Wrześniowy konkurs - II zagadka wolna
: 15 paź 2020, 14:58
Żeby Wam się nie dłużyło z nic nie robienia, to można już wytężyć umysły, bo oto druga zagadka wolna.
Powodzenia.
Była ciemna, dżdżysta, listopadowa noc....
- Nocowałaś kiedyś w starym dworze? - spytał chłopiec
- Oczywiście, że nie, ale teraz jest okazja, mój drogi, żebyśmy obejrzeli to cudeńko, zanim zrobią muzeum i nie pozwolą nam niczego dotykać.
- To najpierw cichaczem do oficyny Staruszka. Weźmiemy latarki i obejdziemy park. Wejdziemy okienkiem piwnicznym.
Po drodze minęli jeszcze dziwny pawilon z nowymi drzwiami i błyszczącą kłódką i dalej dróżką doszli do Dworu. Weszli do środka.
- Ty patrz! Jaki fajny obrazek, taki pejzażyk przy filarach - chłopiec zachwycał się wystrojem oświetlając wnętrze latarką.
- Romantyczny taki - cieszyła się dziewczynka
- A spójrz na sufit!
- O? Grecka opiekunka plonów i pól!
- Pięknie tu.
Dziewczynka wdrapała się na zabytkowy stolik i zaczęła obskubywać coś nad drzwiami,
- Ej co tam grzebiesz w tym liściu. Wygląda jak taki śródziemnomorski.
- Nic, nic....ładny jest, taki starożytny.
Poszli na piętro skrzypiącymi schodami. Ich cienie rzucały się po ścianach, podłodze i suficie, gdzie tworzyły wraz z szóstym dzieckiem Rei i Kronosa ciekawą mieszankę kształtów. Chłopiec stukał w ściany i ze zdziwieniem stwierdził, że to nie zwykła lipa.
- Bogate drewienko, nie ma co.
- Tam w bibliotece też masz takie drewienko, czarne. A na suficie, to się kiedyś świeciły prawdziwe świece a nie żarówki. Jest tam jeszcze taki obrazek, chyba z jakimś generałem. Ładny wzór na tym suficie.
- Widziałem, widziałem. Zobacz lepiej tam dalej. Taki portret damy, wygląda prawie jak ty - zachichotał. No ale dama z łasiczką to to nie jest.
- Usiądźmy chwilę - zaproponowała dziewczynka. Sił mi brak. O, tu na tych stylowych krzesłach.
Siedzieli dłuższą chwilę wpatrując się w drewniane biureczko, na którym stały filiżaneczki z kwiatkami. W końcu ruszyli się z miejsc, bo uwagę zwrócili na cudowny kominek.
- Jakby biały kamien, czy coś...Ładne te kolumienki a tu na górze cztery babki.
- I byk, jak wół. Nie widzisz?
- Aaa, widzę. Ale zobacz ten zegar! Super co? Tylko ma pękniętą szybkę. Ciekawe czemu?- To pewnie zagadka, którą rozwiąże ten Kustosz co ma przyjechać - powiedziała dziewczynka. Usiedli na kanapie i zastanawiali się jak będzie wyglądało muzeum. Te wszystkie książki, które widzieli, fotele, stół....
- A te księgi to na pewno są zabytkowe, jedna z nich ma tytuł zapisany z błędem. Przez "Y" - powiedziała dziewczynka licząc po kolei wszystkie książki, ale przy sto dwudziestej pierwszej się poddała.
- Czy w zlewie, który mijaliśmy, będzie można umyć ręce czy też będzie jako zabytek potraktowany? - zastanawiał się chłopiec
- Ja ci mówię, że to nie jest zwykły zlew. Tak jak te krzesła i to wielkie ciężkie biurko. Widziałaś jaki ma ładny wzór, na przemian z jasnych i ciemnych drewienek. Ono ma jakiś taki swój styl. Tak myślę. A tę głowę faceta to sobie można dla powagi postawić na biurko - powiedziała dziewczynka.
Przeszli dalej i weszli do kuchni.
- Milutko tu. Nawet patelnie równo wiszą, jakby co dopiero Czerski umarł.
- No bo co dopiero umarł - odpowiedziała dziewczynka. Ten sekretarzyk mi się podobał, ten co stał w gabinecie. Taki we francuskim stylu. A w tej sali balowej też były te liście, takie co nad drzwiami wczesniej. A ten kominek z czarnego kamienia i lustro w otoczce z liści dębowych. Albo te snopy zboża w tym czymś.
- Fakt, interesujące ozdoby. Mi się ta gitarka wyrzeźbiona podobała. I te czerwone jak maliny obicia mebli.
Zadumali się nad przemijaniem, pomyśleli, że Czerski jak stał tak umarł i nic przecież do grobu nie zabrał. Po co więc gromadzić bogactwa.
