"Upiór w operze"
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13053
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 192 razy
"Upiór w operze"
Wczoraj udałysmy się z Hanką do Białegostoku, aby obejrzeć na żywo „Upiora w operze”.
Zanim zacznę swoją opinię, muszę napomnknąć, że Hanki jest inna
„Upiór w operze” mnie niestety nie zachwycił.
Ale zacznę od plusów.
Najmocniejszą stroną przedstawienia były bez wątpienia kostiumy i dekoracje. Scenografia naprawdę zasługuje na mocną piątkę. I za to moje wielkie brawa.
Reszta dużo, dużo słabsza.
Zacznę od tego, że nie rozumiałam prawie połowy tekstów śpiewanych, co do tej pory mi się nie zdarzyło.
Fabuła słaba. Zwłaszcza pierwsza część była bardzo chaotyczna i kiepska wokalnie. Dobrze, że skończyła się mocnym akcentem. Który mnie nie do końca zaskoczył. Vasco wie o czym mówię
A zaczęło się tak dobrze. Pierwsza scena, która przedstawia aukcję, była naprawdę niezła. Dawała nadzieję na ciekawy spektakl. Nadzieja niestety prysła po kilku kolejnych minutach.
Druga część była zdecydowanie lepsza. W pierwszej części zabrakło mi scen, które pamiętam z filmu. Relacji Upiora i Christine, lekcji śpiewu i nawiązywania się między nimi pewnego rodzaju więzi.
Tutaj tego nie było, dlatego cała historia jest według mnie pozbawiona pewnej logiki.
Mam w domu książkę Gastona Leroux, w dodatku oryginał, czyli francuską wersję. Koniecznie muszę przeczytać i zobaczyć, jak tam wygląda sytuacja.
Zabrakło mi też występów tancerzy i akrobatów, tak lubianych przeze mnie w innych spektaklach.
Był co prawda balet, ale to nie to samo … Nie to samo…
Mam nadzieję, że Hanka doda coś od siebie.
Zanim zacznę swoją opinię, muszę napomnknąć, że Hanki jest inna
„Upiór w operze” mnie niestety nie zachwycił.
Ale zacznę od plusów.
Najmocniejszą stroną przedstawienia były bez wątpienia kostiumy i dekoracje. Scenografia naprawdę zasługuje na mocną piątkę. I za to moje wielkie brawa.
Reszta dużo, dużo słabsza.
Zacznę od tego, że nie rozumiałam prawie połowy tekstów śpiewanych, co do tej pory mi się nie zdarzyło.
Fabuła słaba. Zwłaszcza pierwsza część była bardzo chaotyczna i kiepska wokalnie. Dobrze, że skończyła się mocnym akcentem. Który mnie nie do końca zaskoczył. Vasco wie o czym mówię
A zaczęło się tak dobrze. Pierwsza scena, która przedstawia aukcję, była naprawdę niezła. Dawała nadzieję na ciekawy spektakl. Nadzieja niestety prysła po kilku kolejnych minutach.
Druga część była zdecydowanie lepsza. W pierwszej części zabrakło mi scen, które pamiętam z filmu. Relacji Upiora i Christine, lekcji śpiewu i nawiązywania się między nimi pewnego rodzaju więzi.
Tutaj tego nie było, dlatego cała historia jest według mnie pozbawiona pewnej logiki.
Mam w domu książkę Gastona Leroux, w dodatku oryginał, czyli francuską wersję. Koniecznie muszę przeczytać i zobaczyć, jak tam wygląda sytuacja.
Zabrakło mi też występów tancerzy i akrobatów, tak lubianych przeze mnie w innych spektaklach.
Był co prawda balet, ale to nie to samo … Nie to samo…
Mam nadzieję, że Hanka doda coś od siebie.
