Wyspa Złoczyńców - analiza treści książki
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 938
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:34
- Tytuł: Użytkownik chwilowo nieaktywny
- Miejscowość: Olsztyn
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Wyspa Złoczyńców - analiza treści książki
No i I rozdział za Nietajenką. Pierwszy rozdział to tylko kilka stron a już na wstępie Nienacki aplikuje nam tłum osób. Pomyślałem sobie, że je wypiszę:
- Główny bohater - jeszcze nie znamy imienia,
- listonosz - ten, który przyniósł list z Zespołu Adwokackiego nr 3 w Krakowie,
- inż. Stefan Gromiłło - wuj, który obdarował bohatera garażem i pojazdem mechanicznym,
- Anna Gromiłło - ciotka, która zmarła przed wujem a na której pogrzebie spotkał się bohater z kuzynką Franciszką,
- Franciszka - kuzynka bohatera,
- Paweł - młodszy brat bohatera,
- Rodzice bohatera - przytoczeni,
- gosposia w domu rodzinnym bohatera - przytoczona,
- weterynarz - nabywca garażu i niedoszły nabywca pojazdu mechanicznego,
- przechodzień - ststysta zdziwiony wyglądem pojazdu,
- milicjant kierujący ruchem - również zdziwiony,
- gruby kierowca wartburga,
- właściciel simki,
- kierowca moskwicza,
- pracownik stacji benzynowej - umorusany olejem.
W oczy rzuca się od razu to, że pomimo braku w późniejszych tomach nawiązań do rodziny, Tomasz trochę jej posiadał. Oprócz rodziców i brata miał bezdzietne wujostwo Gromiłłów (tak wywnioskowałem) oraz z całą pewnością drugie wujostwo - rodziców kuzynki Franciszki. Obecność gosposi w domu rodzinnym świadczy o nie najniższym statusie majątkowym. Domyśleć się też można, że bohater dorastał w budynku wielolokalowym bo skąd by się wzięła ta kłódka do drzwi piwnicznych.
Mnie jeszcze zastanowił fakt dużej kultury technicznej bohaterów. Wystarcza rzut oka by przekonać się o napędzie czteroosiowym, o ilości biegów czy technologii silnika. Zastanawia mnie jeszcze dokładny wskaźnik ilości paliwa - 10 litrów. Ja czegoś takiego w moim miśku nie posiadam.
- Główny bohater - jeszcze nie znamy imienia,
- listonosz - ten, który przyniósł list z Zespołu Adwokackiego nr 3 w Krakowie,
- inż. Stefan Gromiłło - wuj, który obdarował bohatera garażem i pojazdem mechanicznym,
- Anna Gromiłło - ciotka, która zmarła przed wujem a na której pogrzebie spotkał się bohater z kuzynką Franciszką,
- Franciszka - kuzynka bohatera,
- Paweł - młodszy brat bohatera,
- Rodzice bohatera - przytoczeni,
- gosposia w domu rodzinnym bohatera - przytoczona,
- weterynarz - nabywca garażu i niedoszły nabywca pojazdu mechanicznego,
- przechodzień - ststysta zdziwiony wyglądem pojazdu,
- milicjant kierujący ruchem - również zdziwiony,
- gruby kierowca wartburga,
- właściciel simki,
- kierowca moskwicza,
- pracownik stacji benzynowej - umorusany olejem.
W oczy rzuca się od razu to, że pomimo braku w późniejszych tomach nawiązań do rodziny, Tomasz trochę jej posiadał. Oprócz rodziców i brata miał bezdzietne wujostwo Gromiłłów (tak wywnioskowałem) oraz z całą pewnością drugie wujostwo - rodziców kuzynki Franciszki. Obecność gosposi w domu rodzinnym świadczy o nie najniższym statusie majątkowym. Domyśleć się też można, że bohater dorastał w budynku wielolokalowym bo skąd by się wzięła ta kłódka do drzwi piwnicznych.
Mnie jeszcze zastanowił fakt dużej kultury technicznej bohaterów. Wystarcza rzut oka by przekonać się o napędzie czteroosiowym, o ilości biegów czy technologii silnika. Zastanawia mnie jeszcze dokładny wskaźnik ilości paliwa - 10 litrów. Ja czegoś takiego w moim miśku nie posiadam.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Nietajenko, łącznie zmieniany 2 razy.
Refert non fatigo et consolatoria calceamenta...
