Strona 2 z 3

: 20 lut 2018, 10:49
autor: Czesio1
A ja z Depeszów najbardziej lubię Walking in my shoes :-)

: 20 lut 2018, 20:42
autor: johny
Tego słucham obecnie.
Obrazek

: 20 lut 2018, 21:00
autor: johny
A właśnie w tej chwili niesamowitego Piece Of Mind...

FISH - Vigil In A Wilderness Of Mirrors

: 23 lut 2018, 10:39
autor: johny
Obrazek
Dzisiaj znów moja łagodniejsza natura. Fisha przedstawiać chyba za bardzo nikomu nie trzeba. Nie jestem ortodoksyjnym fanem MARILLION (właściwie bez Fisha nie znam ich) ale płytę Misplaced Childhood kocham od pierwszej do ostatniej sekundy. 1,5 roku temu bodajże miałem możność być na koncercie Fisha, który z okazji 30 lecia płyty odgrywał ją w całości. Ale oprócz tego zagrał kilka swoich piosenek, których nie znałem w ogóle. Spodobało mi się a za namową kolegi, z którym byłem na koncercie sięgnąłem po pierwszy solowy jego krążek. Płyta jest naprawdę dobra z mnóstwem świetnych kompozycji. Mi osobiście najbardziej podobają się Vigil, The Company, Family Business, View From The Hill (w którym palce maczał Janick Gers - gitarzysta Ironów) no i na koniec Cliche, jedna z najpiękniejszych piosenek o miłości.
Ta płyta to kawał dobrej muzyki, polecam!

Ocena: 8/10

Svann. Granica czerni i bieli.

: 23 lut 2018, 22:55
autor: Hertel
W zasadzie powinienem zaprezentować tutaj którąś z płyt Closterkellera ale którą? Skoro wszystkie uwielbiam, a teksty (czy może wiersze?) Anki to moja niemalże religia i często życiowy drogowskaz. I ratunek w trudniejszych chwilach.
Może powinienem tutaj zrecenzować "Nero" do którego teksty Anja pisała będąc na życiowym zakręcie? Brrr.... Doprawdy, tak czarnej i mrocznej płyty to nawet po Closterkellerze nie spodziewałbym się.
Może "Graphithe", po nagraniu którego Anka stwierdziła, że to już koniec. Closterkeller nie nagra już nic lepszego i kończy... (Ufff, na szczęście myliła się. Nie opuściły jej anioły i demony inspirujące do tworzenia ;-) )
Może "Cyan", z boskim "Czasem komety"?
Może "Purple" od której to płyty wszystko się zaczęło? Pamięta ktoś z Was Rozgłośnię harcerską w programie IV PR? Tam usłyszałem po raz pierwszy Closterkeller (88 rok). Pierwsza myśl... Co to za wycie? Chryste Panie... Ale od tego czasu muzyka i teksty Closterkellera są ze mną cały czas. A koncertów zaliczyłem pewnie ze sto. Nie wiem.

Nie. Żadnej z tych płyt nie wezmę na tapetę. Ani innych, których nie wymieniłem.
W 2003 roku Anja Orthodox z muzykami Abraxas nagrała płytę "Granica czerni i bieli"
Ance towarzyszy tutaj wokalnie Kinga Bogdańska. W sumie w niektórych utworach ich głosy ciekawie się uzupełniają, ale przy mocnym głosie Anji, Kinga ma niewiele do zaprezentowania.
Niesamowity klimat płyty trochę psuje utwór "Dziś każdy może być idolem" Króciutki na szczęście a zresztą można się przyzwyczaić.
Różni się też trochę od reszty "Papapa", ale ja go bardzo lubię. Nastraja mnie optymistycznie.
Reszta utworów to bajka. Bajka piękna a jednocześnie życiowa do bólu.
A na czele moich ukochanych kawałków "Księżycowy"...



https://www.youtube.com/watch?v=cTZW9iLdxeg

Tuż za nim "Niedokończony wiersz":

https://www.youtube.com/watch?v=V3VxCWsPVGk

Obrazek

Svann istniał króciutko, ale na szczęście było mi dane być na koncercie. Może jeszcze kiedyś zagrają?

