Przygoda z kuchnią
-
- Zlotowicz
- Posty: 7221
- Rejestracja: 10 lip 2013, 04:07
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 90 razy
- Otrzymał podziękowań: 112 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Bardzo ładny, uważam! Kolorystycznie. Ma tez silny kolor, bo nawet cebulka się zafarbowała przy smażeniu!
Najpierw podsmażamy cebulkę i czosnek.
Dodajemy amaranth, smażymy aż zmięknie.
Smakujemy i ojej…paskudztwo. Bez smaku. Szczęście, ze chociaz cebulka….poza tym łykowate jakieś, napisane, ze smażyć tylko chwilkę.
Nie poddajemy się. Jest jeszcze jeden przepis. Amaranth z Goa z Zachodnich Indii. Nazywa się tambdi bhaji w dosłownym tłumaczeniu czerwone warzywa.
Najpierw podsmażamy cebulkę i czosnek.
Dodajemy amaranth, smażymy aż zmięknie.
Smakujemy i ojej…paskudztwo. Bez smaku. Szczęście, ze chociaz cebulka….poza tym łykowate jakieś, napisane, ze smażyć tylko chwilkę.
Nie poddajemy się. Jest jeszcze jeden przepis. Amaranth z Goa z Zachodnich Indii. Nazywa się tambdi bhaji w dosłownym tłumaczeniu czerwone warzywa.
-
- Zlotowicz
- Posty: 7221
- Rejestracja: 10 lip 2013, 04:07
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 90 razy
- Otrzymał podziękowań: 112 razy
Re: Przygoda z kuchnią
I tu leci świeży imbir, zdjęcie imbiru wstawiłam bo misę podobało kolorystycznie
Turmeric
Wiórki kokosowe zamiast miąższu kokosowego
Turmeric
Wiórki kokosowe zamiast miąższu kokosowego
Ostatnio zmieniony 13 sty 2022, 10:38 przez Brunhilda, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zlotowicz
- Posty: 7221
- Rejestracja: 10 lip 2013, 04:07
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 90 razy
- Otrzymał podziękowań: 112 razy
Re: Przygoda z kuchnią
I wyszło coś takiego.
A! No i dużo soli. W przepisie było, ze dużo soli, i rzeczywiście! Nawet Kłodzka Sol, która kupiłam w polskim sklepie, a która uważam jest najbardziej słona ze wszystkich znanych mi soli, nie poradziła! Musiałam jej dużo wsypać, żeby sol w ogóle poczuć!!!! Ciekawe!
A! No i dużo soli. W przepisie było, ze dużo soli, i rzeczywiście! Nawet Kłodzka Sol, która kupiłam w polskim sklepie, a która uważam jest najbardziej słona ze wszystkich znanych mi soli, nie poradziła! Musiałam jej dużo wsypać, żeby sol w ogóle poczuć!!!! Ciekawe!
-
- Zlotowicz
- Posty: 7221
- Rejestracja: 10 lip 2013, 04:07
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 90 razy
- Otrzymał podziękowań: 112 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Noooo…. Hmmm cóż! Wyglądem Chiny, smakiem Indie. Po dłuższym gotowaniu te badyle zmiękły. No ale… dodałam jeszcze turmeric i śmietankę kokosowa. Dopiero trochę lepiej wyszło… a jak dodałam krewetki to już w ogóle! Całkiem całkiem. A jeszcze kieliszek Prosecco to w ogóle w porządku…
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3900
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 117 razy
- Otrzymał podziękowań: 137 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Na pewno jakiś inny składnik neutralizuje sól w tym daniu. Wiem że tak m.in. działa jabłko i chyba nawet ziemniak.
-
- Zlotowicz
- Posty: 7221
- Rejestracja: 10 lip 2013, 04:07
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 90 razy
- Otrzymał podziękowań: 112 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Ale tam tylko cebulka i czosnek podsmażone. I dużo soli. Te indyjskie przyprawy dopiero w drugiej fazie weszły. Może sam amarantus neutralizuje?
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8884
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 396 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Wierzę że smaczne, skoro jest tam ryż, krewetki i mleko kokosowe. Ale wygląda jak botwinka, której nie znoszę, właśnie przez te liscie.
U nas jest amarantus w sklepach, ale tylko jako ziarno. Wiem bo wyszukiwałem kiedyś egzotycznych zamienników zbóż.