Ostatnio zmieniony 11 cze 2018, 23:57 przez Yvonne, łącznie zmieniany 3 razy.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
No to widziałaś pierwsza czegoś czego ja jeszcze w Białym nie widziałem!Yvonne pisze:Dodam jeszcze, że bardzo spodobał mi się budynek Opery i Filharmonii Podlaskiej.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
-
- Zlotowicz
- Posty: 1925
- Rejestracja: 05 maja 2014, 20:31
- Tytuł: Hanka
- Miejscowość: Brześć Kujawski
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 121 razy
- Otrzymał podziękowań: 107 razy
Re: "Upiór w operze"
Hanka doda jak ochłonie.Yvonne pisze:Wczoraj udałysmy się z Hanką do Białegostoku, aby obejrzeć na żywo „Upiora w operze”.
Zanim zacznę swoją opinię, muszę napomnknąć, że Hanki jest inna
Mam nadzieję, że Hanka doda coś od siebie.
Jestem zachwycona. Na scenie była NAMIęTNOść, ZAZDROść, ZDRADA, MIŁOść. I cudna muzyka. Więcej wrażeń opiszę jutro.
-
- Zlotowicz
- Posty: 1925
- Rejestracja: 05 maja 2014, 20:31
- Tytuł: Hanka
- Miejscowość: Brześć Kujawski
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 121 razy
- Otrzymał podziękowań: 107 razy
Rzadko mam okazję oglądać musicale, opery, sztuki teatralne (Vasco pewnie skreśli mnie teraz z grona znajomych). W niedzielny, upalny wieczór zasiadłam na balkonie Opery Podlaskiej w bardzo wygodnym, czerwonym fotelu nr 3 w pierwszym rzędzie, z bijącym sercem czekałam na rozpoczęcie „Upiora w operze” i mimo tego, że nie potrafię pisać recenzji, chciałabym zanotować to, co tam przeżyłam.
Spektakl w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego jest inscenizacją znanego musicalu, a więc można było pozwolić sobie na swobodną interpretację. Może dlatego Yvonne nie znalazła w widowisku tego, czego się spodziewała. Ja jednak myślę ze wizualnie już na wstępie sztuka powala i powoduje niesamowite emocje. Scenografia to wizualny majstersztyk, ten przepych z jakim została wykonana. Wstrzymałam oddech gdy odsłonięty został eksponat nr 666 z licytacji czyli ogromny żyrandol z Opery Populaire. A mało nie dostałam zawału gdy ów eksponat w pełnej iluminacji został wciągnięty nad widownię, orkiestra rozpoczęła uwerturę a akcja sztuki przeniosła się wstecz w czasy Upiora. Niesamowity moment. Kolejne tła, które potrafiły się zmienić w mgnieniu oka też bajeczne. Oko cieszyło bogactwo detali. Bardzo podobał mi się moment, w którym Upiór zabiera Christine do podziemi i scena na schodach oraz końcowa scena, w której Upiór siada na krześle i … znika. Po prostu magia.
Upiór stał się najbardziej znanym musicalem na świecie. Na scenie Broadway’u i obok słynnych „Kotów”, był on najdłużej granym musicalem wszechczasów. Po wyjściu z opery zastanawiałam się co jest magnesem w tej sztuce, które elementy są ponadczasowe i które nie zmienią się nigdy. Myślę że ludzka niedoskonałość, ułomność sprawia, że człowiek jest nieszczęśliwy. Powstaje niechęć do takiej osoby, ta „inność” nie pozwala mu godnie żyć. Ukryte wartości przestają mieć znaczenie. Upiora jednak nie odbiera się negatywnie. Przeciwnie, obdarza współczuciem i żałuje się go. I jeszcze wątek miłosny. To rozdarcie Christine, gdy musi dokonać wyboru, jaką drogę w życiu wybrać. Czy być z Raoulem, jej pierwszą miłością, czy z Upiorem, któremu zawdzięcza głos i talent. Jak ma odpowiedzieć na wołanie serca. Na szali kładzie miłość przeciwko szacunkowi i wdzięczności . I to był jeden z tych momentów gdy musiałam sięgnąć po chusteczkę bo … łzy leciały ciurkiem.
Z opery wyszłam zachwycona. Piękna muzyka, powalające efekty, perfekcyjny wokal, cudne stroje (zwłaszcza biała suknia Christine), wspaniała gra orkiestry.