: 24 lut 2018, 05:43
autor: Von Dobeneck
Johny, jeśli chodzi o Marillion, to bez Fisha radzą sobie bardzo dobrze. Posłuchaj ich płyty Seasons End, jest naprawdę fajna. Kiedyś miałem okazję kupić, ale była tak koszmarnie droga, że odpuściłem, nie jestem aż takim fanem Marillion. Płyta, o której piszesz, Misplaced Childhood, rzeczywiście jest niezła, kawał historii. :564:

KULT - Tata 2

: 07 mar 2018, 11:21
autor: johny
Obrazek
Moja pierwsza płyta kompaktowa ever. Może dlatego właśnie tak ważna. Muzycznie kontynuacja doskonałej Tata Kazika, choć może nieco bardziej smutna. Jakby wyrzucić ze 4 utwory to płyta byłaby perfekcyjna. Ale i tak jest kilka takich killerów, że daj Boże zdrowie: śmierć poety, A gdy będę umierał czy Kochaj mnie a będę twoją z niesamowitym duetem Kazika i Violletty Villas.

Ocena: 8/10

: 07 mar 2018, 11:39
autor: Mysikrólik
johny pisze:Kazika i Violletty Villas
Nieco wyżej cenię Tatę Kazika, ale tylko nieco. świetna płyta.
Anegdota.
Chyba w Kult. Biała księga Kazik wspomina pierwsze spotkanie z VV. Pojechał po nią bodajże na lotnisko. Był bardzo zdenerwowany, w końcu jakby nie patrzeć wielka gwiazda zgodziła się wziąć udział w projekcie. Po przywitaniu VV zapytała:
- Czy to pan śpiewał, że wszystkie artystki to prostytutki?
Tłumaczył się jak sztubak. :-)

: 07 mar 2018, 12:11
autor: johny
Mysikrólik pisze: Nieco wyżej cenię Tatę Kazika, ale tylko nieco. świetna płyta.
To tak jak ja.
Mysikrólik pisze:Anegdota.
Chyba w Kult. Biała księga Kazik wspomina pierwsze spotkanie z VV. Pojechał po nią bodajże na lotnisko. Był bardzo zdenerwowany, w końcu jakby nie patrzeć wielka gwiazda zgodziła się wziąć udział w projekcie. Po przywitaniu VV zapytała:
- Czy to pan śpiewał, że wszystkie artystki to prostytutki?
Tłumaczył się jak sztubak. :-)
Tak czytałem o tym! :-) Mnie zapadła w pamięć druga.
Nagrywali wokale na Kochaj mnie a będę twoją i VV robiła chyba ze 12 podejść bo twierdziła, ze zawsze poszło coś nie tak. Kazik tylko przytakiwał głową bo był w takim stresie a w rzeczywistości myślał sobie: K*** przecież już pierwsze podejście było zaj****e i nie osiągalne dla innych. :-D

: 07 mar 2018, 14:19
autor: Von Dobeneck
Kazimierz to wszechstronny artysta. Mój szwagier go uwielbia, ma wszystkie płyty z wszystkich projektów Kazika. Dla mnie najlepsza płyta, to Porozumienie ponad podziałami KNŻ. Tam jest czad, a to zasługa Litzy, którego chyba nie muszę przedstawiać. ;-) :564:

: 07 mar 2018, 14:23
autor: johny
Von Dobeneck pisze:Kazimierz to wszechstronny artysta. Mój szwagier go uwielbia, ma wszystkie płyty z wszystkich projektów Kazika. Dla mnie najlepsza płyta, to Porozumienie ponad podziałami KNŻ. Tam jest czad, a to zasługa Litzy, którego chyba nie muszę przedstawiać. ;-) :564:
Kupiłem sobie DVD KNŻ-ta Ostatni koncert w mieście - jeden z ostatnich koncertów KNŻ, nagrany nota bene w łódzkiej Wytwórni. Jest czad, oj jest. A Litza nie tylko gra na gitarze ale także mocno udzielał się wokalnie.

: 07 mar 2018, 14:36
autor: Von Dobeneck
Ech johny, zazdroszczę Ci kolekcji. Do tej pory miałbym pewnie równie bogatą, gdyby nie kradzież. Czasami nachodzi mnie chęć, żeby jeszcze raz zacząć, ale jak pomyślę, że musiałbym zaczynać od szukania starych Sabbathów, Purpli, Floydów itd. to przechodzi mi. :/
Nie jestem wielkim fanem Kazika, ale szanuję go i cenię za wkład w polską scenę rockową. :564:

