Z przygodą na ty

Już prawie wszyscy zapomnieli o tej niby ekranizacji książki. Dziś właśnie ogłoszono nominacje do Węży 2024 czyli dla najgorszych filmów w 2023 r. I jak można było się podziewać Pan Samochodzik i Templariusze w reż. Antoniego Nykowskiego otrzymał sporo bo aż 10 nominacji, najwięcej ze wszystkich filmów.

Najgorsza produkcja - uzasadnienie: 
Za zepsucie filmowego samograja i zamienienie kultowych przygód Pana Samochodzika w imitujący przygody Bonda koszmarek może i na czterech kółkach, ale ewidentnie bez piątej klepki.
Najgorsza reżyseria - Antoni Nykowski
Najgorszy scenariusz - Bartosz Sztybor
Najgorsza rola męska - Mateusz Janicki
Najgorszy duet - Mateusz Janicki i samochód
Występ poniżej talentu - Sandra Drzymalska
Najgorszy sequel, prequel lub remake
Najbardziej żenująca scena - nowoczesne rozmowy harcerskie
Efekt specjalnej troski - walka z powietrzem w latarni oraz za Samochodzik

https://www.filmweb.pl/news/WĘŻE+2024%3 ... ze"-154613
 
Ciekawe ile  z tego dostanie?

Grubo

Ciekawe ile "nagród" zgarną?
Nie z wszystkimi kategoriami się zgadzam, ale uzasadnienie najgorszej produkcji bardzo trafne.

Generalnie, BUBEL DEKADY! Jak okropny jest to film świadczy to, ze kompletnie o nim zapomniałem a przypomniały mi to coś powyższe posty.

Yvonne pisze: ↑15 mar 2024, 15:46...Nie z wszystkimi kategoriami się zgadzam, ale uzasadnienie najgorszej produkcji bardzo trafne.
 

Dla mnie Mateusz Janicki i Sandra Drzymalska zagrali całkiem poprawnie gorzej za to wg mnie z rolą Marii Dębskiej i Anny Dymnej.
 

Barabasz pisze: ↑15 mar 2024, 21:50

Yvonne pisze: ↑15 mar 2024, 15:46...Nie z wszystkimi kategoriami się zgadzam, ale uzasadnienie najgorszej produkcji bardzo trafne.

 

Dla mnie Mateusz Janicki i Sandra Drzymalska zagrali całkiem poprawnie gorzej za to wg mnie z rolą Marii Dębskiej i Anny Dymnej.
 

 

Zgadzam się całkowicie. 
 

Myślałem że to tylko nasza  opinia. Okazuje się że nie jesteśmy odosobnieni.

Nie dość, że to gniot, to z książką praktycznie nie ma nic wspólnego. Równie dobrze mógłby się nazywać Skarb Templariuszy i wtedy nikt by mu nie zarzucał, że zbrukał dobre imię pierwowzoru.

Mamy wyniki Węży 2024. Nasz kandydat zdobył o dziwo tylko 2 nagrody z 10 nominacji:

Netfliksowy "Pan Samochodzik i Templariusze" zakończył wieczór z Wężami dla "najgorszego sequela, remake'u lub prequela" i za najbardziej żenującą scenę. Jaką? Scenę "nowoczesnych rozmów harcerskich".

Najgorszym filmem 2023 został film pt. Blef doskonały

Netfliksowy "Pan Samochodzik i Templariusze" ma kilka niedociągnięć


 

Dzisiaj przeczytałem w Nowej Fantastyce wywiad ze scenarzystą Bartoszem Sztyborem. Odnośnie znanej nam ekranizacji było jedno pytanie:

