Dubai, Stockholm, Oslo, Bergen, Copenhagen 2024

[Brunhilda]

Były jeszcze łososie pstrągi, leszcze i okonie. Takie sobie. Po kilka egzemplarzy. Śledzi mnóstwo za to.ladne, takie srebrzyste i błyszczące. U nas nie ma śledzi w ogóle. Coś tam w, tj jakaś odmiana jest w Północnym Pacificu.

[Brunhilda]

Niedaleko od Skansenu jest muzeum ABBY. Udałam się tam, nowoczesne, interakcyjne. Przyciski, mówiące ekrany, słuchawki, czego tam nie ma!







Kolekcja ciuchów, kilka kolekcji właściwie





 
 
 
 

[Brunhilda]

Ciekawe to muzeum, wesołe, kolorowe. Pełno eksponatów i pamiątek.

[Brunhilda]

Nawet mebelki z Ikei, może dla zilustrowania epoki?



Różne informacje, nie do przeczytania dla mnie.


 

[Brunhilda]

Można prześledzić rozwój kariery, tu Frida.

[Brunhilda]

Szkoda, że byłam sama bo jak wspomniałam, muzeum interaktywne, można sobie włączać co się chce i na przykład śpiewać!

[Brunhilda]

Albo wystąpić jako piąty członek zespołu. No i tego nie mogłam zrobić bo byłam sama. Potrzebny był ktoś, żeby nagrać mój występ, tak jak ta pani.
zamiescilam zdjęcie bo pani bardzo niewyraźna. To były takie hologramowe figury śpiewające. Do wyboru piosenki. 


 

[Brunhilda]

W muzeum knajpka, można się zrelaksować przy szklaneczce na przykład szwedzkiego piwa Melleruds. Delikatne w smaku.

[Brunhilda]

Sztokholm jest ładnie położony, nad kanałami. Ładna architektura, budynki z rozmachem. Przestrzeń i kanały dają poczucie, że jest dużo miejsca, nie tak stłoczone. Zimno mi bylo bo taki skok z naszych temperatur w 0 - +3 stopni więc nie włóczyłam się za dużo nad kanałami bo tam jeszcze zimniej. Zrezygnowałam też z rejsu po kanałach. 






 
 

[Brunhilda]

Mój hotel był niedaleko od Östermalms Food Hall, czyli delikatesów rozstrzelonych na małe sklepiki i stragany oferującymi różne delikatesowe wyroby. Również kafejki i knajpki. Wszystko w budynku z 1880 roku. Tu wejście z taką nogą. Właściwie nie wiem dlaczego ta noga? Co ma symbolizować? 



A tu pyszności, popularne tutaj otwarte kanapki. Właściwie odkryte, tj nie przyklepane chlebem? Tak jak w Polsce?
Tu podkreślają bardzo, że otwarte, czyli o coś chodzi. W całej Skandynawii zresztą podkreślają.



I różne pyszności


 
 

[Brunhilda]

Lokalne ryby



I części ryb

[Brunhilda]

Ale ciekawostka! Śledzia Surströmming, tego nieprzyjemnego zapachowo nie mieli. No ale i tak, otworzyć w hotelu taką puszkę nie bardzo, a zewnątrz, to jak? Samolotem nie wolno bo jako, że sfermentowany to może eksplodować.

[Brunhilda]

Ale za to mieli jeden z lokalnych przysmaków deserowych, ciastko Princess, pyszne, lekkie i niezbyt słodkie.

[Brunhilda]

Hotel przypominał mi Kraków i tamtejsze współczesne rozwiązania architektoniczne, które od niedawna się tam pojawiają.
Dwa budynki czy może cztery ? Z zagospodarowanym na restaurację podwórkiem i nowoczesnym zadaszeniem nad podwórkiem. Fajnie.


 
 

[Brunhilda]

Restauracja serwuje różności, pyszności. W weekend działa też restauracja z dwoma gwiazdkami Michelina!

To jedno z dań, halibut ( dawno nie jadłam halibuta, kojarzy mi się z dzieciństwem i smażalniami ryb nad morzem…) w sosie śmietanowo- szampanowym, z ragù z karczochów, fasolka berlotti i olejem chili Lao gan ma. Trochę śmietanowe ale smaczne ogólnie.

[irycki]

Otwarte było natomiast akwarium, zbudowane w skansenie niedawno. Poszłam tam pooglądać śledzie.


 

Akwarium w tamtej okolicy było już lata temu. Pewnie zostało przebudowane, skoro funkcjonuje jako nowe. Ew. faktycznie jest nowe w nowej lokalizacji, a to stare zamknięto. Niestety, nie dam rady stwierdzić, gdzie było stare.

W każdym razie pamiętam, że można było chodzić pod rekinami. Było szklane dno, chodziło się pod tym dnem i oglądało rekiny od spodu. No, powiedzmy „rekinki”, bo tak na oko to max. pół metra miały.  Ale wyglądały bardzo rekinowato.

[irycki]

Ale ciekawostka! Śledzia Surströmming, tego nieprzyjemnego zapachowo nie mieli. 