: 07 mar 2018, 14:46
autor: johny
Von Dobeneck pisze:Do tej pory miałbym pewnie równie bogatą, gdyby nie kradzież. Czasami nachodzi mnie chęć, żeby jeszcze raz zacząć, ale jak pomyślę, że musiałbym zaczynać od szukania starych Sabbathów, Purpli, Floydów itd. to przechodzi mi. :/
No to słuchaj, mój kumpel ma na vinylach, wszystko pierwsze angielskie tłoczenia! Ironów - do 7th Son a potem też dalej wszystko na zremasterowanych vinylach.
Podobnie z Running Wild. :-)

: 07 mar 2018, 15:00
autor: Von Dobeneck
johny pisze:
Von Dobeneck pisze:Do tej pory miałbym pewnie równie bogatą, gdyby nie kradzież. Czasami nachodzi mnie chęć, żeby jeszcze raz zacząć, ale jak pomyślę, że musiałbym zaczynać od szukania starych Sabbathów, Purpli, Floydów itd. to przechodzi mi. :/
No to słuchaj, mój kumpel ma na vinylach, wszystko pierwsze angielskie tłoczenia! Ironów - do 7th Son a potem też dalej wszystko na zremasterowanych vinylach.
Podobnie z Running Wild. :-)
Matko i córko, toż to majątek!!! I pomyśleć, że ja miałem kiedyś Live after Death na winylu, oryginał. Niestety, wychowałem się na wsi, gdzie na szkolnych dyskotekach leciały Polskie Orły z ich Cichą wodą, sam rozumiesz, że dostęp do muzyki miałem bardzo ograniczony. Dopiero w średniej nawiązałem kontakty z kolegami z Siemiatycz(z którymi zresztą do tej pory mam kontakt), którzy mieli dostęp do szerszej muzyki. Wiesz ile dałem za plakat Motorhead z lokomotywą? Za tę kasę moglem opłacić dwa miesiące internatu. :D Tak kombinowałem, żeby ten plakat mieć, że sprzedałem nawet swoją gitarę, którą naprawdę uwielbiałem i za którą dałem od cholery kasy. Ale jak już miałem ten plakat, to do mojego pokoju przychodziły tabuny kolegów i KOLEŻANEK, żeby popatrzeć. :D
Ale najważniejsze dla mnie wydarzenie, o czym już pisałem kiedyś, to jak kumpel dorwał na jakiejś gorzówce Master of Puppets i Somewhere in Time. Wyszły w tym samym roku 86'. Cała szkoła musiała iść do kina na Chłopów albo Nad Niemnem, nie pamiętam, a my urwaliśmy się do jego chaty i słuchaliśmy Mety i Ironów. Niezapomniane, wspaniałe przeżycie. :564:

: 07 mar 2018, 15:03
autor: johny
Von Dobeneck pisze: Matko i córko, toż to majątek!!!
To jest maniak!
Von Dobeneck pisze: Wiesz ile dałem za plakat Motorhead z lokomotywą? Za tę kasę moglem opłacić dwa miesiące internatu. :D Tak kombinowałem, żeby ten plakat mieć, że sprzedałem nawet swoją gitarę, którą naprawdę uwielbiałem i za którą dałem od cholery kasy. Ale jak już miałem ten plakat, to do mojego pokoju przychodziły tabuny kolegów i KOLEŻANEK, żeby popatrzeć. :D
A do tego mega fan MOTORHEAD właśnie. Ja wczoraj kupiłem ich UNDER COVER -genialna płyta z coverami.

: 07 mar 2018, 15:10
autor: Von Dobeneck
A do tego mega fan MOTORHEAD właśnie. Ja wczoraj kupiłem ich UNDER COVER -genialna płyta z coverami.
Wiem, znam. :) Lemmy to był prawdziwy rockman, nawet tych brodawek nie usunął, bo miał to gdzieś. :D To był facet.

: 07 mar 2018, 15:14
autor: johny
Von Dobeneck pisze: To był facet.
Niestety był... Co raz mniej takich...

: 07 mar 2018, 15:35
autor: Von Dobeneck
johny pisze:
Von Dobeneck pisze: To był facet.
Niestety był... Co raz mniej takich...
Niestety... Czasami boję się włączać telewizor, żeby nie usłyszeć właśnie takich wiadomości. Coraz bardziej mam świadomość, że kończy się pewna epoka w muzyce i ci, którzy byli ikonami 60' 70' i 80' w muzyce, powoli nas opuszczają...Następni będziemy my...