- Ale za to fani Pana Samochodzika, do którego nowej filmowej adaptacji napisałeś scenariusz, nie mieli dla Ciebie litości.
- Nie mieli. (śmiech) Tyle wiadomości prywatnych, które odebrałem, z groźbami śmierci - to było ciekawe doświadczenie.
Teraz mówię o tym ze spokojem, ale to był hardkor. Abstrahując od tego, jaki ten film jest, czy się komuś podobał, czy nie,
to tak zmasowany atak gróźb, co zrobią mnie i mojej rodzinie, oskarżeń, że zniszczyłem polską popkulturę - to było wstrząsające!
Przez parę tygodni miałem problem z dojściem do siebie na poziomie emocjonalnym. W tych momentach odpalały mi się myśli typu
"Czy dało się inaczej? Jak inaczej mogłem to napisać?", ale też wiem, że nigdy nie chciałem robić adaptacji jeden do jednego.
Wiedziałem, że to bez sensu, fani może i tego chcą, ale gdy to dostaną, to nie będą zadowoleni - a przynajmniej takie miałem podejście.
Wiedziałem, że odejście od oryginału może spotkać się z krytyką; taki "Znachor", którego jeszcze nie widziałem, a który jest chyba
dużo bardziej wierny pierwowzorowi, przeszedł bez takiego wpierdolu. Więc może trzeba było właśnie bardziej jeden do jednego,
ale gdzie tu fun?
 

Barabasz pisze: ↑10 maja 2024, 22:17 Dzisiaj przeczytałem w Nowej Fantastyce wywiad ze scenarzystą Bartoszem Sztyborem. Odnośnie znanej nam ekranizacji było jedno pytanie:

- Ale za to fani Pana Samochodzika, do którego nowej filmowej adaptacji napisałeś scenariusz, nie mieli dla Ciebie litości.
- Nie mieli. (śmiech) Tyle wiadomości prywatnych, które odebrałem, z groźbami śmierci - to było ciekawe doświadczenie.
Teraz mówię o tym ze spokojem, ale to był hardkor. Abstrahując od tego, jaki ten film jest, czy się komuś podobał, czy nie,
to tak zmasowany atak gróźb, co zrobią mnie i mojej rodzinie, oskarżeń, że zniszczyłem polską popkulturę - to było wstrząsające!
Przez parę tygodni miałem problem z dojściem do siebie na poziomie emocjonalnym. W tych momentach odpalały mi się myśli typu
"Czy dało się inaczej? Jak inaczej mogłem to napisać?", ale też wiem, że nigdy nie chciałem robić adaptacji jeden do jednego.
Wiedziałem, że to bez sensu, fani może i tego chcą, ale gdy to dostaną, to nie będą zadowoleni - a przynajmniej takie miałem podejście.
Wiedziałem, że odejście od oryginału może spotkać się z krytyką; taki "Znachor", którego jeszcze nie widziałem, a który jest chyba
dużo bardziej wierny pierwowzorowi, przeszedł bez takiego wpierdolu. Więc może trzeba było właśnie bardziej jeden do jednego,
ale gdzie tu fun?
 

 

Jakoś słabo mi się chce wierzyć, że ktoś tak się emocjonuje Panem Samochodzikiem, że wypisywał "życzenia śmierci" jakiemuś nołnejmowi, który nigdy nie był scenarzystą filmowym i po tak spektakularnej klapie raczej nie będzie. Poza tym gdzie są ci ludzie, którzy są tak zafascynowani PSem, że byli w stanie znaleźć kontakt do tego człowieka i wysyłać mu prywatne wiadomości? Wyobrażacie sobie, że ktoś siedzi w domu w otoczeniu książek i gadżetów związanych z Panem Samochodzikiem, jest ortodoksyjnym wielbicielem i... nie istnieje w Internecie? Moim zdaniem to kolejny słaby scenariusz stworzony przez tego pana. Ośmieszył się w produkcji filmowej i próbuje odzyskać twarz przez idiotyczne opowieści o jakichś anonimach grożących mu złymi rzeczami. A jeśli pan Sztybor (tak się nazywa?) chce sobie robić fun, to jest szerokie pole do popisu w postaci fanfików, może sobie tworzyć do woli, nikt mu nie będzie groził, najwyżej nikt tego nie przeczyta.

A tak już bez żadnej emocji, gdyby to było dobre, to poza wyimaginowanymi ortodoksyjnymi fanami Pana Samochodzika, cały świat by to kupił, a jednak tego nie zrobił, więc by się przydało trochę autorefleksji temu scenarzyście komiksów.