Harpagan http://www.harpagan.pl/rajd/
Harpagan http://www.harpagan.pl/rajd/
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
Re: Wyspa Złoczyńców
Planując włączenie się do dyskusji zastanawiałem się z jakiego poziomu mamy toczyć dialog. Czy jako starzy wyjadacze, znawcy twórczości Nienackiego a szczególnie Samochodzików czy też z punktu widzenia nowych czytelników, którym dopiero co wpadła w ręce Wyspa złoczyńców i którzy nie znając dalszych losów bohatera chcą krok po kroku poznawać kolejne losy głównego bohatera. Jest to o tyle istotne bo jak zauważył Nietajenko
Mnie także to zastanowiło, że już w pierwszym rozdziale pierwszej części Nienacki ubrał głównego bohatera (o którym nie wiemy jeszcze wtedy kim jest) w dość bogate szaty rodzinne. Dziwi, ze później nic nie wspomina o wymienionych tutaj członkach rodziny a przynajmniej nie w takim zakresie. Czyżby Nienacki wraz z pisaniem kolejnych tomów stwierdził, że rodzina nie jest Tomaszowi potrzebna? Może główny bohater ewaluował wraz z upływem czasu, Tomasz sam w późniejszym czasie napisał, że jego współpracownicy powinni być wolni od zobowiązań rodzinnych. Ale czy to był potrzebne aż w takim wymiarze?
A przy okazji wymienionych przez Nietajenkę osób:
Trzymając się jeszcze tematu motoryzacji, albo raczej pojęcia, określanego przez Tomasza w późniejszych tomach mianem "zarażonych chorobą motoryzacji" warto zauważyć, że główny bohater nie omieszkał zaimponować właścicielom trzech samochodów właściwościami wehikułu. A pamiętać należy że Tomasz bardzo nie lubił ujawniać właściwości swojego wehikułu już na początku przygody (zrobił i tu wyjątek, choćby w Księdze strachów, gdy ruszył w pogoń za Klausem demaskując się przy okazji). No ale tym razem darujmy mu to. Przez wzgląd na to, że chciał po prostu sprawdzić możliwości dopiero co nabytego samochodu ale również z uwagi na to, że jak mawiał Leszek z "Daleko od szosy" - "na żądanie raz można".
No i co jeszcze rzuciło mi się w oczy? Genialny początek książki. Na mnie wywarło to tak wielkie wrażenie, że pozwoliłem sobie właśnie tym początkiem rozpocząć przygodę na tym forum:
http://www.pansamochodzik.org.pl/viewtopic.php?t=11&start=0
A zatem w grę wchodzi ta pierwsza opcja skoro Brat Nietajenko już zrobił odnośnik do późniejszych losów Pana Tomasza.Nietajenko pisze: W oczy rzuca się od razu to, że pomimo braku w późniejszych tomach nawiązań do rodziny, Tomasz trochę jej posiadał. Oprócz rodziców i brata miał bezdzietne wujostwo Gromiłłów (tak wywnioskowałem) oraz z całą pewnością drugie wujostwo - rodziców kuzynki Franciszki. Obecność gosposi w domu rodzinnym świadczy o nie najniższym statusie majątkowym. Domyśleć się też można, że bohater dorastał w budynku wielolokalowym bo skąd by się wzięła ta kłódka do drzwi piwnicznych.
Mnie także to zastanowiło, że już w pierwszym rozdziale pierwszej części Nienacki ubrał głównego bohatera (o którym nie wiemy jeszcze wtedy kim jest) w dość bogate szaty rodzinne. Dziwi, ze później nic nie wspomina o wymienionych tutaj członkach rodziny a przynajmniej nie w takim zakresie. Czyżby Nienacki wraz z pisaniem kolejnych tomów stwierdził, że rodzina nie jest Tomaszowi potrzebna? Może główny bohater ewaluował wraz z upływem czasu, Tomasz sam w późniejszym czasie napisał, że jego współpracownicy powinni być wolni od zobowiązań rodzinnych. Ale czy to był potrzebne aż w takim wymiarze?
A przy okazji wymienionych przez Nietajenkę osób:
to nie do końca musi być żona wuja Gromiłły. Zdrowy rozum tak nam podpowiada, ale równie dobrze wuj Gromiłło mógł być kawalerem czy wdowcem a ciotka Anna siostrą matki Tomasza nie mającą nic wspólnego z wynalazcą.Nietajenko pisze: - Anna Gromiłło - ciotka, która zmarła przed wujem a na której pogrzebie spotkał się bohater z kuzynką Franciszką,
Moja Renia też nie posiada takowego wskaźnika. Pokładowy komputer informuje mnie jedynie o zużytym paliwie a i tak jak podejrzewam nie są to dane zbyt dokładne. Dowodzi to chyba tylko tego, że Nienacki wielkim znawcą motoryzacji nie był i trochę tu fantazjował.Nietajenko pisze: Mnie jeszcze zastanowił fakt dużej kultury technicznej bohaterów. Wystarcza rzut oka by przekonać się o napędzie czteroosiowym, o ilości biegów czy technologii silnika. Zastanawia mnie jeszcze dokładny wskaźnik ilości paliwa - 10 litrów. Ja czegoś takiego w moim miśku nie posiadam.