: 21 mar 2018, 10:54
autor: johny
Barabasz pisze:Ja po ostatnim moim koncercie Kultu też byłem załamany jak pogorszył się głos Kazikowi. To już nie to co 20 lat temu. średnio się tego słuchało, szczególnie w porównaniu z płytami. :-(
Kurde, muszę się wybrać w końcu na koncert KULT-u. Dawno nie byłem... Zobaczymy co z głosem Kazelota...

: 21 mar 2018, 14:04
autor: johny
No to ja nietypowo, bo koniec końców nie jestem fanem popu. Bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu płyta "Ray of light" Madonny.
Też nie jestem fanem popu ale po twojej recenzji właśnie słucham tej płyty, która towarzyszy mi teraz w pracy. :-)

: 21 mar 2018, 14:45
autor: Mysikrólik
johny pisze:Cytat:
No to ja nietypowo, bo koniec końców nie jestem fanem popu. Bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu płyta "Ray of light" Madonny.

Też nie jestem fanem popu ale po twojej recenzji właśnie słucham tej płyty, która towarzyszy mi teraz w pracy. :-)
Ma klimat. :-)

To może żeby zamknąć temat Taty Kazika, to dodam jeszcze"Tatę Kazika 3", czyli Tata Kazika kontra Hedora Kazika i Kwartetu ProForma.
Obrazek
Płyta nie jest moim zdaniem tak dobra jak dwie pierwsze. Posiada kawałki, które mimo opływu lat pomijam, ponieważ mnie nużą. Są też oczywiście fajne piosenki i dla nich warto przesłuchać na pewno płytę. Z resztą gusta są różne i mój kumpel z którym od lat jeździmy na koncerty Kult-u i KnŻ-tu, gdy jeszcze grał, uważa że jeden z odrzuconych przeze mnie, bardzo mu się podoba. Mowa o "Ogrodniku".
Ja jednak chciałbym podać do posłuchania mój ulubiony z tej płyty, a mianowicie "Most" Kazikowi moim zdaniem bardzo zmienił się głos i niektórych piosenek nie wyciąga, a w tej piosence brzmi dobrze i powinien w tą stronę pójść.

: 21 mar 2018, 16:25
autor: Barabasz
Ja po ostatnim moim koncercie Kultu też byłem załamany jak pogorszył się głos Kazikowi. To już nie to co 20 lat temu. średnio się tego słuchało, szczególnie w porównaniu z płytami. :-(