 

Korzystając z tego, że pracuję (zdalnie) w szwedzkiej firmie, podpytałem tych „moich” Szwedów o śledzika. Ich odpowiedzi można by streścić tak:

- No tak, jest coś takiego, turyści czasem o to pytają. My osobiście tego nie jadamy, i nie znamy nikogo kto by to jadał...

Z czterech indagowanych osób jedna się przyznała że kiedyś próbowała.


 
 

[TomaszK]

Ale ciekawostka! Śledzia Surströmming, tego nieprzyjemnego zapachowo nie mieli. No ale i tak, otworzyć w hotelu taką puszkę nie bardzo, a zewnątrz, to jak? Samolotem nie wolno bo jako, że sfermentowany to może eksplodować.  

Wiem że to paskudztwo podobnie jak ten śmierdzący amoniakiem rekin, ale i tak chciałbym skosztować, chociażby po to żeby mieć zaliczone kolejne egzotyczne danie. Podobnie zaliczyłem śmierdzący owoc durian i smażonego węża w Tajlandii,  smażone świerszcze w Meksyku, a w Australii  jaja jeżowca. 
Ale najbardziej zazdroszczę zwiedzenia okrętu Vasa. Czytałem o nim wielokrotnie przez całe dzieciństwo, bo wydobyli go jak się urodziłem, a udostępnili po 30 latach, jak już miałem własne dzieci. Ucieszyłem się jak ogłoszono, że zostanie wydobyty szwedzki okręt "Solen", zatopiony w bitwie pod Oliwą, ale tylko został przeniesiony pod wodą w inne miejsce. Zresztą zostało z niego tylko dno, a Vasa zachował się w całości, nawet ze wszystkimi drewnianymi zdobieniami !
 

[Brunhilda]

A próbowałeś tego rekina?

[Brunhilda]

 Korzystając z tego, że pracuję (zdalnie) w szwedzkiej firmie, podpytałem tych „moich” Szwedów o śledzika. Ich odpowiedzi można by streścić tak:

- No tak, jest coś takiego, turyści czasem o to pytają. My osobiście tego nie jadamy, i nie znamy nikogo kto by to jadał...

Z czterech indagowanych osób jedna się przyznała że kiedyś próbowała.
 

To tak jak jedzenie smażonych pająków w Kambodży
 zarezerwowane dla turystów raczej…
 

[Brunhilda]

 W każdym razie pamiętam, że można było chodzić pod rekinami. Było szklane dno, chodziło się pod tym dnem i oglądało rekiny od spodu. No, powiedzmy „rekinki”, bo tak na oko to max. pół metra miały.  Ale wyglądały bardzo rekinowato.
 

Może przebudowane? Nie chodziło się pod szklanym dnem. A może ta część była zamknięta? Małe to akwarium. Rekinów nie widziałam chociaż? Może w ogóle nie zarejestrowałam jako rekiny bo nijak się miały do naszych? 
 
 

[Brunhilda]

Następnego dnia rano pojechałam zwiedzać zamek. Uber, jak się okazało taksówka, czary mercedes (u nas Uber to Uber, prywatny samochód)
Wyrzucił mnie na placu z boku zamku. Dalej nie może jechać bo tu w ogóle jest moda na odrzucenie samochodów. Mam nadzieję, że w centrum tylko. To akurat nie było tak źle bo obok skarbca. Tu widok spod skarbca na kanał.



a tu na przeciwko skarbca. 



przed wejściem straznik. Spytałam czy mogę sfotografować na co  dyskretnie skinął głową. 


 
 

[Brunhilda]

Wejście na bardzo okazałą klatkę schodową…


 

[Brunhilda]

A wzdłuż budynku przejście na dziedziniec



I po prawej wejście do komnat

[Brunhilda]

Pałac jest imponujący architektonicznie. Bardzo z rozmachem zbudowany.

[Brunhilda]

Kolejna klatka schodowa



Z niesamowitym sufitem

[Brunhilda]

Nooo… komnaty w pałacu są imponujące. Dodam, że podkreślają na każdym kroku, że są w użyciu. Na codzień rodzina królewska mieszka w innym pałacu ale ten, używany jest do celów oficjalnych. Nie zrozumiałam czy oficjalni goście tam nocują, może nocowali?
Znowu klatka schodowa, która użyto w celu pokazania drobiazgów ze skarbca.  W gablotach w tle. 



wyrob6 z bursztynu

 

[Brunhilda]

Piękna porcelana z Miśni



Filiżanki i figurki, coś co uwielbiam.

[Brunhilda]

Drobiazgi ze skarbca, wystawione w komnatach. Miniaturowe malunki, portrety, na dolnej półce naczynia wysadzane szlachetnymi i półszlachetnymi kamieniami.

[Brunhilda]

Poniżej, moja fotograficzna porażka. Jakoś mi nie wyszła najniższa półka a tu ledwo widać poprzez precjoza z kryształu i złota. Na najniższej półce przeziera zastawa z Polski z szarego kwarcytu. Ledwo widac średniowieczną miskę z agatu zdobiona ametystem.