U nas jest amarantus w sklepach, ale tylko jako ziarno. Wiem bo wyszukiwałem kiedyś egzotycznych zamienników zbóż.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8884
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 396 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Sposób na zagospodarowanie resztek wędlin, które zostały po świętach. Z założenia miał powstać smalec ze skwarkami, który tradycyjnie jest przygotowywany u mnie w pracy, na zakładową wigilię. Ta wigilia odbywa się zwykle tydzień przed prawdziwą, dlatego nie jest postna, a smalec ma takie wzięcie, że znika jeszcze przed smażoną rybą i pierogami. Tak wygląda na stole wigilijnym:
Tak naprawdę to nie jest smalec, tylko raczej potrawa mięsna i dlatego pierwszy raz spróbowałem zrobić go sam. Ze świąt zostało około kilograma wędlin, które utraciły już urok świeżości, ale ciągle były jadalne
Podstawą smalcu jest słonina, powinno jej być więcej niż resztek wędlin, ja użyłem 1,5kg.
Słonina została zmielona z użyciem sitka o dużych oczkach
A następnie stopiona z jednym dużym jabłkiem, obranym ze skórki i pokrojonym w mniejsze kawałki
Po stopnieniu skwarki zostały wyłowione do drugiego garnka
A do płynnego smalcu zostały wrzucone zmielone grubo resztki wędlin. W oryginalnym przepisie to są tzw. „skrawki”, które można kupić na stoiskach mięsnych w każdym supermarkecie. W oryginalnym przepisie powinno się je pokroić w drobną kostkę ale mi się nie chciało, więc zmieliłem. Obecnie stwierdzam, że jednak pokrojenie dałoby lepszy efekt.
Do tego znów dorzucamy pokrojone jabłko i smażymy
Po usmażeniu wyławiamy usmażone mięso i dodajemy do wyjętych wcześniej skwarek
Teraz cebula, powinno jej być więcej niż słoniny, w moim przypadku 1,5kg (to na zdjęciu to tylko połowa),
należy ją pokroić w kostkę i wrzucić do stopionego smalcu z kolejnym jabłkiem (to już trzecie) i usmażyć na zloty kolor
Teraz należy wszystko wymieszać, doprawić przyprawą maggi
I przełożyć do słoików
Wyszło siedem słoików, de facto konserwy mięsnej. Myślę że można to zapasteryzować ale poszedłem na łatwiznę i dałem wszystko do zamrażarki. Wyciągnę jak będzie zlot, o ile coś dotrwa. W smaku jest genialne.
Tak naprawdę to nie jest smalec, tylko raczej potrawa mięsna i dlatego pierwszy raz spróbowałem zrobić go sam. Ze świąt zostało około kilograma wędlin, które utraciły już urok świeżości, ale ciągle były jadalne
Podstawą smalcu jest słonina, powinno jej być więcej niż resztek wędlin, ja użyłem 1,5kg.
Słonina została zmielona z użyciem sitka o dużych oczkach
A następnie stopiona z jednym dużym jabłkiem, obranym ze skórki i pokrojonym w mniejsze kawałki
Po stopnieniu skwarki zostały wyłowione do drugiego garnka
A do płynnego smalcu zostały wrzucone zmielone grubo resztki wędlin. W oryginalnym przepisie to są tzw. „skrawki”, które można kupić na stoiskach mięsnych w każdym supermarkecie. W oryginalnym przepisie powinno się je pokroić w drobną kostkę ale mi się nie chciało, więc zmieliłem. Obecnie stwierdzam, że jednak pokrojenie dałoby lepszy efekt.
Do tego znów dorzucamy pokrojone jabłko i smażymy
Po usmażeniu wyławiamy usmażone mięso i dodajemy do wyjętych wcześniej skwarek
Teraz cebula, powinno jej być więcej niż słoniny, w moim przypadku 1,5kg (to na zdjęciu to tylko połowa),
należy ją pokroić w kostkę i wrzucić do stopionego smalcu z kolejnym jabłkiem (to już trzecie) i usmażyć na zloty kolor
Teraz należy wszystko wymieszać, doprawić przyprawą maggi
I przełożyć do słoików
Wyszło siedem słoików, de facto konserwy mięsnej. Myślę że można to zapasteryzować ale poszedłem na łatwiznę i dałem wszystko do zamrażarki. Wyciągnę jak będzie zlot, o ile coś dotrwa. W smaku jest genialne.