: 29 mar 2018, 23:47
autor: johny
Obrazek

Nigdy jakimś wielkim fanem Judas Priest nie byłem ale poprzednia płyta spodobała mi się bardzo a i koncert w Łodzi zaliczyłem. Mając na uwadze pozytywne recenzje najnowszej płyty Brytyjczyków zakupiłem ją sobie.
Wrażenia wspaniałe. Lata lecą a panowie nie starzeją się muzycznie w ogóle, a poziom, który prezentują jest nieosiągalny dla innych.
Już pierwszy numer Firepower powala swoją mocą. świetny thrashowy riff na początku, potem mocne wejście Halforda a w środku wymiana solówek raz bardzo melodyjnie i łagodnie a drugi mocno, znów ocierając się o klimaty bliskie Slayerowi na przykład. Kapitalny otwieracz. Jeszcze dobrze nie odetchnęliśmy a tu już leci Lightning Strike typowe judasowe granie, bardzo szybkie z mocną gitarą i chwytliwym refrenem. Następnie nieco zwolnienia ale ciężar niesamowity! Evil Never Dies, troszkę przypomina mi to MEGADETH. Oczywiście świetna solówka musi być! W następnej piosence Never The Heroes panowie za cel postawili sobie aby publika mogła głośno wykrzywiać refren na koncertach. Chyba najbardziej melodyjny kawałek na płycie. Transowe klawisze na początek, wejście perkusji i wyraźnie słyszalny podkład basu... Lecimy z koksem aż do refrenu aby wykrzyczeć razem z Robem neverdehirołs!!! :-D Po tej dawce melodyjnego heavy, znów coś mocniejszego w postaci Necromancer. Agresja z jaką Halford wykrzykuje kolejne wersy jest niesamowita. Ciężar, szybkość, agresja! Czy ci faceci naprawdę podchodzą pod 70.? Po Necromancer piosenka, do której początkowo ciężko mi się było przekonać ale z każdym odsłuchem było lepiej. Duch Black Sabbath czuć na odległość. Jakby ten kawałek (Children Of The Sun) był autorstwa Iommiego i Butlera nie zdziwiło by mnie to. W żaden sposób nie traktuję jednak tego jako zarzut. Dzieci słońca umarły jeden po drugim a my słyszymy cudowną muzyczną frazę Guardians, która płynnie przechodzi w Rising From Ruins. Mocne bębny ostry riff i przepiękna solówka. Przed nami drugi najbardziej melodyjny kawałek na płycie. Do tego świetny śpiew Halforda! Ciarki na plecach! Po tym utworze kolejny Flame Thrower. Właściwie jedyny, do którego nie za bardzo mogę się przekonać. Nie to, że jest zły ale czegoś mi w nim brakuje. Ok, przeleciał i zaczyna się Spectre. Mroczny, ciężki słuchając go nieodparcie mam wrażenie, że zaraz coś się wydarzy, coś nie koniecznie przyjemnego... Nastrój fantastyczny a pod koniec znów super solówki. Traitors Gate wygrywa za to w kategorii najbardziej maidenowy kawałek na płycie. Początkowy riff niczym z The Wicker Man a później wokaliza, której z pewnością Maideni nie powstydzili by się! Podoba mnie się to! O pojedynkach gitarowych nie wspomnę! Nie poddamy się wołają panowie z Judas Priest. Tak właśnie traktuję kolejną pozycję w postaci No Surrender. Młodzieńczy wigor, piękne melodie i przekaz: JESTEśMY DZIADKAMI ALE SIę NIE PODDAMY!!! Powoli dobijamy do końca. Lone Wolf to kolejny kawałek z Sabbathowym DNA we krwi. Halford w mojej opinii w tej kompozycji nawet zbliża się do tego co prezentuje Ozzy. Ta piosenka to nie mój faworyt ale muszę przyznać, że z każdym odsłuchem idzie bardziej na plus. No dobra, w końcu trzeba trochę odpocząć i podać parę łagodniejszych dźwięków... Ballada Sea of Red kończy album. Kończy go jednak w wielkim stylu. Piękna gitara akustyczna na początku i czyściuteńki śpiew Halforda a potem mocniejsze wejście... Rozkoszujmy się jeszcze tymi dźwiękami...
Muzyka cichnie, odtwarzacz zatrzymuje się a my chcemy płytę nastawić raz jeszcze. Tylu wspaniałych dźwięków nie słyszałem już dawno. Szkoda, że takie zespoły z oczywistych względów powoli będą schodziły ze sceny...

Ocena: 9,5/10

: 01 kwie 2018, 14:04
autor: grim_reaper
Super recenzja johny
Słucham płyty cały czas w autku i jeszcze mi się nie znudziło. :-D

: 24 kwie 2018, 05:08
autor: Czesio1
"Miód i dym" to chyba najpiękniejsza do tej pory płyta Anity Lipnickiej.

Słucham jej na okrągło od kilku dni.
Zaczyna się wspaniałą, pasującą do naszych wypraw, piosenką "Z miasta".
A potem jest tak samo pięknie.

Polecam!

Recenzje płyt

: 24 kwie 2018, 12:52
autor: Yvonne
tres

: 18 lip 2018, 18:32
autor: johny
grim_reaper pisze:Super recenzja johny
Słucham płyty cały czas w autku i jeszcze mi się nie znudziło. :-D
Kurde, zniknęla moja recenzja płyty Judasów Firepower, a tyle nad nią siedziałem. :-( Podobny problem jak w zagadkowni.

: 18 lip 2018, 19:48
autor: Czesio1
johny pisze: Kurde, zniknęla moja recenzja płyty Judasów Firepower, a tyle nad nią siedziałem.
Jak to zniknęła? Skąd? Jak? Gdzie?

: 18 lip 2018, 20:28
autor: johny
Czesio1 pisze:
johny pisze: Kurde, zniknęla moja recenzja płyty Judasów Firepower, a tyle nad nią siedziałem.
Jak to zniknęła? Skąd? Jak? Gdzie?
Z tego wątku Czesio. gream_reaper swój komentarz odniósł do tej recenzji.