Jedynym minusem przedstawienia była końcówka, gdzie oczekując na końcowe odśpiewanie najbardziej pompatycznego utworu przez wszystkich grających rozczarowałam się. śpiewacy po ukłonach i zasłużonej owacji na stojąco zniknęli za kurtyną.
W ten niedzielny wieczór chyba odnalazłam w sobie pasje do musicalu
Spektakl w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego jest inscenizacją znanego musicalu, a więc można było pozwolić sobie na swobodną interpretację. Może dlatego Yvonne nie znalazła w widowisku tego, czego się spodziewała. Ja jednak myślę ze wizualnie już na wstępie sztuka powala i powoduje niesamowite emocje. Scenografia to wizualny majstersztyk, ten przepych z jakim została wykonana. Wstrzymałam oddech gdy odsłonięty został eksponat nr 666 z licytacji czyli ogromny żyrandol z Opery Populaire. A mało nie dostałam zawału gdy ów eksponat w pełnej iluminacji został wciągnięty nad widownię, orkiestra rozpoczęła uwerturę a akcja sztuki przeniosła się wstecz w czasy Upiora. Niesamowity moment. Kolejne tła, które potrafiły się zmienić w mgnieniu oka też bajeczne. Oko cieszyło bogactwo detali. Bardzo podobał mi się moment, w którym Upiór zabiera Christine do podziemi i scena na schodach oraz końcowa scena, w której Upiór siada na krześle i … znika. Po prostu magia.
Upiór stał się najbardziej znanym musicalem na świecie. Na scenie Broadway’u i obok słynnych „Kotów”, był on najdłużej granym musicalem wszechczasów. Po wyjściu z opery zastanawiałam się co jest magnesem w tej sztuce, które elementy są ponadczasowe i które nie zmienią się nigdy. Myślę że ludzka niedoskonałość, ułomność sprawia, że człowiek jest nieszczęśliwy. Powstaje niechęć do takiej osoby, ta „inność” nie pozwala mu godnie żyć. Ukryte wartości przestają mieć znaczenie. Upiora jednak nie odbiera się negatywnie. Przeciwnie, obdarza współczuciem i żałuje się go. I jeszcze wątek miłosny. To rozdarcie Christine, gdy musi dokonać wyboru, jaką drogę w życiu wybrać. Czy być z Raoulem, jej pierwszą miłością, czy z Upiorem, któremu zawdzięcza głos i talent. Jak ma odpowiedzieć na wołanie serca. Na szali kładzie miłość przeciwko szacunkowi i wdzięczności . I to był jeden z tych momentów gdy musiałam sięgnąć po chusteczkę bo … łzy leciały ciurkiem.
Z opery wyszłam zachwycona. Piękna muzyka, powalające efekty, perfekcyjny wokal, cudne stroje (zwłaszcza biała suknia Christine), wspaniała gra orkiestry.
Jedynym minusem przedstawienia była końcówka, gdzie oczekując na końcowe odśpiewanie najbardziej pompatycznego utworu przez wszystkich grających rozczarowałam się. śpiewacy po ukłonach i zasłużonej owacji na stojąco zniknęli za kurtyną.
W ten niedzielny wieczór chyba odnalazłam w sobie pasje do musicalu
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13053
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 192 razy
Ale po co taka skromność? Napisałaś przecież wspaniale!Hanka pisze: i mimo tego, że nie potrafię pisać recenzji
I nadal nie wierzę, że byłyśmy na tej samej sztuce
Co do miejsca, gdzie siedziałyśmy:
No właśnie. To nie był "Twój" pierwszy rząd, Vasco, tylko pierwszy rząd balkonu środkowego. Dość niefortunny, bo widok zasłaniał jakiś taki gruby sznur czy kabel i musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby dobrze widzieć.Hanka pisze:W niedzielny, upalny wieczór zasiadłam na balkonie Opery Podlaskiej w bardzo wygodnym, czerwonym fotelu nr 3 w pierwszym rzędzie
Nie wszyscy wstali. I nie mam na myśli tylko siebieHanka pisze:Jedynym minusem przedstawienia była końcówka, gdzie oczekując na końcowe odśpiewanie najbardziej pompatycznego utworu przez wszystkich grających rozczarowałam się. śpiewacy po ukłonach i zasłużonej owacji na stojąco zniknęli za kurtyną.