- johny
- Moderator
- Posty: 11655
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 246 razy
- Otrzymał podziękowań: 203 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Coś pięknego TomaszKu!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
-
- Zlotowicz
- Posty: 7221
- Rejestracja: 10 lip 2013, 04:07
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 90 razy
- Otrzymał podziękowań: 112 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Oooo! Piękny widok rzeczywiście… musi taki smalczyku smakować… bajka…
No i dzięki za instrukcje krok po kroku. Ten smalczyk to pewnie bym już mocno naruszyła już w pierwszej fazie , tylko z jakbluszkiem…
No i dzięki za instrukcje krok po kroku. Ten smalczyk to pewnie bym już mocno naruszyła już w pierwszej fazie , tylko z jakbluszkiem…
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5302
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 18 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8884
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 396 razy
Re: Przygoda z kuchnią
O ile część pierwszego słoika nie pójdzie jutro do posmarowania chleba na śniadaniu, z reszty zrobię sos do makaronu, po dodaniu śmietany 18%. To danie było znane już we flocie północnej Armii Radzieckiej, jako "makaron pro fłotski". W warunkach wojennych skwarki zastępowano rozgniecioną "tuszonką" czyli mielonką z puszki, podsmażoną z cebulą. Znam to danie już od czasów, kiedy jeździliśmy po Polsce z rozdzicami i bratem pod namiot i w przyczepie. Czyli mniej więcej w czasie Operacji Żagiel 1974. Podejrzewam, że Pan Samochodzik, przy jego biwakowo-turystycznej i torebkowo-konserwowej diecie, jadał to samo.
-
- Zlotowicz
- Posty: 7221
- Rejestracja: 10 lip 2013, 04:07
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 90 razy
- Otrzymał podziękowań: 112 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Chciałam zrobić taki sosik. Czyli do smalcu ze słoninką ( w moim przypadku kupionego w polskim sklepie) dodać tylko śmietanę?
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 1
- Rejestracja: 07 kwie 2022, 10:28
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Re: Przygoda z kuchnią
Ja robię pyszną sałatkę z: kukurydzy konserwowej, wędzonego podudzia kurczaka, jajka ugotowanego na twardo, sera żółtego, majonezu. Do tego przyprawy: majeranek, pieprz czarny, pieprz ziołowy, sól, tymianek, rozmaryn, koperek. Można ją również podawać do mięs i ryb.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8884
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 396 razy
Re: Przygoda z kuchnią
To popisowa sałatka mojej żony, na wszelkie uroczystości rodzinne. Dawniej dodawała jeszcze ananasa z puszki, ale po moich protestach przestała.
- grim_reaper
- Zlotowicz
- Posty: 628
- Rejestracja: 27 cze 2017, 22:53
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 107 razy
- Otrzymał podziękowań: 71 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Wygląda super!
Pytanie czy dotrwa
Wiem jedno .... u mnie szybko by zniknął. Nie oszczędzał bym się z takimi smakołykami.
ℍ𝕒𝕝𝕝ó 𝕞𝕪𝕣𝕜𝕦𝕣 𝕘𝕒𝕞𝕝𝕚 𝕧𝕚𝕟𝕦𝕣 𝕞𝕚𝕟𝕟
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5302
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 18 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
Moja pierwsza tarta
Na fali wspomnień ze zlotu nad Loarą, zrobiłem wczoraj pierwszą tartę w życiu.
Przede wszystkim zdziwiłem się ilością masła, które potrzebne jest do produkcji, chociaż trzeba przyznać, że da się z tego zrobić pewnie ze trzy duże tarty.
Spód:
500g mąki(ja dałem krupczatkę)
300g masła(musi być zimne)
2 łyżeczki soli
2 jajka
Po wymieszaniu, wszystko na godzinkę wylądowało w lodówce, zawinięte w folię aluminiową.
W tym czasie przygotowałem sobie składniki na wytrawną tartę:
Umyłem, wysuszyłem i na patelni spowodowałem zwiędnięcie szpinaku.
Pokroiłem łososia wędzonego na kawałki.
Pokruszyłem kozi ser.
Przygotowałem też foremki. Jedną dużą metalową ok. 25 cm średnicy i silikonową formę na 6 małych porcji.
Po wyjęciu ciasta, rozwałkowałem je i przeniosłem zawinięte na wałek do foremki metalowej, która wcześniej została wysmarowana masłem.