Trzymając się jeszcze tematu motoryzacji, albo raczej pojęcia, określanego przez Tomasza w późniejszych tomach mianem "zarażonych chorobą motoryzacji" warto zauważyć, że główny bohater nie omieszkał zaimponować właścicielom trzech samochodów właściwościami wehikułu. A pamiętać należy że Tomasz bardzo nie lubił ujawniać właściwości swojego wehikułu już na początku przygody (zrobił i tu wyjątek, choćby w Księdze strachów, gdy ruszył w pogoń za Klausem demaskując się przy okazji). No ale tym razem darujmy mu to. Przez wzgląd na to, że chciał po prostu sprawdzić możliwości dopiero co nabytego samochodu ale również z uwagi na to, że jak mawiał Leszek z "Daleko od szosy" - "na żądanie raz można".
No i co jeszcze rzuciło mi się w oczy? Genialny początek książki. Na mnie wywarło to tak wielkie wrażenie, że pozwoliłem sobie właśnie tym początkiem rozpocząć przygodę na tym forum:
http://www.pansamochodzik.org.pl/viewtopic.php?t=11&start=0
- misia
- Zlotowicz
- Posty: 1250
- Rejestracja: 10 lip 2013, 22:32
- Miejscowość: miasto Łódź
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 2 razy
- Otrzymał podziękowań: 5 razy
No tak, też od razu zauważyłam skąd Czesio ściągnął "motto" do nowego forum
Po pierwszym rozdziale jestem też zaskoczona ilością "rodziny" jaką nasz bohater posiadał, wcześniej nie zwróciłam na to uwagi a teraz jeszcze Nietajenko tak ładnie wszystkich wypisał . Rozdział krótki, ale bardzo treściwy. Czytać będę dalej, ale jutro wyjeżdżam i nie wiem jak z netem i czasem będzie. Jestem po wymianie telefonu na "wypasiony", więc zaglądać będę, ale nie wiem czy uda mi się coś napisać
Po pierwszym rozdziale jestem też zaskoczona ilością "rodziny" jaką nasz bohater posiadał, wcześniej nie zwróciłam na to uwagi a teraz jeszcze Nietajenko tak ładnie wszystkich wypisał . Rozdział krótki, ale bardzo treściwy. Czytać będę dalej, ale jutro wyjeżdżam i nie wiem jak z netem i czasem będzie. Jestem po wymianie telefonu na "wypasiony", więc zaglądać będę, ale nie wiem czy uda mi się coś napisać
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
Zbychowiec to dopiero 1/4 wakacji, jeszcze jest dużo czasu na wyjazd na Mazury/Warmię.zbychowiec pisze:Przed każdymi wakacjami robię plany: w tym roku to już NA PEWNO pojadę na Mazury/Warmię/X/Y/... (niepotrzebne skreślić). Właśnie jest środek wakacji - i co? Ano, to co zawsze.
Ja z kolei od kilku lat z dużym wyprzedzeniem planuję wakacyjne wyjazdy i póki co udaje mi zrealizować plany.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Po części masz rację. Dlatego ja staram się uszczknąć z otaczającego nas świata jak najwięcej. Jadąc nawet gdzieś służbowo, sprawdzam po drodze co jest ciekawego, interesującego do obejrzenia, zwiedzenia. Wiem po prostu, że potem może już nie być takiej okazji. Nie potrafię spędzać wolnego czasu na miejscu. Notorycznie coś mnie kręci, nie daje mi spokoju i choć na chwilę muszę się gdzieś wyrwać. Czasem fajnie jest wsiąść w auto/na motor i jechać bez z góry założonego celu, ot tak po prostu przed siebie.zbychowiec pisze:Myślę, że mógłbym to nawet trochę uogólnić: większość z nas żyje w sposób mechaniczny, wykonując każdego dnia mniej więcej podobne czynności, zajmując się podobnymi rzeczami. Nie odbijamy zbyt często od tego ustalonego kursu (ze strachu?). Przed każdymi wakacjami robię plany: w tym roku to już NA PEWNO pojadę na Mazury/Warmię/X/Y/... (niepotrzebne skreślić). Właśnie jest środek wakacji - i co? Ano, to co zawsze.
