę zasługują również opisy. Zarówno opisy miejsc, osób, jak też dzieł sztuki.
Nawet nie mając w książce reprodukcji któregoś z obrazów, widzę go oczami wyobraźni właśnie dzięki wspaniałym opisom autorki. Tak samo widzę miejsca, których nie znam, a których klimat czuję dzięki talentowi Sylwii Zientek.
Oprócz głównych bohaterek, znajdziemy w książce również koleje losu innych postaci: marszandów, właścicieli galerii, pisarzy, poetów. Autorka odsłania fakty z życia wielu słynnych osób, jak choćby Stanisława Przybyszewskiego, Jana Kasprowicza, Gertrudy Stein, czy też Eugeniusza i Jadwigi Zaków. Tych nazwisk i tych postaci jest dużo, dużo więcej.
Postaci tej książki są żywe. Wielokrotnie wraz z bohaterkami przeżywałam targające nimi emocje. Wiele razy autentycznie się wzruszyłam. To wielki dar, tak pisać. Sylwia Zientek to potrafi.
Dbałość o detale, talent literacki, ogromne zainteresowanie autorki opisywanym tematem, ogrom włożonej pracy – to wszystko czytelnik znajduje na każdej stronie "Polek na Montparnassie".
Pani Sylwio, serdecznie dziękuję za tę książkę.
Jest ozdobą mojej biblioteczki i na pewno będę do niej wracać.
Niestety, owacje, które na początku zgotowałam autorce, absolutnie nie należą się wydawnictwu, które nie przeprowadziło należytej korekty tak świetnej książki. Jest to zjawisko w ostatnich latach coraz częstsze. Książki są wydawane niedbale, bez szacunku do autora i jego pracy. A przede wszystkim bez szacunku do czytelnika. Ilość błędów, z jakimi spotykam się podczas lektury książek różnych wydawnictw, jest porażająca.
Jestem zdziwiona i ogromnie rozczarowana niedbałością, z jaką wydawnictwo Agora potraktowało ten wspaniały, oryginalny, odkrywczy, nietuzinkowy i jakże ważny na rynku księgarskim tekst Sylwii Zientek.
Błędy ortograficzne (słowa: naprędce i zresztą pisane rozłącznie; Szeherezada pisana przez "ch").
Błędy w nazwach francuskich ("L’Union de demmes peintres et sculpteurs" zamiast "L’Union de femmes …"; Deux Mademoiselles zamiast Deux Mesdemoiselles – wszak to liczba mnoga!)
Nazwa "Szkoła Paryska" pisana naprzemiennie wielkimi lub małymi literami, jakby wydawnictwo nie mogło się zdecydować, która wersja jest poprawna.
Błędy logiczne związane głównie z datami. Najpierw czytamy, że Alicja Rosenblatt przyjechała do Paryża w roku 1912 mając lat 18, po czym osiem linijek niżej na tej samej stronie widnieje informacja, że urodziła się ona w roku 1889. Jak to możliwe zatem, że przychodząc na świat w roku 1889 w roku 1912 ma 18 lat? Jakbym nie liczyła, wychodzi mi 23.
Również Mela Muter musiała doznać jakiegoś przesunięcia w czasie, gdyż w roku 1901, kiedy przyjechała do Paryża, miała lat 24, a dwa lata wcześniej biorąc ślub w roku 1899, miała lat 25. Jak to możliwe?
Wstyd.
Książkę oczywiście polecam gorąco.
- panna Monika
- Zlotowicz
- Posty: 849
- Rejestracja: 04 sie 2013, 14:53
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 60 razy
- Otrzymał podziękowań: 53 razy
Re: "Hotel Varsovie - Klątwa lutnisty"
Nie znałam tej pisarki. Bardzo dziękuję, Yvonne, za podpowiedź. A że za 2 dni zaczynam urlop, to dziękuję jeszcze bardziej, bo muszę skompletować księgozbiór na wyjazd. A zachęciłaś mnie bardzo.
- RobertH
- Zlotowicz
- Posty: 1279
- Rejestracja: 26 lis 2018, 00:22
- Tytuł: RobertH
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 7 razy
Re: Sylwia Zientek" - Hotel Varsovie i inne książki
Ostatnio był program w TV na temat jednej z bohaterek powyższej pozycji , jak się nie mylę,mało znanej polskiej malarki , bardzo dobrej choć młodo zmarłej. Założycielki szkoły malarstwa dla dziewczyn w tamtych czasach. Sama śmiała się z impresjonizmu ,jako rzucaniem kolorem gdzie popadnie, by po czasie samej się zarazić tym kierunkiem ,tworząc przepiękny trójwymiarowy obraz.
Polki na Montparnassie :
Polki na Montparnassie :