Docisnąłem brzegi, a spód ponakłuwałem dość gęsto widelcem. Całość została nakryta folią aluminiową, a na spód wsypałem fasolę, aby dno się nie podniosło.
Tak trafiła do rozgrzanego do 190 stopni piekarnika, grzanie góra-dół.
Po 15 minutach(wg mnie za długo, muszę zmniejszyć następnym razem), zdjąłem folię z fasolą, a następnie piekłem do zarumienienia spodu jeszcze jakiś czas. Miało to być 12-15 min, ale najlepiej chyba to robić "na oko". Nie ma co za długo trzymać tarty w piekarniku, bo przecież ma ona jeszcze raz tam trafić z dodatkami i to na ponoć 30 min.
Upieczony spód należy ostudzić. Pachnie jak ciasteczka maślane, chociaż z racji braku cukru, jest w smaku wytrawna.
Powtórzyłem wszystko z foremką silikonową.
Po wystudzeniu spodów czas na farsz.
Wcześniej zrobiłem sos beszamelowy:
50g masła(później dorzuciłem jeszcze ok. 30-40 g)
5 łyżek mąki
500ml zimnego mleka
sól, pieprz
nie dodaje się gałki muszkatołowej
Roztapiamy na patelni masło, do którego wsypujemy mąkę. Zrobiła się trochę sucha papka, dlatego dodałem więcej masła. Może wsypałem zbyt kopiaste łyżki mąki?
Podsmażamy to przez 1-2 min, żeby mąka nie była surowa. Zdejmujemy z ognia i dodajemy mleko stale mieszając, aby wyszła w miarę gładka substancja. Z powrotem na palnik i zagotowujemy aż zacznie gęstnieć. Dodajemy sól i pieprz do smaku, chwilę jeszcze mieszamy, po czym zdejmujemy z ognia. Dodałem jeszcze nieco kremówki 30% i wymieszałem. Po wystygnięciu powinno się ponoć dodać jeszcze jajko, ale nie miałem, więc sobie siłą rzeczy odpuściłem.
W foremki włożyłem kawałki łososia wędzonego, szpinak i pokruszony kozi ser, zalałem beszamelem, a na wierzch posypałem płatkami parmezanu.
W wersji dla Robasa, łososia i szpinak zastąpił schab wędzony na surowo i suszone pomidory.
Foremka trafiła do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni, góra-dół.
Miała być 30 min., ale jak wspomniałem robiłem "na oko" i gdy zaczął się z góry ser rumienić, to wyciągnąłem.
Próba odbywała się gdy jeszcze były dość ciepłe. Smakowało mi, ale jedną odstawiłem do lodówki i uważam, że na zimno jest lepsza.
Duża tarta będzie skonsumowana dzisiaj.
Pozdrawiam
Mysikrólik
Mamma mia!!!
Do usług.
Przede wszystkim zdziwiłem się ilością masła, które potrzebne jest do produkcji, chociaż trzeba przyznać, że da się z tego zrobić pewnie ze trzy duże tarty.
Spód:
500g mąki(ja dałem krupczatkę)
300g masła(musi być zimne)
2 łyżeczki soli
2 jajka
Po wymieszaniu, wszystko na godzinkę wylądowało w lodówce, zawinięte w folię aluminiową.
W tym czasie przygotowałem sobie składniki na wytrawną tartę:
Umyłem, wysuszyłem i na patelni spowodowałem zwiędnięcie szpinaku.
Pokroiłem łososia wędzonego na kawałki.
Pokruszyłem kozi ser.
Przygotowałem też foremki. Jedną dużą metalową ok. 25 cm średnicy i silikonową formę na 6 małych porcji.
Po wyjęciu ciasta, rozwałkowałem je i przeniosłem zawinięte na wałek do foremki metalowej, która wcześniej została wysmarowana masłem.
Docisnąłem brzegi, a spód ponakłuwałem dość gęsto widelcem. Całość została nakryta folią aluminiową, a na spód wsypałem fasolę, aby dno się nie podniosło.
Tak trafiła do rozgrzanego do 190 stopni piekarnika, grzanie góra-dół.
Po 15 minutach(wg mnie za długo, muszę zmniejszyć następnym razem), zdjąłem folię z fasolą, a następnie piekłem do zarumienienia spodu jeszcze jakiś czas. Miało to być 12-15 min, ale najlepiej chyba to robić "na oko". Nie ma co za długo trzymać tarty w piekarniku, bo przecież ma ona jeszcze raz tam trafić z dodatkami i to na ponoć 30 min.