Ale za to niestety też odjęłam parę punktów.
Tak się nie robi.
Szacunek dla widza wręcz nakazuje zaśpiewanie chociaż jednego bisu w odpowiedzi na tak gorącą owację.
Do tej pory nie spotkałam się z takim zlekceważeniem publiczności.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2018, 08:34 przez Yvonne, łącznie zmieniany 4 razy.
-
- Zlotowicz
- Posty: 1925
- Rejestracja: 05 maja 2014, 20:31
- Tytuł: Hanka
- Miejscowość: Brześć Kujawski
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 121 razy
- Otrzymał podziękowań: 107 razy
czyżby zachęciła Cię do tego moja recenzja??johny pisze:Muszę w końcu obejrzeć tego Upiora...
- Załączniki
-
- yrandol.jpg (31.59 KiB) Przejrzano 16476 razy
Ostatnio zmieniony 14 cze 2018, 08:50 przez Hanka, łącznie zmieniany 1 raz.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Po części! Nie spodziewałem się, że to taki światowy HIT.Hanka pisze:czyżby zachęciła Cię do tego moja recenzja??
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
-
- Zlotowicz
- Posty: 566
- Rejestracja: 24 sie 2016, 21:16
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 2 razy
- Otrzymał podziękowań: 43 razy
Zaraz wyślę na priv. Gdy mam wpisane 2 dni w Gdyni, to wiadomo - nie wracam do domu, zostaję na miejscu. Podobnie 4 XI będę cały weekend na imprezie. Na 5 sierpnia nawet mam jeden nadmiarowy bilet. Miał być dla młodszego syna, ale starszemu się mało podobało, więc pewnie pójdzie na sprzedaż.Hanka pisze:KONIECZNIE!!!Vasco pisze:To podać Ci terminy transportu do Gdyni?
Na Północnej macie jeszcze większy hit!johny pisze:Po części! Nie spodziewałem się, że to taki światowy HIT.Hanka pisze:czyżby zachęciła Cię do tego moja recenzja??
-
- Zlotowicz
- Posty: 1925
- Rejestracja: 05 maja 2014, 20:31
- Tytuł: Hanka
- Miejscowość: Brześć Kujawski
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 121 razy
- Otrzymał podziękowań: 107 razy
Trochę spóźniona relacja ale tak piękne miejsce koniecznie trzeba opisać.
Zanim z Yvonne dotarłyśmy na „Upiora w operze” skręciłyśmy do Tykocina. Tam na paradnym rynku miejskim powitał nas stojący na cokole hetman Stefan Czarnecki ze złotą buławą w ręce. Ta dwumetrowa rzeźba to drugi najstarszy pomnik świecki w Polsce ( po Zygmuncie Auguście - dzieło rzeźbiarza francuskiego Pierre de Coudray). Pora była obiadowa więc udałyśmy się do restauracji o jakże pięknej nazwie ”Opowieści z Narwi”. Tam spotkałyśmy się z przyjaciółmi Yvonne: Madzią, jej mężem oraz psem. Zasiedliśmy wszyscy przy zarezerwowanym dla nas stoliku przed jadłodajnią i oczekując na zamówione potrawy rozkoszowaliśmy się widokiem zabytków. Z prawej strony piękny barokowy kościół pw. świętej Trójcy. Dookoła rynku szereg ślicznych kamieniczek, domków drewnianych, pensjonatów. Dyskutując o pięknie Podlasia zjedliśmy obiad oraz ciasto i