Mam swoje plany i marzenia ale na razie z różnych względów nie mogę ich zrealizować dlatego żyję w myśl zasady Carpe Diem
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Popieram przedmówczynię! Propozycja moja jest taka aby całą akcję rozpocząć wraz z nadejściem nowego roku szkolnego.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
-
- Uwielbia przygody
- Posty: 87
- Rejestracja: 10 lip 2013, 09:16
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Jestem świeżutko po przeczytaniu "Wyspy". Trudno mi tu omawiać kolejne rozdziały, bo w trakcie lektury o tym nie myślałam. Pozwolę sobie w takim razie na refleksje ogólne.
- Bardzo nieaktualne wydają mi się dywagacje antropologiczne. Mam na myśli chociażby fragment o nazistach. Zaraz pewnie padnie pytanie w jakim sensie nieaktualne. to rzeczywiście może złe słowo. Chodzi mi może bardziej o pewną powierzchowność, może zawarcie jakichś stereotypów. Na pewno w XXI wieku czyta się to bez większego zaangażowania.
- "Wyspę" czytałam kilkakrotnie, ale dopiero teraz zauważyłam jak bardzo język różni się od współczesnego.
- Mrugający robi wrażenie. Szkoda, że wehikuł nie został wyposażony w jeszcze więcej gadżetów tego typu.
- Bardzo nieaktualne wydają mi się dywagacje antropologiczne. Mam na myśli chociażby fragment o nazistach. Zaraz pewnie padnie pytanie w jakim sensie nieaktualne. to rzeczywiście może złe słowo. Chodzi mi może bardziej o pewną powierzchowność, może zawarcie jakichś stereotypów. Na pewno w XXI wieku czyta się to bez większego zaangażowania.
- "Wyspę" czytałam kilkakrotnie, ale dopiero teraz zauważyłam jak bardzo język różni się od współczesnego.
- Mrugający robi wrażenie. Szkoda, że wehikuł nie został wyposażony w jeszcze więcej gadżetów tego typu.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Niestety w pracy nie dysponuję egzemplarzem...Czesio1 pisze:No to odłóż robotę papierkową na bok (najlepiej do niszczarki) i wciągaj pierwszy rozdział Wyspy
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
Qrde, to gdzie Ty pracujesz?? Toż kanon 11-częściowy ( ) powinieneś mieć w pracy na wyciągnięcie reki.johny pisze:Niestety w pracy nie dysponuję egzemplarzem...Czesio1 pisze:No to odłóż robotę papierkową na bok (najlepiej do niszczarki) i wciągaj pierwszy rozdział Wyspy
Podrzucić Ci na maila tekst pierwszego rozdziału? )
- barttez
- Forowy Lektor
- Posty: 1220
- Rejestracja: 13 lip 2013, 10:23
- Miejscowość: lubelskie
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 2 razy
- Otrzymał podziękowań: 4 razy
Czesio1 pisze:Qrde, to gdzie Ty pracujesz?? Toż kanon 11-częściowy ( ) powinieneś mieć w pracy na wyciągnięcie reki.johny pisze:Niestety w pracy nie dysponuję egzemplarzem...Czesio1 pisze:No to odłóż robotę papierkową na bok (najlepiej do niszczarki) i wciągaj pierwszy rozdział Wyspy
Podrzucić Ci na maila tekst pierwszego rozdziału? )
To już robota wcale nie ruszy
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Re: Wyspa Złoczyńców
Przeczytałem rozdział ICzesio1 pisze:Planując włączenie się do dyskusji zastanawiałem się z jakiego poziomu mamy toczyć dialog. Czy jako starzy wyjadacze, znawcy twórczości Nienackiego a szczególnie Samochodzików czy też z punktu widzenia nowych czytelników, którym dopiero co wpadła w ręce Wyspa złoczyńców i którzy nie znając dalszych losów bohatera chcą krok po kroku poznawać kolejne losy głównego bohatera. Jest to o tyle istotne bo jak zauważył Nietajenko
A zatem w grę wchodzi ta pierwsza opcja skoro Brat Nietajenko już zrobił odnośnik do późniejszych losów Pana Tomasza.Nietajenko pisze: W oczy rzuca się od razu to, że pomimo braku w późniejszych tomach nawiązań do rodziny, Tomasz trochę jej posiadał. Oprócz rodziców i brata miał bezdzietne wujostwo Gromiłłów (tak wywnioskowałem) oraz z całą pewnością drugie wujostwo - rodziców kuzynki Franciszki. Obecność gosposi w domu rodzinnym świadczy o nie najniższym statusie majątkowym. Domyśleć się też można, że bohater dorastał w budynku wielolokalowym bo skąd by się wzięła ta kłódka do drzwi piwnicznych.