Upieczony spód należy ostudzić. Pachnie jak ciasteczka maślane, chociaż z racji braku cukru, jest w smaku wytrawna.
Powtórzyłem wszystko z foremką silikonową.
Po wystudzeniu spodów czas na farsz.
Wcześniej zrobiłem sos beszamelowy:
50g masła(później dorzuciłem jeszcze ok. 30-40 g)
5 łyżek mąki
500ml zimnego mleka
sól, pieprz
nie dodaje się gałki muszkatołowej
Roztapiamy na patelni masło, do którego wsypujemy mąkę. Zrobiła się trochę sucha papka, dlatego dodałem więcej masła. Może wsypałem zbyt kopiaste łyżki mąki?
Podsmażamy to przez 1-2 min, żeby mąka nie była surowa. Zdejmujemy z ognia i dodajemy mleko stale mieszając, aby wyszła w miarę gładka substancja. Z powrotem na palnik i zagotowujemy aż zacznie gęstnieć. Dodajemy sól i pieprz do smaku, chwilę jeszcze mieszamy, po czym zdejmujemy z ognia. Dodałem jeszcze nieco kremówki 30% i wymieszałem. Po wystygnięciu powinno się ponoć dodać jeszcze jajko, ale nie miałem, więc sobie siłą rzeczy odpuściłem.
W foremki włożyłem kawałki łososia wędzonego, szpinak i pokruszony kozi ser, zalałem beszamelem, a na wierzch posypałem płatkami parmezanu.
W wersji dla Robasa, łososia i szpinak zastąpił schab wędzony na surowo i suszone pomidory.
Foremka trafiła do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni, góra-dół.
Miała być 30 min., ale jak wspomniałem robiłem "na oko" i gdy zaczął się z góry ser rumienić, to wyciągnąłem.
Próba odbywała się gdy jeszcze były dość ciepłe. Smakowało mi, ale jedną odstawiłem do lodówki i uważam, że na zimno jest lepsza.
Duża tarta będzie skonsumowana dzisiaj.
Pozdrawiam
Mysikrólik
Mamma mia!!!
Do usług.
- TomaszL
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1760
- Rejestracja: 14 lip 2016, 10:19
- Miejscowość: wielkopolskie
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 504 razy
- Otrzymał podziękowań: 161 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Mysikróliku:
wygląda ślicznie, smakuje pewnie genialnie ... ale mi zrobiono rewolucję w domu od 1 stycznia:
- zero produktów na mące pszennej
- zero produktów na cukrze
- zero produktów z mięsa
Od czasu do czasu "buntuję się" i sięgam ukradkiem po zakazane produkty. Po tym opisie tarty czuję, że powoli narasta we mnie kolejny "bunt"
wygląda ślicznie, smakuje pewnie genialnie ... ale mi zrobiono rewolucję w domu od 1 stycznia:
- zero produktów na mące pszennej
- zero produktów na cukrze
- zero produktów z mięsa
Od czasu do czasu "buntuję się" i sięgam ukradkiem po zakazane produkty. Po tym opisie tarty czuję, że powoli narasta we mnie kolejny "bunt"
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3900
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 117 razy
- Otrzymał podziękowań: 137 razy
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5302
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 18 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Szkoda Ziutka:(TomaszL pisze: ↑29 kwie 2022, 11:17 Mysikróliku:
wygląda ślicznie, smakuje pewnie genialnie ... ale mi zrobiono rewolucję w domu od 1 stycznia:
- zero produktów na mące pszennej
- zero produktów na cukrze
- zero produktów z mięsa
Od czasu do czasu "buntuję się" i sięgam ukradkiem po zakazane produkty. Po tym opisie tarty czuję, że powoli narasta we mnie kolejny "bunt"
Dobry był z niego herbatnik.
- TomaszL
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1760
- Rejestracja: 14 lip 2016, 10:19
- Miejscowość: wielkopolskie
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 504 razy
- Otrzymał podziękowań: 161 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Gwoli wyjaśnienia: dzieciak zakazał mi i żonie w.w. produktów - zrobił nam "przymusowe leczenie odwykowe" - jak w Alternatywy 4.