lody. Pożegnałyśmy się z towarzyszącymi nam przyjaciółmi i rozpoczęłyśmy zwiedzanie. W Tykocinie znajduje się ponad 100 obiektów zabytkowych, my obejrzałyśmy tylko kilka z nich. Najbliżej był kościół więc wstąpiłyśmy na krótka modlitwę. Następnie przez stalowy most na rzece Narwi podążyłyśmy w stronę zamku. Widok z mostu na panoramę Tykocina bajeczny, taki sielankowy, wokół zieleń, śpiew ptaków, brodzący po łące bociek, pięknie. Doszłyśmy do zamku króla Zygmunta II Augusta, który jeszcze niedawno był ruiną. XVI wieczny zamek to największa twierdza Rzeczpospolitej. Było to ulubione miejsce pobytu ostatniego Jagiellona. To także miejsce walki wojsk szwedzkich z Polakami w 1660 r. Po mistrzowsku opisał to miejsce Henryk Sienkiewicz w Potopie. Z dziedzińca zadzwoniłyśmy do Czesia bo On bardzo lubi fragment książki związany z tym miejscem. Dziś stoi nowy zamek, bardzo ładny, nie zdecydowałyśmy się na zapoznanie się z wnętrzem bo czas naglił poza tym musiałybyśmy czekać na wejście grupy z przewodnikiem. Wracając obejrzałyśmy drewnianą rzeźbę Włodzimierza Puchalskiego: polskiego przyrodnika, fotografa i reżysera filmów przyrodniczych. Pamiętam jak w dzieciństwie oglądałam te programy. Nie wiedziałam ze Puchalski miał w Morusach niedaleko Tykocina swoją chatę. Podążając w stronę kolejnego zabytku – synagogi- znów mijałyśmy malownicze drewniane chaty, jedną nawet zwiedziłyśmy, przy kolejnej zrobiłam sobie zdjęcie bo to była miejscowa biblioteka. Doszłyśmy do synagogi. Nie mogło jej zabraknąć w takim miasteczku, Tykocin bowiem to typowe miasteczko żydowskie i jeden z przedwojennych ośrodków kultury żydowskiej w Polsce. Mieści się tam obecnie Muzeum Kultury Żydowskiej. Z daleka jeszcze spojrzałyśmy na alumnat wojskowy, pierwszy w Polsce dom żołnierzy-weteranów i trzeba było już kierować się do samochodu by zdążyć na wieczorne nasze wydarzenie. Tykocin bardzo nam się podobał.
Następnego dnia postanowiłyśmy zwiedzić kilka zabytków Białegostoku. Zaparkowałyśmy w centrum nieopodal Parku. Stąd bliziutko do Pałacu Branickich. Wspaniała rezydencja magnacka, ten Wersal Północy, robi wrażenie. Kolejny punkt to Bazylika Archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Niedaleko Katedry znajduje się Muzeum Podlaskie. Ostatnim obiektem który obejrzałyśmy była Katedralna Cerkiew pw. świętego Mikołaja. Po takim zwiedzaniu koniecznie trzeba było iść na lody i ciasto. Starówka pełna kawiarni i lodziarni, było w czym wybierać. Po zwiedzaniu postanowiłyśmy odpocząć na dojlidzkiej plaży. Kąpiel w czystej wodzie przed podróżą dała ochłodę a chwila relaksu z książką na kocyku dobrze nam zrobiła.
Yvonne obiecała że jeszcze wrócimy na Podlasie bo nie wszystko co zaplanowałyśmy udało nam się zobaczyć.
Jeśli masz Yvonne jakieś zdjęcia które pasują do tej relacji to proszę o wklejenie.