Mnie także to zastanowiło, że już w pierwszym rozdziale pierwszej części Nienacki ubrał głównego bohatera (o którym nie wiemy jeszcze wtedy kim jest) w dość bogate szaty rodzinne. Dziwi, ze później nic nie wspomina o wymienionych tutaj członkach rodziny a przynajmniej nie w takim zakresie. Czyżby Nienacki wraz z pisaniem kolejnych tomów stwierdził, że rodzina nie jest Tomaszowi potrzebna? Może główny bohater ewaluował wraz z upływem czasu, Tomasz sam w późniejszym czasie napisał, że jego współpracownicy powinni być wolni od zobowiązań rodzinnych. Ale czy to był potrzebne aż w takim wymiarze?
A przy okazji wymienionych przez Nietajenkę osób:
to nie do końca musi być żona wuja Gromiłły. Zdrowy rozum tak nam podpowiada, ale równie dobrze wuj Gromiłło mógł być kawalerem czy wdowcem a ciotka Anna siostrą matki Tomasza nie mającą nic wspólnego z wynalazcą.Nietajenko pisze: - Anna Gromiłło - ciotka, która zmarła przed wujem a na której pogrzebie spotkał się bohater z kuzynką Franciszką,
Moja Renia też nie posiada takowego wskaźnika. Pokładowy komputer informuje mnie jedynie o zużytym paliwie a i tak jak podejrzewam nie są to dane zbyt dokładne. Dowodzi to chyba tylko tego, że Nienacki wielkim znawcą motoryzacji nie był i trochę tu fantazjował.Nietajenko pisze: Mnie jeszcze zastanowił fakt dużej kultury technicznej bohaterów. Wystarcza rzut oka by przekonać się o napędzie czteroosiowym, o ilości biegów czy technologii silnika. Zastanawia mnie jeszcze dokładny wskaźnik ilości paliwa - 10 litrów. Ja czegoś takiego w moim miśku nie posiadam.
Trzymając się jeszcze tematu motoryzacji, albo raczej pojęcia, określanego przez Tomasza w późniejszych tomach mianem "zarażonych chorobą motoryzacji" warto zauważyć, że główny bohater nie omieszkał zaimponować właścicielom trzech samochodów właściwościami wehikułu. A pamiętać należy że Tomasz bardzo nie lubił ujawniać właściwości swojego wehikułu już na początku przygody (zrobił i tu wyjątek, choćby w Księdze strachów, gdy ruszył w pogoń za Klausem demaskując się przy okazji). No ale tym razem darujmy mu to. Przez wzgląd na to, że chciał po prostu sprawdzić możliwości dopiero co nabytego samochodu ale również z uwagi na to, że jak mawiał Leszek z "Daleko od szosy" - "na żądanie raz można".
No i co jeszcze rzuciło mi się w oczy? Genialny początek książki. Na mnie wywarło to tak wielkie wrażenie, że pozwoliłem sobie właśnie tym początkiem rozpocząć przygodę na tym forum:
http://www.pansamochodzik.org.pl/viewtopic.php?t=11&start=0
Tak jak Czesio uważam, że pierwsze wersy są niesamowite! One determinują ciąg dalszy serii i w mojej opinii stanowią swego rodzaju nieformalne motto!
Dalej Nienacki przedstawia nam przede wszystkim dywagacje na temat rodziny oraz rozpływa sie nad walorami wehikułu.
Mnie rozbawił jeden akapit:
Wehikuł wuja Gromiłły miał wspaniały zryw, w ciągu nie więcej niż piętnastu sekund miałem już sześćdziesiąt kilometrów na liczniku...
Samochód o mocy 350 KM w ciągu 15 sek może osiągnąć ok 150 km/h. Jeszcze jedno potwierdzenie tego, że do końca autor nie dbał chyba o techniczne niuanse.
Generalnie dla mnie rozdział ten to taki doskonały rozgrzewacz, który w znakomity sposób determinuje nas do tego abyśmy nie odkładali książki na bok. Sam zdziwiłem się, że tak szybko przemknąłem przez jego lekturę.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Rozdział II
Cóż, w rozdziale II mamy rozwinięcie tego o czym Nienacki pisał wcześniej a mianowicie opis dalszych możliwości auta, które ochrzczone zostało nazwą "sam" Osobiście dla mnie ta własnie część najbardziej mi nie pasuje, mając na uwadze to w jaki sposób wehikuł będzie się przemieszczał po wodzie w kolejnych tomach.