I po dwóch miesiącach pojawiły się problemy: ubrania, które robiły się powoli za małe, zrobiły się za duże (u mnie i u żony)
Jakby ktoś chciał wiedzieć, co mi zostało do jedzenia: głównie kasze (zalewane wrzątkiem w termosie obiadowym - po 1h nadaje się do jedzenia np. z rodzynkami lub miodem; ale są też mieszanki kasza z soczewicą czy też z suszonymi pomidorami)
Bojąc się o swoje życie, dzisiaj "po kryjomu" zaopatrzyłem się w lody pistacjowe i zestaw witamin w płynie chmielowym
I po dwóch miesiącach pojawiły się problemy: ubrania, które robiły się powoli za małe, zrobiły się za duże (u mnie i u żony)
Jakby ktoś chciał wiedzieć, co mi zostało do jedzenia: głównie kasze (zalewane wrzątkiem w termosie obiadowym - po 1h nadaje się do jedzenia np. z rodzynkami lub miodem; ale są też mieszanki kasza z soczewicą czy też z suszonymi pomidorami)
Bojąc się o swoje życie, dzisiaj "po kryjomu" zaopatrzyłem się w lody pistacjowe i zestaw witamin w płynie chmielowym
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5302
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 18 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Trzymaj się. Może dożyjesz do czasu jak się wyprowadzi.
Wypiję Twoje zdrowie miodkiem.
Muszę przyznać, że z każdym otwarciem zyskuje na smaku i kopie.
Wypiję Twoje zdrowie miodkiem.
Muszę przyznać, że z każdym otwarciem zyskuje na smaku i kopie.
- TomaszL
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1760
- Rejestracja: 14 lip 2016, 10:19
- Miejscowość: wielkopolskie
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 504 razy
- Otrzymał podziękowań: 161 razy
Re: Przygoda z kuchnią
@Barabaszu i @Mysikróliku
Drodzy koledzy, dziękuję za wyrazy troski, bardzo podniosły mnie na duchu w tych trudnych chwilach. Bo oprócz "terrorysty" dzieciaka jeszcze jest jeden forumowicz, który rzucił hasło 2022km w 2022 roku a mi się ubzdurało, że dam radę. I teraz wszędzie chodzę pieszo, jakby nie było mnie stać nawet na komunikację miejską. Do tego jeszcze żona, która pobiera 100zł za każde 100km.
Faktycznie: szkoda Ziutka
Drodzy koledzy, dziękuję za wyrazy troski, bardzo podniosły mnie na duchu w tych trudnych chwilach. Bo oprócz "terrorysty" dzieciaka jeszcze jest jeden forumowicz, który rzucił hasło 2022km w 2022 roku a mi się ubzdurało, że dam radę. I teraz wszędzie chodzę pieszo, jakby nie było mnie stać nawet na komunikację miejską. Do tego jeszcze żona, która pobiera 100zł za każde 100km.
Faktycznie: szkoda Ziutka
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16436
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 404 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8884
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 396 razy
Re: Przygoda z kuchnią
O ! Czyli jednak sukces ! Korzystaj póki dziecko jest w domu, moje się powyprowadzały i od tego czasu już tylko tyję. Niechby były nawet kasze, byle ktoś umiał mnie do nich zmusić.
- Aldona
- Zlotowicz
- Posty: 992
- Rejestracja: 11 lip 2013, 19:10
- Tytuł: Aldona
- Miejscowość: Z nikąd
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 2 razy
- Otrzymał podziękowań: 9 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Jak byś Tomaszku zobaczył moje pulpeciki z kaszy jaglanej, to musiałabym Cię od nich siła odrywać
Ja kaszy nie lubię, ale robię takie dziwactwa z niej, że absolutnie kaszą nie smakuje, więc zjadam z apetytem.
Ja kaszy nie lubię, ale robię takie dziwactwa z niej, że absolutnie kaszą nie smakuje, więc zjadam z apetytem.
- VdL
- Zlotowicz
- Posty: 4799
- Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
- Miejscowość: dokąd
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 129 razy
- Otrzymał podziękowań: 89 razy
Re: Przygoda z kuchnią
Kasza jest ok. Ostatnio zrobilem z gulaszem wieprzowym z kabanosami z jalapeno. Moim domownikom smakowało.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8884
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 396 razy
-
- Zlotowicz
- Posty: 7221
- Rejestracja: 10 lip 2013, 04:07
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 90 razy
- Otrzymał podziękowań: 112 razy
Re: Przygoda z kuchnią
A czy ktoś kiedyś widział taki pustynny owoc? Nazywa się quandong i przyznam, ze pierwszy raz miałam okazje próbować. Podobno superfood.