Zanim z Yvonne dotarłyśmy na „Upiora w operze” skręciłyśmy do Tykocina. Tam na paradnym rynku miejskim powitał nas stojący na cokole hetman Stefan Czarnecki ze złotą buławą w ręce. Ta dwumetrowa rzeźba to drugi najstarszy pomnik świecki w Polsce ( po Zygmuncie Auguście - dzieło rzeźbiarza francuskiego Pierre de Coudray). Pora była obiadowa więc udałyśmy się do restauracji o jakże pięknej nazwie ”Opowieści z Narwi”. Tam spotkałyśmy się z przyjaciółmi Yvonne: Madzią, jej mężem oraz psem. Zasiedliśmy wszyscy przy zarezerwowanym dla nas stoliku przed jadłodajnią i oczekując na zamówione potrawy rozkoszowaliśmy się widokiem zabytków. Z prawej strony piękny barokowy kościół pw. świętej Trójcy. Dookoła rynku szereg ślicznych kamieniczek, domków drewnianych, pensjonatów. Dyskutując o pięknie Podlasia zjedliśmy obiad oraz ciasto i lody. Pożegnałyśmy się z towarzyszącymi nam przyjaciółmi i rozpoczęłyśmy zwiedzanie. W Tykocinie znajduje się ponad 100 obiektów zabytkowych, my obejrzałyśmy tylko kilka z nich. Najbliżej był kościół więc wstąpiłyśmy na krótka modlitwę. Następnie przez stalowy most na rzece Narwi podążyłyśmy w stronę zamku. Widok z mostu na panoramę Tykocina bajeczny, taki sielankowy, wokół zieleń, śpiew ptaków, brodzący po łące bociek, pięknie. Doszłyśmy do zamku króla Zygmunta II Augusta, który jeszcze niedawno był ruiną. XVI wieczny zamek to największa twierdza Rzeczpospolitej. Było to ulubione miejsce pobytu ostatniego Jagiellona. To także miejsce walki wojsk szwedzkich z Polakami w 1660 r. Po mistrzowsku opisał to miejsce Henryk Sienkiewicz w Potopie. Z dziedzińca zadzwoniłyśmy do Czesia bo On bardzo lubi fragment książki związany z tym miejscem. Dziś stoi nowy zamek, bardzo ładny, nie zdecydowałyśmy się na zapoznanie się z wnętrzem bo czas naglił poza tym musiałybyśmy czekać na wejście grupy z przewodnikiem. Wracając obejrzałyśmy drewnianą rzeźbę Włodzimierza Puchalskiego: polskiego przyrodnika, fotografa i reżysera filmów przyrodniczych. Pamiętam jak w dzieciństwie oglądałam te programy. Nie wiedziałam ze Puchalski miał w Morusach niedaleko Tykocina swoją chatę. Podążając w stronę kolejnego zabytku – synagogi- znów mijałyśmy malownicze drewniane chaty, jedną nawet zwiedziłyśmy, przy kolejnej zrobiłam sobie zdjęcie bo to była miejscowa biblioteka. Doszłyśmy do synagogi. Nie mogło jej zabraknąć w takim miasteczku, Tykocin bowiem to typowe miasteczko żydowskie i jeden z przedwojennych ośrodków kultury żydowskiej w Polsce. Mieści się tam obecnie Muzeum Kultury Żydowskiej. Z daleka jeszcze spojrzałyśmy na alumnat wojskowy, pierwszy w Polsce dom żołnierzy-weteranów i trzeba było już kierować się do samochodu by zdążyć na wieczorne nasze wydarzenie. Tykocin bardzo nam się podobał.
Następnego dnia postanowiłyśmy zwiedzić kilka zabytków Białegostoku. Zaparkowałyśmy w centrum nieopodal Parku. Stąd bliziutko do Pałacu Branickich. Wspaniała rezydencja magnacka, ten Wersal Północy, robi wrażenie. Kolejny punkt to Bazylika Archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Niedaleko Katedry znajduje się Muzeum Podlaskie. Ostatnim obiektem który obejrzałyśmy była Katedralna Cerkiew pw. świętego Mikołaja. Po takim zwiedzaniu koniecznie trzeba było iść na lody i ciasto. Starówka pełna kawiarni i lodziarni, było w czym wybierać. Po zwiedzaniu postanowiłyśmy odpocząć na dojlidzkiej plaży. Kąpiel w czystej wodzie przed podróżą dała ochłodę a chwila relaksu z książką na kocyku dobrze nam zrobiła.
Yvonne obiecała że jeszcze wrócimy na Podlasie bo nie wszystko co zaplanowałyśmy udało nam się zobaczyć.
Jeśli masz Yvonne jakieś zdjęcia które pasują do tej relacji to proszę o wklejenie.
Ostatnio zmieniony 22 lip 2018, 15:14 przez Hanka, łącznie zmieniany 1 raz.