Wkrótce przekonałem się, że konstrukcja wehikułu wuja podobna była nieco do amfibii. Turbinę bez trudu udało mi się wkręcić w przygotowane do tego celu miejsce z tyłu wozu. Z prawej strony, w przedniej części „sama" umieścitem fragment kierownicy, której przeznaczenie tak mnie zastanawiało. W bagażniku znalazł się także długi kawał blachy, służący jako ster. Tak więc „sam" miał dwa nłezaleźne od siebie zespoły napędowe, zasilane jednak z jednego baku paliwowego. Miał także dwa niezależaie od siebie układy sterownicze, jeden do jazdy na lądzie, a drugl na wodzie. Aby poruszać się po lądzie, trzeba było zająć miejsce na lewym siedzeniu, przy kierowaniu pojazdem na wodzie należało siedzieć po pra-wej stronie i posługiwać się fragmentem kierownicy sprzężonej ze sterem. Gałka przy ręcznym hamulcu okazała się po prostu przyśpieszaczem do jazdy po wodzie. Wystarczyło przesunąć ją wstecz, a umocowany z tyłu wiatraczek, czyli turbina, zaczynał się coraz szybciej obracać. Szybkość obrotów uwidaczniała się na specjalnym szybkościomierzu.
Dwie godziny zajęło mi przekształcanie „sama" z pojazdu lądowego na pojazd wodny. Zmęczyłem się przy tym okropnie i bardzo wybrudziłem smarami. Wreszcie zepchnęliśmy samochód do wody.
Chyba sam Nienacki nie do końca wiedział w jakim kierunku pójdzie wykorzystanie wehikułu w dalszych częściach bo gdyby miał już jakiś z góry ustalony zamysł wydaje mi się, że wtedy już w pierwszym tomie opis auta odpowiadał by temu jaki faktycznie przewija się w kolejnych częściach. Myślę, że może szkoda, że np w Templariuszach nie zawarł kilku dań opisujących "tuning" sama po to aby uprościć jego poruszanie się po akwenach.
Tutaj pojawia się też po raz pierwszy wątek damsko - męski ale zauważyć należy, że Teresa to właściwie jeszcze dziecko i w taki własnie sposób zostaje ona potraktowana przez bohatera, w którego wypowiedziach panuje pewien moralizatorski i wychowawczy ton. Sama zaś dziewczyna opisana jest zupełnie w inny sposób niż zwykliśmy do tego przywyknąć.
Dziewczyna była brzydka, ruda i bardzo piegowata.
Dowiadujemy się również, że właściciel "sama" - dalej nie znamy jego imienia - jedzie na urlop rozwikłać jakąś zagadkę. Nic natomiast nie wiemy o miejscu jego pracy. Wnioskujemy tylko, że będzie to robił w oderwaniu od swoich zawodowych obowiązków wykorzystując swój urlop.
Nurtujących nas pytań pojawia się co raz więcej i chcemy sięgnąć do kolejnych stronic książki...
Cóż, w rozdziale II mamy rozwinięcie tego o czym Nienacki pisał wcześniej a mianowicie opis dalszych możliwości auta, które ochrzczone zostało nazwą "sam" Osobiście dla mnie ta własnie część najbardziej mi nie pasuje, mając na uwadze to w jaki sposób wehikuł będzie się przemieszczał po wodzie w kolejnych tomach.
Wkrótce przekonałem się, że konstrukcja wehikułu wuja podobna była nieco do amfibii. Turbinę bez trudu udało mi się wkręcić w przygotowane do tego celu miejsce z tyłu wozu. Z prawej strony, w przedniej części „sama" umieścitem fragment kierownicy, której przeznaczenie tak mnie zastanawiało. W bagażniku znalazł się także długi kawał blachy, służący jako ster. Tak więc „sam" miał dwa nłezaleźne od siebie zespoły napędowe, zasilane jednak z jednego baku paliwowego. Miał także dwa niezależaie od siebie układy sterownicze, jeden do jazdy na lądzie, a drugl na wodzie. Aby poruszać się po lądzie, trzeba było zająć miejsce na lewym siedzeniu, przy kierowaniu pojazdem na wodzie należało siedzieć po pra-wej stronie i posługiwać się fragmentem kierownicy sprzężonej ze sterem. Gałka przy ręcznym hamulcu okazała się po prostu przyśpieszaczem do jazdy po wodzie. Wystarczyło przesunąć ją wstecz, a umocowany z tyłu wiatraczek, czyli turbina, zaczynał się coraz szybciej obracać. Szybkość obrotów uwidaczniała się na specjalnym szybkościomierzu.
