53 minuty grozy
: 03 lut 2014, 19:52
Jako, że pracę domową z polskiego trzeba odrobić, wyszło mi takie "coś" Opowiadanie lekko przesadzone, ale zgodne z tematem i forum i pracy domowej W końcu to też przygoda...
Z pozoru wyglądało to na misję zwykłą jak zawsze...
16 grudnia 2035, New York City
O godzinie 8:00 rano jak zwykle pojechałem w eskortowanym samochodzie do mojej bazy na Manhattanie. Monotonną, codzienną przejażdżkę przerwał telefon od mojego szefa, George'a Smitha – to on kierował całą grupą antyterrorystyczną.
- Martinez, sprawa do Ciebie – szybko rzucił boss.
- Co znowuż, szefie?
- Ktoś podłożył w Central Parku bombę. Wybuchnie ona za dokładnie 52 minuty. W tym czasie masz odnaleźć naszego zamachowca i przyprowadzić go przed oblicze sprawiedliwości. Pomoże Ci Twój nowy asystent, Michael.
-Tak jest mistrzu.
Sprawa jak sprawa. Co tydzień jakiś szaleniec podkłada gdzieś bombę, nigdy jednak nie informujemy mieszkańców o takim wydarzeniu. Po co wzbudzać panikę? Saperzy zawsze rozbrajają ładunek, bez wiedzy nowojorczyków.
Tak rozmyślając, przejechałem prawie cały dystans dzielący mnie od Central Parku. Z letargu obudził mnie o 8:20 Michael – był to młody chłopak z widoczną jednak zawziętością na twarzy i dziwną blizną.
-Mamy problem. Bomba da się rozbroić tylko i wyłącznie poprzez odcięcie jej od zamachowca. Aby to zrobić, należy go zamknąć w szczelnym, nie przepuszczającym fal radiowych pomieszczeniu, czyli po prostu w więzieniu. Takie jest twoje zadanie. Jako wskazówkę powiem Ci, że ten kto nas zaalarmował widział Doktora Zło, który dopiero co uciekł z więzienia, sterczącego pod pomnikiem Jagiełły trzymającym dwa świetlne miecze dokładnie o 8:00. Tymczasem do wybuchu pozostało 40 minut. Powodzenia.
Z takim rozkazem, przy pomocy robo-psów ruszyłem na poszukiwania naszego tajemniczego zamachowca. Psy i GPS pokazały mi kierunek na Lincoln Square. Tam natomiast kazały mi się udać na Upper East Side. Normalnie, podróż zajęłaby mi bat-mobilem z pół godziny, jednak przy pomocy najnowszej technologii (teleportów, przy użyciu Internet Exploer) udało mi się skrócić ją do 15 minut. Do wybuchu pozostał nieco mniej niż dwa kwadranse. New York patrolowały niewidzialne helikoptery.
Tymczasem czas leciał, a zaniepokojony Szef postanowił ewakuować cały Central Park.
-Martinez, pospiesz się. Jeśli bomba wybuchnie może roznieść wszystko w promieniu kilometra kwadratowego.
-Szefie, staram się, ale...
-Nie ma żadnych ale, jest godzina 8:40, bombę podłożono o 8:07, z pięćdziesięciotrzyminutowym odliczaniem. Jeśli go nie złapiesz, to wiesz co mogę Ci zro...
-Zaraz, zaraz. O 8:07? Przecież Michael mówił, że świadek widział zamachowca o godzinie 8:00!
-Jaki świadek? Czemu ja dowiaduję się o takich rzeczach z Twoich ust, Martinez! To niemożliwe, według moich danych bombę wykrył nasz pracownik, a konkretnie... Ty – odparł zdumionym głosem George Smith.
-To niemożliwe, szefie, na miejscu byli tam tylko nasi saperzy i... O Boże! Mamy w szeregach zdrajcę!
8:50 – wykonałem szybki ajfon do moich podwładnych. Kazałem im zatrzymać Michaela i poczekać na mój przyjazd.
8:57, do wybuchu pozostały trzy minuty. Dotarłem pod pomnik Władysława Jagiełly. Zobaczyłem tam zakutego w sztuczny diament Michaela.
-No i co, Michael? A raczej Doktorze Zło, mój największy wrogu! - tu kazałem podwładnym wypuścić jeńca i zdjąć mu maskę - Jesteś z siebie zadowolony?
-Nawet nie wiesz jak, Martinez! Nigdy wcześniej nie zaznałem takiej rozkoszy jak z patrzenia na twoje śmieszne poczynania. To koniec Martinez! Do wybuchu pozostało już tylko trzydzieści sekund – nie masz szans by powstrzymać egzekucję! Zginiesz! - tu szyderczo się zaśmiał.
-Nie byłbym tego taki pewien, Zło. Właśnie przed chwilą, NASA wystrzeliła w kosmos nowy pocisk w walce z kosmita. Twoja bomba już tam się znalazła i o ile wiem, dzięki niej zlikwidowaliśmy znaczną część najeźdźców.
-Ale jak to? Przecież jest tutaj! - wskazał na koronę króla Jagiełly.
-Ahh, ten marny hologram? Jak tylko Cię złapali, Zło, to podmienili bombę. Zostałeś pokonany po raz kolejny. I tym razem, obiecuję Ci, ze długo nie wyjdziesz z więzienia.