- Nic tu po nas. Zwijamy się, moja droga.
Wyszli przez piwniczne okienko w ciemną dżdżystą noc....
Powodzenia.
Była ciemna, dżdżysta, listopadowa noc....
- Nocowałaś kiedyś w starym dworze? - spytał chłopiec
- Oczywiście, że nie, ale teraz jest okazja, mój drogi, żebyśmy obejrzeli to cudeńko, zanim zrobią muzeum i nie pozwolą nam niczego dotykać.
- To najpierw cichaczem do oficyny Staruszka. Weźmiemy latarki i obejdziemy park. Wejdziemy okienkiem piwnicznym.
Po drodze minęli jeszcze dziwny pawilon z nowymi drzwiami i błyszczącą kłódką i dalej dróżką doszli do Dworu. Weszli do środka.
- Ty patrz! Jaki fajny obrazek, taki pejzażyk przy filarach - chłopiec zachwycał się wystrojem oświetlając wnętrze latarką.
- Romantyczny taki - cieszyła się dziewczynka
- A spójrz na sufit!
- O? Grecka opiekunka plonów i pól!
- Pięknie tu.
Dziewczynka wdrapała się na zabytkowy stolik i zaczęła obskubywać coś nad drzwiami,
- Ej co tam grzebiesz w tym liściu. Wygląda jak taki śródziemnomorski.
- Nic, nic....ładny jest, taki starożytny.
Poszli na piętro skrzypiącymi schodami. Ich cienie rzucały się po ścianach, podłodze i suficie, gdzie tworzyły wraz z szóstym dzieckiem Rei i Kronosa ciekawą mieszankę kształtów. Chłopiec stukał w ściany i ze zdziwieniem stwierdził, że to nie zwykła lipa.
- Bogate drewienko, nie ma co.
- Tam w bibliotece też masz takie drewienko, czarne. A na suficie, to się kiedyś świeciły prawdziwe świece a nie żarówki. Jest tam jeszcze taki obrazek, chyba z jakimś generałem. Ładny wzór na tym suficie.
- Widziałem, widziałem. Zobacz lepiej tam dalej. Taki portret damy, wygląda prawie jak ty - zachichotał. No ale dama z łasiczką to to nie jest.
- Usiądźmy chwilę - zaproponowała dziewczynka. Sił mi brak. O, tu na tych stylowych krzesłach.
Siedzieli dłuższą chwilę wpatrując się w drewniane biureczko, na którym stały filiżaneczki z kwiatkami. W końcu ruszyli się z miejsc, bo uwagę zwrócili na cudowny kominek.
- Jakby biały kamien, czy coś...Ładne te kolumienki a tu na górze cztery babki.
- I byk, jak wół. Nie widzisz?
- Aaa, widzę. Ale zobacz ten zegar! Super co? Tylko ma pękniętą szybkę. Ciekawe czemu?- To pewnie zagadka, którą rozwiąże ten Kustosz co ma przyjechać - powiedziała dziewczynka. Usiedli na kanapie i zastanawiali się jak będzie wyglądało muzeum. Te wszystkie książki, które widzieli, fotele, stół....
- A te księgi to na pewno są zabytkowe, jedna z nich ma tytuł zapisany z błędem. Przez "Y" - powiedziała dziewczynka licząc po kolei wszystkie książki, ale przy sto dwudziestej pierwszej się poddała.
- Czy w zlewie, który mijaliśmy, będzie można umyć ręce czy też będzie jako zabytek potraktowany? - zastanawiał się chłopiec
- Ja ci mówię, że to nie jest zwykły zlew. Tak jak te krzesła i to wielkie ciężkie biurko. Widziałaś jaki ma ładny wzór, na przemian z jasnych i ciemnych drewienek. Ono ma jakiś taki swój styl. Tak myślę. A tę głowę faceta to sobie można dla powagi postawić na biurko - powiedziała dziewczynka.
Przeszli dalej i weszli do kuchni.
- Milutko tu. Nawet patelnie równo wiszą, jakby co dopiero Czerski umarł.
- No bo co dopiero umarł - odpowiedziała dziewczynka. Ten sekretarzyk mi się podobał, ten co stał w gabinecie. Taki we francuskim stylu. A w tej sali balowej też były te liście, takie co nad drzwiami wczesniej. A ten kominek z czarnego kamienia i lustro w otoczce z liści dębowych. Albo te snopy zboża w tym czymś.
- Fakt, interesujące ozdoby. Mi się ta gitarka wyrzeźbiona podobała. I te czerwone jak maliny obicia mebli.
Zadumali się nad przemijaniem, pomyśleli, że Czerski jak stał tak umarł i nic przecież do grobu nie zabrał. Po co więc gromadzić bogactwa.
- Nic tu po nas. Zwijamy się, moja droga.
Wyszli przez piwniczne okienko w ciemną dżdżystą noc....