Dwie godziny zajęło mi przekształcanie „sama" z pojazdu lądowego na pojazd wodny. Zmęczyłem się przy tym okropnie i bardzo wybrudziłem smarami. Wreszcie zepchnęliśmy samochód do wody.
Chyba sam Nienacki nie do końca wiedział w jakim kierunku pójdzie wykorzystanie wehikułu w dalszych częściach bo gdyby miał już jakiś z góry ustalony zamysł wydaje mi się, że wtedy już w pierwszym tomie opis auta odpowiadał by temu jaki faktycznie przewija się w kolejnych częściach. Myślę, że może szkoda, że np w Templariuszach nie zawarł kilku dań opisujących "tuning" sama po to aby uprościć jego poruszanie się po akwenach.
Tutaj pojawia się też po raz pierwszy wątek damsko - męski ale zauważyć należy, że Teresa to właściwie jeszcze dziecko i w taki własnie sposób zostaje ona potraktowana przez bohatera, w którego wypowiedziach panuje pewien moralizatorski i wychowawczy ton. Sama zaś dziewczyna opisana jest zupełnie w inny sposób niż zwykliśmy do tego przywyknąć.
Dziewczyna była brzydka, ruda i bardzo piegowata.
Dowiadujemy się również, że właściciel "sama" - dalej nie znamy jego imienia - jedzie na urlop rozwikłać jakąś zagadkę. Nic natomiast nie wiemy o miejscu jego pracy. Wnioskujemy tylko, że będzie to robił w oderwaniu od swoich zawodowych obowiązków wykorzystując swój urlop.
Nurtujących nas pytań pojawia się co raz więcej i chcemy sięgnąć do kolejnych stronic książki...
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Kynokephalos
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1066
- Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
- Miejscowość: z dużego miasta
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Re: Wyspa Złoczyńców
Skoro tak szczegółowo wymieniasz wszystkich, nie powinniśmy zapominać o listonoszu. I nie tylko z formalnych powodów - przecież to z nim przyszła do Tomasza Przygoda.Nietajenko pisze:Pierwszy rozdział to tylko kilka stron a już na wstępie Nienacki aplikuje nam tłum osób. Pomyślałem sobie, że je wypiszę:
- Główny bohater - jeszcze nie znamy imienia,
- inż. Stefan Gromiłło - wuj, który obdarował bohatera garażem i pojazdem mechanicznym,
[...]
Pozdrawiam,
Kynokephalos
- Kynokephalos
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1066
- Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
- Miejscowość: z dużego miasta
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Re: Wyspa Złoczyńców
No ale to dzisiejsze miśki i renie. W naszym Trabanciku Tato otwierał maskę i wkładał do baku specjalną miarkę, na której wilgotny ślad pozwalał dokładnie ocenić wielkość zapasu paliwa. Może i w wehikule dostęp do zbiornika był bardziej bezpośredni. Na stacji benzynowej Tomasz wskazuje pracownikowi "otwór w baku" (co prawda maski nie musiał w tym celu otwierać).Czesio1 pisze:Moja Renia też nie posiada takowego wskaźnika. Pokładowy komputer informuje mnie jedynie o zużytym paliwie a i tak jak podejrzewam nie są to dane zbyt dokładne. Dowodzi to chyba tylko tego, że Nienacki wielkim znawcą motoryzacji nie był i trochę tu fantazjował.Nietajenko pisze:Zastanawia mnie jeszcze dokładny wskaźnik ilości paliwa - 10 litrów. Ja czegoś takiego w moim miśku nie posiadam.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
- Kynokephalos
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1066
- Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
- Miejscowość: z dużego miasta
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Pan Samochodzik i prawo spadkowe
1.
Zgodnie z dzisiejszym prawem spadkowym (kodeks cywilny z 1964 roku) sąd najpierw rozstrzyga o udziale w dziedziczeniu (który ze spadkobierców w jakiej części) a dopiero potem następuje dział spadku - który konkretnie element masy spadkowej przypadnie komu. Dział nie mógłby się odbyć bez wiedzy Tomasza jako jednego ze spadkobierców. Podczas działu Tomasz mógłby protestować przeciw wciskaniu mu niechcianego pojazdu.
2.
Niemożliwe, by Tomasz "miał obowiązek" i "był zmuszony" wejść w prawa posiadacza, jak to jest dwukrotnie podkreślone. Zamiast usiłować darować garaż i wehikuł bratu, Tomasz mógł odrzucić spadek i należna mu część przeszłaby na innych spadkobierców.
Poza tym:
Wydaje mi się, że Nienacki nie rozróżnia pojęć posiadacza i właściciela.