Zło dostał dożywotni wyrok w specjalnie nadzorowanej celi. Prędzej czy później i tak ucieknie z więzienia, i znów to mnie wezwie do akcji Szef...
Z pozoru wyglądało to na misję zwykłą jak zawsze...
16 grudnia 2035, New York City
O godzinie 8:00 rano jak zwykle pojechałem w eskortowanym samochodzie do mojej bazy na Manhattanie. Monotonną, codzienną przejażdżkę przerwał telefon od mojego szefa, George'a Smitha – to on kierował całą grupą antyterrorystyczną.
- Martinez, sprawa do Ciebie – szybko rzucił boss.
- Co znowuż, szefie?
- Ktoś podłożył w Central Parku bombę. Wybuchnie ona za dokładnie 52 minuty. W tym czasie masz odnaleźć naszego zamachowca i przyprowadzić go przed oblicze sprawiedliwości. Pomoże Ci Twój nowy asystent, Michael.
-Tak jest mistrzu.
Sprawa jak sprawa. Co tydzień jakiś szaleniec podkłada gdzieś bombę, nigdy jednak nie informujemy mieszkańców o takim wydarzeniu. Po co wzbudzać panikę? Saperzy zawsze rozbrajają ładunek, bez wiedzy nowojorczyków.
Tak rozmyślając, przejechałem prawie cały dystans dzielący mnie od Central Parku. Z letargu obudził mnie o 8:20 Michael – był to młody chłopak z widoczną jednak zawziętością na twarzy i dziwną blizną.
-Mamy problem. Bomba da się rozbroić tylko i wyłącznie poprzez odcięcie jej od zamachowca. Aby to zrobić, należy go zamknąć w szczelnym, nie przepuszczającym fal radiowych pomieszczeniu, czyli po prostu w więzieniu. Takie jest twoje zadanie. Jako wskazówkę powiem Ci, że ten kto nas zaalarmował widział Doktora Zło, który dopiero co uciekł z więzienia, sterczącego pod pomnikiem Jagiełły trzymającym dwa świetlne miecze dokładnie o 8:00. Tymczasem do wybuchu pozostało 40 minut. Powodzenia.
Z takim rozkazem, przy pomocy robo-psów ruszyłem na poszukiwania naszego tajemniczego zamachowca. Psy i GPS pokazały mi kierunek na Lincoln Square. Tam natomiast kazały mi się udać na Upper East Side. Normalnie, podróż zajęłaby mi bat-mobilem z pół godziny, jednak przy pomocy najnowszej technologii (teleportów, przy użyciu Internet Exploer) udało mi się skrócić ją do 15 minut. Do wybuchu pozostał nieco mniej niż dwa kwadranse. New York patrolowały niewidzialne helikoptery.
Tymczasem czas leciał, a zaniepokojony Szef postanowił ewakuować cały Central Park.
-Martinez, pospiesz się. Jeśli bomba wybuchnie może roznieść wszystko w promieniu kilometra kwadratowego.
-Szefie, staram się, ale...
-Nie ma żadnych ale, jest godzina 8:40, bombę podłożono o 8:07, z pięćdziesięciotrzyminutowym odliczaniem. Jeśli go nie złapiesz, to wiesz co mogę Ci zro...
-Zaraz, zaraz. O 8:07? Przecież Michael mówił, że świadek widział zamachowca o godzinie 8:00!
-Jaki świadek? Czemu ja dowiaduję się o takich rzeczach z Twoich ust, Martinez! To niemożliwe, według moich danych bombę wykrył nasz pracownik, a konkretnie... Ty – odparł zdumionym głosem George Smith.
-To niemożliwe, szefie, na miejscu byli tam tylko nasi saperzy i... O Boże! Mamy w szeregach zdrajcę!
8:50 – wykonałem szybki ajfon do moich podwładnych. Kazałem im zatrzymać Michaela i poczekać na mój przyjazd.
8:57, do wybuchu pozostały trzy minuty. Dotarłem pod pomnik Władysława Jagiełly. Zobaczyłem tam zakutego w sztuczny diament Michaela.
-No i co, Michael? A raczej Doktorze Zło, mój największy wrogu! - tu kazałem podwładnym wypuścić jeńca i zdjąć mu maskę - Jesteś z siebie zadowolony?
-Nawet nie wiesz jak, Martinez! Nigdy wcześniej nie zaznałem takiej rozkoszy jak z patrzenia na twoje śmieszne poczynania. To koniec Martinez! Do wybuchu pozostało już tylko trzydzieści sekund – nie masz szans by powstrzymać egzekucję! Zginiesz! - tu szyderczo się zaśmiał.
-Nie byłbym tego taki pewien, Zło. Właśnie przed chwilą, NASA wystrzeliła w kosmos nowy pocisk w walce z kosmita. Twoja bomba już tam się znalazła i o ile wiem, dzięki niej zlikwidowaliśmy znaczną część najeźdźców.
-Ale jak to? Przecież jest tutaj! - wskazał na koronę króla Jagiełly.
-Ahh, ten marny hologram? Jak tylko Cię złapali, Zło, to podmienili bombę. Zostałeś pokonany po raz kolejny. I tym razem, obiecuję Ci, ze długo nie wyjdziesz z więzienia.
Zło dostał dożywotni wyrok w specjalnie nadzorowanej celi. Prędzej czy później i tak ucieknie z więzienia, i znów to mnie wezwie do akcji Szef...