: 18 lip 2018, 21:25
autor: Czesio1
johny pisze: Z tego wątku Czesio. gream_reaper swój komentarz odniósł do tej recenzji.
Johny, czy chodzi o tę recenzję:
johny pisze: Nigdy jakimś wielkim fanem Judas Priest nie byłem ale poprzednia płyta spodobała mi się bardzo a i koncert w Łodzi zaliczyłem. Mając na uwadze pozytywne recenzje najnowszej płyty Brytyjczyków zakupiłem ją sobie.
Wrażenia wspaniałe. Lata lecą a panowie nie starzeją się muzycznie w ogóle, a poziom, który prezentują jest nieosiągalny dla innych.
Już pierwszy numer Firepower powala swoją mocą. świetny thrashowy riff na początku, potem mocne wejście Halforda a w środku wymiana solówek raz bardzo melodyjnie i łagodnie a drugi mocno, znów ocierając się o klimaty bliskie Slayerowi na przykład. Kapitalny otwieracz. Jeszcze dobrze nie odetchnęliśmy a tu już leci Lightning Strike typowe judasowe granie, bardzo szybkie z mocną gitarą i chwytliwym refrenem. Następnie nieco zwolnienia ale ciężar niesamowity! Evil Never Dies, troszkę przypomina mi to MEGADETH. Oczywiście świetna solówka musi być! W następnej piosence Never The Heroes panowie za cel postawili sobie aby publika mogła głośno wykrzywiać refren na koncertach. Chyba najbardziej melodyjny kawałek na płycie. Transowe klawisze na początek, wejście perkusji i wyraźnie słyszalny podkład basu... Lecimy z koksem aż do refrenu aby wykrzyczeć razem z Robem neverdehirołs!!! :-D Po tej dawce melodyjnego heavy, znów coś mocniejszego w postaci Necromancer. Agresja z jaką Halford wykrzykuje kolejne wersy jest niesamowita. Ciężar, szybkość, agresja! Czy ci faceci naprawdę podchodzą pod 70.? Po Necromancer piosenka, do której początkowo ciężko mi się było przekonać ale z każdym odsłuchem było lepiej. Duch Black Sabbath czuć na odległość. Jakby ten kawałek (Children Of The Sun) był autorstwa Iommiego i Butlera nie zdziwiło by mnie to. W żaden sposób nie traktuję jednak tego jako zarzut. Dzieci słońca umarły jeden po drugim a my słyszymy cudowną muzyczną frazę Guardians, która płynnie przechodzi w Rising From Ruins. Mocne bębny ostry riff i przepiękna solówka. Przed nami drugi najbardziej melodyjny kawałek na płycie. Do tego świetny śpiew Halforda! Ciarki na plecach! Po tym utworze kolejny Flame Thrower. Właściwie jedyny, do którego nie za bardzo mogę się przekonać. Nie to, że jest zły ale czegoś mi w nim brakuje. Ok, przeleciał i zaczyna się Spectre. Mroczny, ciężki słuchając go nieodparcie mam wrażenie, że zaraz coś się wydarzy, coś nie koniecznie przyjemnego... Nastrój fantastyczny a pod koniec znów super solówki. Traitors Gate wygrywa za to w kategorii najbardziej maidenowy kawałek na płycie. Początkowy riff niczym z The Wicker Man a później wokaliza, której z pewnością Maideni nie powstydzili by się! Podoba mnie się to! O pojedynkach gitarowych nie wspomnę! Nie poddamy się wołają panowie z Judas Priest. Tak właśnie traktuję kolejną pozycję w postaci No Surrender. Młodzieńczy wigor, piękne melodie i przekaz: JESTEśMY DZIADKAMI ALE SIę NIE PODDAMY!!! Powoli dobijamy do końca. Lone Wolf to kolejny kawałek z Sabbathowym DNA we krwi. Halford w mojej opinii w tej kompozycji nawet zbliża się do tego co prezentuje Ozzy. Ta piosenka to nie mój faworyt ale muszę przyznać, że z każdym odsłuchem idzie bardziej na plus. No dobra, w końcu trzeba trochę odpocząć i podać parę łagodniejszych dźwięków... Ballada Sea of Red kończy album. Kończy go jednak w wielkim stylu. Piękna gitara akustyczna na początku i czyściuteńki śpiew Halforda a potem mocniejsze wejście... Rozkoszujmy się jeszcze tymi dźwiękami...
Muzyka cichnie, odtwarzacz zatrzymuje się a my chcemy płytę nastawić raz jeszcze. Tylu wspaniałych dźwięków nie słyszałem już dawno. Szkoda, że takie zespoły z oczywistych względów powoli będą schodziły ze sceny...

Ocena: 9,5/10"