A także, że Tomasz powinien był wcześniej otrzymać zawiadomienie z sądu o toczącym się postępowaniu spadkowym, skoro był wymieniony w testamencie.
Nie mogę znaleźć w internecie przepisów sprzed 1964 roku, ale wątpię by odbiegały znacząco od późniejszych w tych zasadniczych dla prawa spadkowego punktach.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
Zgodnie z dzisiejszym prawem spadkowym (kodeks cywilny z 1964 roku) sąd najpierw rozstrzyga o udziale w dziedziczeniu (który ze spadkobierców w jakiej części) a dopiero potem następuje dział spadku - który konkretnie element masy spadkowej przypadnie komu. Dział nie mógłby się odbyć bez wiedzy Tomasza jako jednego ze spadkobierców. Podczas działu Tomasz mógłby protestować przeciw wciskaniu mu niechcianego pojazdu.
2.
Niemożliwe, by Tomasz "miał obowiązek" i "był zmuszony" wejść w prawa posiadacza, jak to jest dwukrotnie podkreślone. Zamiast usiłować darować garaż i wehikuł bratu, Tomasz mógł odrzucić spadek i należna mu część przeszłaby na innych spadkobierców.
Poza tym:
Wydaje mi się, że Nienacki nie rozróżnia pojęć posiadacza i właściciela.
A także, że Tomasz powinien był wcześniej otrzymać zawiadomienie z sądu o toczącym się postępowaniu spadkowym, skoro był wymieniony w testamencie.
Nie mogę znaleźć w internecie przepisów sprzed 1964 roku, ale wątpię by odbiegały znacząco od późniejszych w tych zasadniczych dla prawa spadkowego punktach.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
- stefanmalek
- Forowy Lektor
- Posty: 28
- Rejestracja: 08 sie 2013, 18:57
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 2 razy
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet? ... 9460600328Kynokephalos pisze:Nie mogę znaleźć w internecie przepisów sprzed 1964 roku, ale wątpię by odbiegały znacząco od późniejszych w tych zasadniczych dla prawa spadkowego punktach.
Służę pomocą.
Oczywiście, że tak. Tylko później czytalibyśmy o Przygodach Pawła(?) N.N. lub Franciszki N.N. Prawda artystyczna jakich wiele u NienackiegoKynokephalos pisze:2.
Niemożliwe, by Tomasz "miał obowiązek" i "był zmuszony" wejść w prawa posiadacza, jak to jest dwukrotnie podkreślone. Zamiast usiłować darować garaż i wehikuł bratu, Tomasz mógł odrzucić spadek i należna mu część przeszłaby na innych spadkobierców.
- Kynokephalos
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1066
- Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
- Miejscowość: z dużego miasta
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
O, dzięki. Z odrzucieniem i z działem spadku było podobnie, jak dziś.stefanmalek pisze:http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet? ... 9460600328
Służę pomocą.
Rzekłeś.stefanmalek pisze:Prawda artystyczna jakich wiele u Nienackiego
Pozdrawiam,
Kynokephalos.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
Re: Pan Samochodzik i prawo spadkowe
Brawo Panowie, jestem pod wrażeniem Waszej dociekliwości!
Brrrrr, koszmarna wizja. Chociaż z drugie strony to chyba tylko kwestia imienia bo gdyby Nienacki swego bohatera nazwał Paweł a nie Tomasz to nie miałoby to większego znaczenia.stefanmalek pisze: Oczywiście, że tak. Tylko później czytalibyśmy o Przygodach Pawła(?) N.N.
Myślę Kyno, że Nienacki zakładał napisanie książki stricte przygodowej i nad tym się skupił. Chyba nie przewidział, że ktoś kiedyś po latach będzie drobiazgowo rozkładał treść Jego książek na czynniki pierwsze. I o ile w przypadku późniejszych części kanonu jakoś dałoby się to usprawiedliwić (w końcu pisał z wioski ukrytej głęboko w lasach) o tyle Wyspa powstała jeszcze w czasach gdy mieszkał w wielkim mieście gdzie miał dostęp do głęboko pojętej cywilizacji. I mógł dopracować takie szczegóły jak z tym spadkiem od wuja Gromiłły.Kynokephalos pisze:1.
Wydaje mi się, że Nienacki nie rozróżnia pojęć posiadacza i właściciela.
A także, że Tomasz powinien był wcześniej otrzymać zawiadomienie z sądu o toczącym się postępowaniu spadkowym, skoro był wymieniony w testamencie.
- Kynokephalos
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1066
- Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
- Miejscowość: z dużego miasta
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0